poniedziałek, 15 kwietnia 2024

3X16 - 3 ważne daty związane z historią polskiego Ruszowa

Trzy ważne daty 


Zajęcie Rauscha przez Armię Czerwoną 

16 lutego 1945 roku 

Minęło już 79 lat od momentu, kiedy pierwsi radzieccy żołnierze dotarli od strony Halbau (Iłowej)  do Rauscha (Ruszowa). Podczas jednego dnia (17.02.1945) zdobyli Rychlinek, Kościelną Wieś i Ruszów. Niemcy nie stawiali większego oporu. Odnotowano tylko kilka potyczek - największą w rejonie Szklarki. Infrastruktura trzech miejscowości nie ucierpiała na skutek działań wojennych. Niewielkie szkody wyrządził jedynie wybuch wagonu z amunicją na stacji kolejowej w Ruszowie
(maj 1945).

Już w połowie stycznia rozpoczęła się ucieczka ludności niemieckiej z Łużyc. Kto mógł i miał gdzie wyjeżdżał na Zachód. 16 lutego 1945 r. ewakuowano jeńców wojennych i więźniów z obozu pracy (24 Żydów obozu Gross Rosen podległych komando w Ruszowie). Zarządzono ewakuację ludności. Na stacji w Ruszowie i Węglińcu podstawiono wagony. Część Niemców niepewnych swego losu pozostała w zdobytej przez Rosjan miejscowości i czekała na rozwój sytuacji wojennej.

Forsowanie Nysy Łużyckiej 

16 kwietnia 1945 

W dniu 6 kwietnia sztab II Armii WP rozlokował się w nieistniejącej miejscowości Nowiny (Nowoszów, Nouhaus) w dawnej szkole przy Czerwonym Moście, gdzie przebywał do 12 kwietnia 1945, następnie został przeniesiony do Jagodzina. W Jagodzinie podstawowe komórki i oddziały Sztabu Armii funkcjonowały do dnia 18 kwietnia. W Ruszowie rozlokowano kwatermistrzostwo (ul. Borowska nr 15).


Od stycznia do kwietnia oddziały II AWP przebyły ponad 1100 kilometrową trasę nie biorąc udziału w żadnych walkach, wykonując ciągle nowe dyrektywy dowódcy frontu.

Sytuacja uległa diametralnej zmianie 16 kwietnia 1945 r. 


Naprzeciwko polskim żołnierzom stanęła niemiecka 4 Armia Pancerna z Grupy Armii Środek, w której składzie były 615DSpec (615 Dywizja do Zadań Specjalnych) i 1DGPanc (1 Dywizja Grenadierów Pancernych „Brandenburg”), które to zajmowały pozycje obronne naprzeciwko wojsk polskich. Generał Major Hans von Ahlfen jako wsparcie obrony nad Nysą Łużycką podaje także jednostki Volkssturmu twierdząc, że były one dobrze zaopatrzone i wyszkolone. Wspominając samą rzekę sugeruje, że w okresie walk stan jej wód był niski z powodu krótkiej zimy. Elementem wspomagający obronę było duże zalesienie obszarów, w których miały rozgrywać się walki, ale był to czynnik zarówno dobry dla obrońców, jak też pomagający w przygotowaniach do forsowania. Autor skarży się na brak amunicji i lotnictwa wypominając, że Rosjanie i Polacy wiedząc o słabości Niemców, na ich oczach przygotowywali się do nadchodzącego natarcia. Generał pisze, że już 17 kwietnia linie niemieckiej obrony zostały przełamane.

W dniu 16 kwietnia 1945 roku rozpoczęła się operacja łużycka. O godzinie 4:15 (czasu moskiewskiego o 6:15) na dwie godziny przed świtem rozpoczęło się ponad dwugodzinne przygotowanie artyleryjskie. Następnie w zasłonie dymnej rozpoczęło się forsowanie przez wojsko polskie Nysy Łużyckiej. Do końca dnia saperzy zbudowali 11 mostów. Na drodze natarcia 8DP leżała przygotowana do obrony wieś Nieder Neundorf, którą zdobyto około godziny 14:00 po ciężkich walkach i kontrataku niemieckim 3 czołgów i 2 dział pancernych. Żołnierze 8DP parli nadal do przód nawet mimo podpalonego przez wroga lasu zdołali uchwycić przyczółek na zachodnim brzegu rzeki Weisser Schöps. 9DP również szybko pokonała rzekę, problemy zaczęły się dopiero na jej obecnie niemieckim brzegu, gdzie silny ogień ciężkich karabinów maszynowych i moździerzy powstrzymał pierwszy impet natarcia. 26 pułk piechoty wspomnianej dywizji toczył zacięte boje o miasteczko Rothenburg. O godzinie 18:30 miasto zostało zdobyte jednak w polskich szeregach zginęło około 100 żołnierzy, a 300 odniosło rany. Atakująca w rejonie Lodenau 7DP próbująca sforsować rzekę po betonowej tamie musiała się wycofać z powodu silnego ostrzału. Postanowiono więc przeprawić się w pobliżu Bremenhain. Mimo ciężkiego przebiegu całodniowych działań udało się w końcu zdobyć wieś przez 37 pułk piechoty. Pułk ten pomógł również w zdobyciu wcześniej wspomnianego Rothenburga. Najgorzej poszło atakującej na zbyt szerokim odcinku 10DP, która nie zdołała osiągnąć wyznaczonych celów natarcia. Wynikiem całodniowych walk było uchwycenie przyczółku o głębokości około 6-7 km i szerokości 6 km. Należy pamiętać, że to 8 i 9 DP  walczyły na głównym kierunku, a 7 i 10 DP walczyły na kierunkach pomocniczych na dużo szerszym froncie. Pozostałe jednostki były drugim rzutem Armii i wieczorem przeprawiły się na drugi brzeg rzeki. W dniu 17 kwietnia po przegrupowaniu podjęto dalej natarcie w kierunku miejscowości Horka

Zasiedlenie Ruszowa przez Polaków wyrzuconych z Kresów Wschodnich

16 maja 1946

Pierwsi polscy osadnicy pojawili się na tzw. Ziemiach Odzyskanych bezpośrednio po przejściu frontu już w lutym i marcu 1945 roku. Był to żywiołowy okres osadnictwa, wyprzedzający działalność władz administracyjnych i nieregulowany normami prawnymi. Osadnikami byli głównie ludzie z przygranicznych powiatów, którzy zajmowali opuszczone poniemieckie gospodarstwa. Jeszcze wcześniej spotkać tu można było grupy osób powracających z obozów jenieckich i obozów pracy w Niemczech. Tuż za frontem przemieszczała się także spora liczba szabrowników wykorzystujących bałagan i wyludnienie do łupienia poniemieckiego majątku. Rabunek mienia stał się na poniemieckich ziemiach zjawiskiem powszechnym i w znacznym stopniu przyczynił się do rozproszenia i dewastacji znajdującego się tu dobytku. Szabrownicy po penetracji terenu transportowali zrabowane rzeczy do miejsc swojego zamieszkania, najczęściej do centralnej Polski.
Jeszcze większe spustoszenie powodowały wojska radzieckie. W pierwszych miesiącach po zdobyciu niemieckich terenów na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej wojska radzieckie prowadziły niekontrolowaną grabież mienia. Demontowano i wywożono do ZSRR całe zakłady przemysłowe, majątek ruchomy, surowce, płody rolne i dzieła sztuki. Znaczna część niemieckiego majątku została w sposób bezmyślny bezpowrotnie zniszczona.

Osadnictwo ludności z Polski centralnej nasiliło się w maju 1945 roku, po kapitulacji Niemiec. Z dalszych województw (m.in. rzeszowskiego, krakowskiego, kieleckiego) osadnicy przybywali specjalnymi, wahadłowo kursującymi pociągami. Z miejscowości położonych bliżej przedwojennego pogranicza polsko-niemieckiego – samochodami ciężarowymi, pojazdami konnymi, a nawet pieszo. Do końca 1945 roku na poniemieckie ziemie przesiedliło się z Polski centralnej 1.630.838 osób, w tym najwięcej z województwa warszawskiego (369.067), krakowskiego (256.192) i łódzkiego (228.680).

Osadnicy wojskowi, żołnierze II Armii WP, zajęli głównie tereny wokół Zgorzelca i Bogatyni. W tym linku zawarte są wspomnienia bohaterów 37 pp 7 dywizji II Armii WP, których imię nosi Szkoła Podstawowa w Ruszowie 

Pierwsze większe transporty z Kresów Wschodnich dotarły do Ruszowa 17 maja  1946 r. Na stację w Ruszowie przyjechał pociąg z repatriantami. Z wagonów wysiadło 147 osób należących do 41 rodzin . Najliczniej byli reprezentowani: Piturowie, Gardziejowie, Rabscy, Koszylowie, Jóźkowie, Toporowscy, Czajkowscy Bonikowscy, Górniakowie, Kwiatkowscy, Śpiewakowie, Sahajdakowie, Diakowie, Dziwirowie  oraz kilka samotnych osób. Pełen wykaz podróżnych, opracowany przez uczniów Szkoły Podstawowej w Ruszowie pod kierunkiem Pani Urszuli Zel znajduje się w posiadaniu redakcji Wędrowca Ruszowskiego.

Większość wypędzonych pochodziła z Chorostkowa oraz okolicznych wiosek: Chłopówki, Chmielniska oraz kilku przysiółków, których dzisiaj próżno szukać na mapie.

Tu będzie Wasz nowy dom, Wasza nowa Ojczyzna oświadczyli konwojenci. Podróżni porozglądali się wokoło, zobaczyli liczne kominy fabryczne, wielkie kamienice, hotele - oświadczyli - nam się tutaj nie podoba. Dopiero jak ujrzeli obrzeża wioski: Kościelną Wieś i dzielnicę Ruszowa zwaną dzisiaj Ukrainą, zgodzili się wysiąść z pociągu. Miejsca te przypominały im okolice Chorostkowa (Obwód Tarnopolski). Były tu pola, stawy i wielki lasy. Tylko ziemia jakaś licha, same piaski, ale domy ładne, murowane. Po pokonaniu ponad 1000 km mieli dosyć podróży. Jakoś damy sobie radę - oświadczyli. I żyją tu już 75 lat, oni, ich dzieci i wnuki. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz