demotywaroty.pl |
Kazio dostał piątkę, a Staś tróję – który z nich umie więcej? Nie wiadomo, bo stopnie nie mówią ile rzeczywiście się nauczyli – twierdzą zwolennicy ocen opisowych.
Zachęcam do przeczytania artykułu w Newsweeku na temat ocen szkolnych.
Cały artykuł znajduje się w tym LINKU . Co ja sądzę na ten temat? Teraz jak już niczego nie muszę i patrzę na szkołę z innej
perspektywy, mogę sobie pozwolić na takie zdanie.
Oceny wyrażone cyfrowo nie mierzą umiejętności uczniów, natomiast klasyfikują dzieci na te bardzo dobre i niedostateczne. Potrzebne są one tylko nielicznym, złym nauczycielom, którzy nie wyobrażają sobie, aby byli pozbawieni takiej rózgi. Bo jak tu nie dowalić uczniowi, który się nie uczy. Stawiamy jedynki, jedną, drugą... jedenastą. Przy następnych uczeń traci rachubą, bo liczyć do 12 już nie umie.
Tylko rzetelne opisanie kompetencji szkolnych ma jakiś sens. Ale to tyle pracy! Postawienie kolejnej 1 trwa tylko sekundę.
Będą protesty, oj będą... i to nie tylko ze strony nauczycieli; oburzą się rodzice ( myśmy dostawali dwóje i na ludzi wyszliśmy) wreszcie sprzeciwią się uczniowie (zawsze to jakoś na tę mierną wyciągnę). I dlatego z pewnością nic się nie zmieni. Niestety!
Jak nauczyciele będą na emeryturach tez przerost ambicji się w nich pojawi, tak jak u stronniczego autora. Jeśli Pan mysli, że tu tylko chodzi o czas jaki zajmuje wystawienie cyfry a opisu to niech Pan porozmawia z nauczycielami przed wrzucaniem wszystkich do jednego wora i przedstawieniem stanowiska wszystkich tutaj, publicznie. Być wizjonerem to każdy może, ale dokładnego planu działania NIKT nie przedstawi, j.w. Rzuca się pomysły i radzcie sobie (podobna historia z artykułem o terrorze w szkole,nie udzwigneliscie...) No ale przecież to o innych artykuł!
OdpowiedzUsuńŁukasz.
Tak przyzwyczailiśmy się do ocen w szkole, że nie bierzemy pod uwagę innej opcji. Dzieci są różne, o różnym stopniu przyswajania wiedzy i nie powinny być wrzucane do jednego worka. Bo to co dla jednego dzieciaka jest proste, dla drugiego jest barierą nie do pokonania bez indywidualnego podejścia. A w przeludnionych szkołach nie ma czasu na indywidualności. Wielu słynnych ludzi przeszło przez horror szkolny będąc uważanymi za "tłuków", bo nikt nie potrafił dopatrzyć się ich zdolności i oceniał wg schematu.
OdpowiedzUsuńNie mam przyrostu ambicji, raczej na wszystko patrzę z dystansu, nie wrzucam wszystkich nauczycieli do jednego worka, nie występuję w imieniu wszystkich. Prezentuję tylko swoje zdanie. Bardzo często rozmawiam z nauczycielami. Ale jak widzę w dzienniku wystawionych 10 jedynek z tego samego przedmiotu to tak sobie myślę. No, dobrze. Te pierwsze trzy... to zgoda, uczeń pewnie na nie zasłużył...ale następne?- to jedynki, ktore wystawia sobie sam nauczyciel. (?)
OdpowiedzUsuńA co robią dzieci aby te pierwsze trzy jedynki poprawić i nie dostawać następnych???
UsuńDzieci mają to w d****. Bo jak skończą szkołę i tak pracy nie mają takiej o jakiej marzą. Po szkole Ci ambitni na zasiłku lądują.
UsuńOdwróćmy pytanie, co robi dobry, a co zły pedagog, gdy widzi, że dziecko ma problem? Po trzech jedynkach zaczyna się równia pochyła, jeżeli dorosły nie zareaguje odpowiednio, dziecko będzie miało dalej problem (zazwyczaj pogłębiający się)- w podpisie: Niepedagog
UsuńMoim zdaniem jeśli w klasie jest taki jeden kolekcjoner jedynek to może być gamoń jesli jest takich kilku to takim gamoniem jest niestety nauczyciel. Niestety nie można go usunąć z pracy bo ma tarczę obronną zwaną "kartą nauczyciela" I co? Nic, zawsze znajdą obrońcę. Myślałem że święte krowy są tylko w Indii ale mamy też swoje. To nie dotyczy wszystkich bo są również tacy z powołania.
UsuńNajlepszym pedagogiem jest matka i ojciec, poco szukać w szkole.
Usuń"Najważniejszym okresem w życiu nie są lata studiowania na wyższej uczelni, ale te najwcześniejsze, czyli okres od narodzenia do sześciu lat. Jest to czas, kiedy formuje się inteligencja człowieka i nie tylko ona, ale całość jego zdolności psychicznych." M. Montessori
OdpowiedzUsuń"Największą oznaką sukcesu dla nauczyciela … jest bycie zdolnym, by powiedzieć: Te dzieci pracują jak gdybym nie istniała." M. Montessori
W Warszawie niech się nad tym głowią, tu na wsi trzeba walczyć jak przeżyć do pierwszego...
OdpowiedzUsuńSzkoła ucina skrzydła, niszczy kreatywność, wyobraźnię, każe wpasować się w klucz, nie uczy logicznego myślenia, tyle na ten temat. Zamiast uczyć się np. pierwszej pomocy to dzieci mają 3 godziny religii w tygodniu albo uczą się jaka roślinność występuje w tundrze
OdpowiedzUsuńa jak kiedyś wyjedzie z Ruszowa i trafi mu się żyć w tundrze? przecież powinien wiedzieć która roślinę może zjeść by przetrwać, no chyba, że zje byle co i będzie się modlił, trza zwiększyć liczbę godzin religii wszak Polacy to katolicy. A katecheta będzie miał etat zgodny z kwalifikacjami, po co ma kotylionami uzupełniać godziny.
OdpowiedzUsuń