odskocznią od problemów dnia codziennego. Poleca ten sposób innym, nieważne czy jest to dzierganie na szydełku, drutach lub haftowanie, ważne, że daje skołatanej głowie ucieczkę w inny świat. Córka p. Marka, która przyjechała do domu z Francji, gdzie mieszka na stałe, poruszyła inny temat: nasi artyści dopiero po odejściu z tego świata zaczynają być słynni i ich dzieła nabierają wartości materialnej. Podczas życia ludzie kultury balansują na granicy ubóstwa, bo wolimy pójść do sklepu po "chińszczyznę" do ozdoby lub na prezent. We Francji, gdzie mieszka, jest zupełnie inny zwyczaj, wyroby rękodzielnicze są nabywane na wszelkie okazje powodując dowartościowanie twórcy, dając mu możliwość dalszego tworzenia i ciesząc oczy nabywcy. Ruszowianie otrzymali od mistrza dłuta rzeźbę dwóch sów, a Gozdnica trzecią do kompletu. Zaprosiliśmy dzisiejszego gospodarza do nas, do Ruszowa, którą to wsią, jak twierdzi, jest zauroczony. Termin wizyty podamy w niedługim czasie.
Wracając z wyprawy, podczas której poznajemy kogoś nowego, długo jeszcze rozmawiamy na tematy związane z tym wydarzeniem i ogólnie z kulturą. Tym razem w rozmowach towarzyszyli ruszowianom (14 osób) seniorzy z Gozdnicy (9 osób) i Iłowej (6 osób). Po wizycie był czas na ognisko i pieczenie kiełbasek nad Zalewem Klików. (jk)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz