Jeszcze na początku podróży ktoś w autokarze powiedział.- Popatrzcie, "Ciechocinek" jedzie z nami. Trochę nam było przykro, ale pomyśleliśmy sobie w duchu. - Jeszcze wam pokażemy, co to znaczy "Ciechocinek".
Po nocnej, dwunastogodzinnej podróży i całodziennym zwiedzaniu stolicy Węgier, przy temperaturze dochodzącej do 40 stopni C, mogliśmy w końcu odpocząć w węgierskiej knajpce, zjeść
obiadokolację i wypić kilka lampek dobrego madziarskiego wina. Po chwili stał się cud, "Ciechocinek" przeistoczył się w Przystanek Woodstock . -Skąd Wy macie tyle siły?- dopytywali towarzysze podróży, skąd bierzecie tyle energii i werwy?
- Tak się bawią seniorzy z Ruszowa - odpowiedzieliśmy z przekąsem.
Zdzisia przeszła samą siebie.- Oj, szalała, szalała... , aż się trzęsły mury winiarni, a za nią roztańczony korowód wycieczkowiczów.
Tańce znalazły swój finał w autobusie, który chybotał się cały w rytm melodii "Oj, te oczy zielone".
W sobotę drugi dzień zwiedzania i podziwiania, od wrażeń aż się kręciło w głowie. Pod koniec dnia znowu do winiarni na "Węgierki wieczór. Sam szef lokalu powitał nas w progu. Do tańca przygrywała nam cygańska kapela, a na scenie oprócz tancerzy w regionalnych strojach popisywali się nasi panowie... Tomek i Jerzy.- Nieźli z nich artyści.
Powszechny podziw budziła Jasia (85 lat). Napotkani fotoreporterzy robili jej zdjęcia i przyznali tytuł "Wzorowa turystka ". Może się ukaże artykuł w Budapester Zeitung.
Zmęczeni, ale szczęśliwi, wróciliśmy do domu. Wycieczka się skończyła. Pozostały wspomnienia. Piękne wspomnienia. Dziękujemy organizatorom. (tekst -Tosia, zdjęcia- Jasia)
Po nocnej, dwunastogodzinnej podróży i całodziennym zwiedzaniu stolicy Węgier, przy temperaturze dochodzącej do 40 stopni C, mogliśmy w końcu odpocząć w węgierskiej knajpce, zjeść
obiadokolację i wypić kilka lampek dobrego madziarskiego wina. Po chwili stał się cud, "Ciechocinek" przeistoczył się w Przystanek Woodstock . -Skąd Wy macie tyle siły?- dopytywali towarzysze podróży, skąd bierzecie tyle energii i werwy?
- Tak się bawią seniorzy z Ruszowa - odpowiedzieliśmy z przekąsem.
Zdzisia przeszła samą siebie.- Oj, szalała, szalała... , aż się trzęsły mury winiarni, a za nią roztańczony korowód wycieczkowiczów.
Tańce znalazły swój finał w autobusie, który chybotał się cały w rytm melodii "Oj, te oczy zielone".
W sobotę drugi dzień zwiedzania i podziwiania, od wrażeń aż się kręciło w głowie. Pod koniec dnia znowu do winiarni na "Węgierki wieczór. Sam szef lokalu powitał nas w progu. Do tańca przygrywała nam cygańska kapela, a na scenie oprócz tancerzy w regionalnych strojach popisywali się nasi panowie... Tomek i Jerzy.- Nieźli z nich artyści.
Powszechny podziw budziła Jasia (85 lat). Napotkani fotoreporterzy robili jej zdjęcia i przyznali tytuł "Wzorowa turystka ". Może się ukaże artykuł w Budapester Zeitung.
Zmęczeni, ale szczęśliwi, wróciliśmy do domu. Wycieczka się skończyła. Pozostały wspomnienia. Piękne wspomnienia. Dziękujemy organizatorom. (tekst -Tosia, zdjęcia- Jasia)
Było super dziękujemy za zorganizowanie pięknej wycieczki
OdpowiedzUsuńBrawo Wy!
OdpowiedzUsuńsuper oby tak dalej
OdpowiedzUsuń