Jechać albo nie jechać? Oto jest pytanie, gdy mży deszcz, a prognozy na niedzielę były raczej złe. Decyzja zapadła 18 głosami: jedziemy... i już. - My przecież nie jesteśmy zrobieni z soli ani cukru. Nie w taką pogodę się jeździło.
Park w Mużakowie to kraina wyczarowana przez "zakręconego" dziewiętnastowiecznego księcia - Pucklera.
Z wielu miejsc otwiera się wspaniała perspektywa: Cudowny
jest zamek książęcy położony na stawie, szerokie łąki, kępy rododendronów, strumyki i mosty, oraz tajemnicze zakątki wykonane z roślin ręką ogrodnika.
Podczas jazdy rowerem otwierają się coraz to nowe obrazy. I to nie tylko trójwymiarowe, lecz pachnące ziołami, smagające deszczem i wiatrem po twarzy.
Wyprawa nie byłaby nic warta, gdyby nie przygody. Okazało się, że w Kromlau do którego zamierzaliśmy dotrzeć odbywały się Dni Parku i Kwiatów "... no i trzeba było zapłacić za wejście po 6 euro od roweru. Zwyciężyła oszczędność.
Ścieżka rowerowa prowadząca do Kromlau wśród pól obsianych zbożem, kwitnących chabrów, oraz mijających nas zabytkowych samochodów była wystarczająco ciekawa. (Na bezrybiu i rak ryba)
Przyjedziemy tu kiedyś, gdy opłaty nie będą pobierane. A te 3 dychy w PLN wolimy wydać na napój produkowany z wąsatego zboża rosnącego na mużakowskich polach. (co to za zboże?).
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na terenie byłej kopalni "Babina". Najpierw uczta - podczas której serwowano danie z grilla - kiełbaski i kotleciki smakowały wybornie, a potem wspinaczka na prawie 30 metrową wieżę widokową. Z jej szczytu wyglądaliśmy jak małe, pomarańczowe żuczki.
Drogą z kocich łbów i asfaltu wróciliśmy cali i zdrowi do Ruszowa. Może jedynie trochę rozpuszczeni (nie przez deszcz), bo nie ma już w okolicy miejsca, do którego byśmy nie dotarli. (ER)
P.S. A przy okazji spotkaliśmy po niemieckiej stronie naszych przyjaciół z grupy teatralnej z Bolesławca. Następnym razem wspólnie wyruszymy.
Duża galeria zdjęć znajduje się TUTAJ
Park w Mużakowie to kraina wyczarowana przez "zakręconego" dziewiętnastowiecznego księcia - Pucklera.
Z wielu miejsc otwiera się wspaniała perspektywa: Cudowny
jest zamek książęcy położony na stawie, szerokie łąki, kępy rododendronów, strumyki i mosty, oraz tajemnicze zakątki wykonane z roślin ręką ogrodnika.
Podczas jazdy rowerem otwierają się coraz to nowe obrazy. I to nie tylko trójwymiarowe, lecz pachnące ziołami, smagające deszczem i wiatrem po twarzy.
Wyprawa nie byłaby nic warta, gdyby nie przygody. Okazało się, że w Kromlau do którego zamierzaliśmy dotrzeć odbywały się Dni Parku i Kwiatów "... no i trzeba było zapłacić za wejście po 6 euro od roweru. Zwyciężyła oszczędność.
Ścieżka rowerowa prowadząca do Kromlau wśród pól obsianych zbożem, kwitnących chabrów, oraz mijających nas zabytkowych samochodów była wystarczająco ciekawa. (Na bezrybiu i rak ryba)
Przyjedziemy tu kiedyś, gdy opłaty nie będą pobierane. A te 3 dychy w PLN wolimy wydać na napój produkowany z wąsatego zboża rosnącego na mużakowskich polach. (co to za zboże?).
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na terenie byłej kopalni "Babina". Najpierw uczta - podczas której serwowano danie z grilla - kiełbaski i kotleciki smakowały wybornie, a potem wspinaczka na prawie 30 metrową wieżę widokową. Z jej szczytu wyglądaliśmy jak małe, pomarańczowe żuczki.
Drogą z kocich łbów i asfaltu wróciliśmy cali i zdrowi do Ruszowa. Może jedynie trochę rozpuszczeni (nie przez deszcz), bo nie ma już w okolicy miejsca, do którego byśmy nie dotarli. (ER)
P.S. A przy okazji spotkaliśmy po niemieckiej stronie naszych przyjaciół z grupy teatralnej z Bolesławca. Następnym razem wspólnie wyruszymy.
Duża galeria zdjęć znajduje się TUTAJ
Ile km zrobi liście w obie strony i czasu zajęło to wam ? Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńW obie strony: 90 km samochodami oraz 30 km rowerami (wypożyczalnia w parku po 5 euro od roweru). Wyjazd o 10,00- powrót do domu około 17,00
UsuńPogoda nie sprzyjała, ale bardzo zadowoleni.
OdpowiedzUsuń