niedziela, 14 marca 2021

Cmentarz w sercu Afryki. AKTUALIZACJA - dodano stare kolorowane zdjęcia

 Po wielkiej tułaczce podczas II wojny Światowej rodzina Pani Katarzyny Pielichowskiej dotarła do Dar - es- Salaam w Tanganice (dzisiejszej Tanzanii)
Tu mieszkaliśmy w obozie dla uchodźców Condoa  Irangi - wspomina Pani KatarzynaW obozie było bardzo dobrze, nie brakowało nam jedzenia, tu poznałam smak takich owoców, których już nigdy nie widziałam i nie smakowałam. Funkcjonował tu kościół katolicki, mszę
odprawiał ksiądz Benedykto. Od niego moja siostra otrzymała po wojnie karteczkę, listek i korę nieznanego drzewa. Tu  zorganizowano nam nauczanie w języku polskim i angielskim. Przebywając z dziećmi tubylców, nauczyłam się z nimi rozmawiać w ich narodowym języku suahili, np. dzień dobry- dziambu; jak się czujesz?- abbary?; gdzie mieszkasz? — na kłenda łapi?; ja chcę jeść- mimi nataka czekula (pisownia fonetyczna).
W obozie przebywałam z ojcem i siostrą przez 2 lata. W Condoa zmarł na malarię mój ojciec - Jan Karwacki, który został pochowany na cmentarzu w Tanzanii.

Dzisiejszy stan afrykańskiej nekropolii, w której spoczywa śp. Jan Karwacki, został opisany w artykule Onetu znajdującym się w tym linku.

Więcej o wojennych losach Pani Katarzyny dowiemy się z artykułu Wędrowca Ruszowskiego "Wielka tułaczka". er

Poniżej zdjęcia pokolorowane  👇











Zdjęcie współczesne👇 





2 komentarze:

  1. Polskie sieroty z Tengeru warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcieliśmy uchodźców, a zaraza wirus sam się wslizgnoł mimo zamkniętych granic na całym świecie...

    OdpowiedzUsuń