Fragment przetłumaczonej kroniki Gustawa Wunscha, który oprócz Gozdnicy opisał skrótowo Ruszów i Polanę. Przekazał Mirosław Marciniak
Rauscha: Rauscha była gminą szklarską. Najpierw była huta szkła stołowego Röhlicha. Była to prawie oddzielna kolonia z mieszkaniami robotniczymi na skraju wioski w kierunku Freiwaldau. Ale powoli upadała. Synowie wyrośli z biznesu. Ostatniego z nich widziałem jako kapitana w 1935 roku, ale byli już starsi. Chatę ze wszystkimi Bracia Butz z Halbau kupili chatę i wszystkie nieruchomości w 1919 roku. Około 1900 r. w Rauscha istniały również cztery huty szkła, Metahütte (StralauerGlashütte), Sophienhütte, Gebr Greiner Robert Greiner. Nie były one jednak w stanie dotrzymać kroku nowoczesnej technologii.
Maszyny stanęły w miejscu z powodu pieców. Około 1930 roku Rauscha była tylko miejscem emerytów, wszystkich starych szklarzy. Pod rządami Hitlera w Rauscha utworzono szkołę tartaczną, ponieważ wioska była otoczona dużą ilością lasów, głównie wrzosowisk należących do miasta Görlitz. Firma z Görlitz, Max Lehmann, miała tam duży tartak. Wycinano tam obce drewno na fornir. W Rauscha była tylko lekka piaszczysta gleba, żadnych zasobów naturalnych ani surowców. Do Rauscha należało nadleśnictwo i 5 leśniczych okręgowych. Wśród nich był okręg Eichwalde, niedaleko Freiwaldau. Mój brat Paul urodził się tam w Holzmeisterhaus. W Rauscha był murarz o nazwisku Schade (marka Eulenspiegel). Pewnego pięknego dnia pewien pan Hirsch z huty szkła upił się tam do nieprzytomności. Ponieważ było to daleko od jego domu, zabrano go do stodoły rolnika i położono na słomie z braku lepszego miejsca. Tam miał odespać swoje upojenie. Schade zauważył ten incydent i pospieszył do nadleśniczego. Zgłosił tam: „Panie nadleśniczy, w stodole rolnika ...... umieścili dziś jelenia, widziałem to na własne oczy”. Nadleśniczy kazał zaprząc jelenia i pojechał tam z dwoma leśnikami. Rolnik, zdziwiony wizytą, pyta, co się dzieje. „Otwórzcie stodołę, już wiemy. Mają jelenia w stodole”. Rolnik mówi: „To nieprawda, proszę spojrzeć”. Teraz znajdują pijanego jelenia. Nadleśniczy mówi mi: „To był kolejny żart Schade”. Schade zwracał się do wszystkich per „du”, łącznie z pastorem. Pewnego dnia powiedział do niego: „Schade, zawsze mówią do mnie »ty«, to nie jest właściwe”. Na co Schade odpowiedział: „Tak, tak, pastorze, mówię do wszystkich »ty«, nigdy »ty«”. Obok Rauscha znajdowało się Steinkirchen, które kiedyś nazywało się Stänker. Ale ponieważ nazwa była tak nieładna, wieś przemianowano na Steinkirchen. Znajdowała się tam również cegielnia, która należała do AG. Sturm. W powiecie Königsberg był leśniczy o nazwisku Mende. Zaprowadził on ówczesnego księcia Wilhelma, późniejszego cesarza Wilhelma II, do jego pierwszego głuszca. Później głuszec został wyryty na jego nagrobku. W Królewcu wybudowana została również cegielnia przez dekarzy Gebr. Została ona sprzedana około 1935 r. po tym, jak ostatni właściciel zginął w wypadku samochodowym w pobliżu Liegnitz (Lindenbusch).
Brand: Kolonia Brand na południe od Freiwaldau, która
politycznie należała do Rauscha, była małą wioską z 20 gospodarstwami. Do około
1930 r. istniało tu tylko biuro leśniczego i szkoła z nauczycielem. Później
utworzono biuro nadleśniczego z 2 nadleśnictwami. W 1898 r. dzierżawca Oskar Hutschinsky
wybudował domek myśliwski. Pochodził on z Berlina z Mathäuskirchstr. i był
Żydem. Był właścicielem dużych kopalń rudy węgla na Górnym Śląsku. Mówiło się
wówczas, że jego godzinowy dochód wynosił 70,00 marek. W każdym razie nie umarł
z głodu. Wydzierżawił tereny łowieckie od miasta Görlitz. Obejmowało to również
tereny łowieckie Brand, Gelblach, Leippa, Eichwalde i Königsberg w Rauscha.
Płacił za to roczny czynsz w wysokości 12 000 marek. Wielu jego przyjaciół,
berlińskich artystów, było zawsze obecnych na wielkich polowaniach w
listopadzie. Zdarzało się, że strzelali około 100 jeleni w ciągu 8 dni. Cały
swój teren łowiecki ogrodził drucianym płotem. Miał ogromną ilość płótna ze
szmatami do owijania polowania, każda szmata nosiła monogram O.H. Zatrudniał
leśniczego, jednego lub dwóch gajowych, (leśniczych) woźniców. Miał tam również
na stałe 2 konie. Latem zbierano siano z leśnych łąk, a jesienią siano
przyjeżdżało furmankami. Były one wynajmowane. Gdy było dużo śniegu, wożono je
z wozu do lasu. Jelenie maszerowały za wozem. Koryta na siano były ustawione na
wszystkich terenach łowieckich i napełniane w razie potrzeby. Po tym, jak
zrezygnował z polowania, jego następcą został inny berliński Żyd, Kommerzienrat
Simon z Klosterstr. Prowadził on hurtownię tkanin lnianych.
Z Berlina zawsze przyjeżdżały 3-4 samochody. Zbudował
również drugi domek myśliwski. Podczas reżimu nazistowskiego zniknął z powodu
prześladowań Żydów. Nie wiem, gdzie się podział. Drugi domek myśliwski został
kupiony przez malarza wraz z całym wyposażeniem, w tym sztućcami, za 12 000
marek. Stary domek myśliwski został przejęty przez miasto Görlitz. Ziemia na
górnym oparzelisku była gołym piaskiem, suchym jak diabli. Na granicy z
Freiwaldau było lepiej, ale nieco bagniście. Przy otwartej zimowej pogodzie
górna warstwa podniosła się i korzenie młodych nasion zostały wyrwane.
Spowodowało to wiele szkód (Bratus). Rolnicy podnieśli się całkiem dobrze po
wojnie w 1919 r. Zbudowano drugą część masywnych domów. Ale większość domów
nadal była kryta strzechą. Kłusownictwo istniało prawdopodobnie zawsze. Ale
starzy ludzie nie zarabiali na życie. Po prostu od czasu do czasu urządzali
sobie ucztę i nie zwracali na siebie uwagi. Ale wiele lat temu był człowiek o
nazwisku Schulz, który był znany jako kłusownik. Leśnicy otoczyli go, aby go
złapać. Był w rowie i schodził pod wodę na brzuchu lub plecach z trzciną w
ustach. Leśnicy wkrótce go złapali. Poszedł do czyjegoś domu późno w nocy na
pogawędkę. Kiedy kobieta wyszła, szybko cofnął zegar o godzinę. Wychodząc,
mimochodem zapytał o godzinę. Oboje sprawdzili zegarki. Kiedy został
podejrzany, podał kobietę jako świadka, że nadal tam był o tej porze. Został
jednak złapany i otrzymał wyrok. W więzieniu zajmował się zegarmistrzostwem. W
czasach mojej młodości nadal pracował jako zegarmistrz w Halbau. Sam kiedyś
znalazłem tuszę jelenia (krowy lub młodego jelenia) w sidłach podczas zbierania
grzybów. Był to mocny żelazny drut, a drzewo miało około 3 metrów wysokości i
uschło w schronieniu. W LeippaerVorwerk było kiedyś kilka domów. Niektóre z
nich spłonęły, inne zostały sprzedane magistratowi miasta Görlitz. W końcu
powstał tam nowo wybudowany ośrodek leśny, który nazwano Gelblach-Ost. Gleba
była piaszczysta, chuda i sucha. -
Brand-Polana; Steinkirchen-Kościelna Wieś; Halbau-Iłowa
OdpowiedzUsuń