Jadwiga Kuternozińska
Czy kobieta może zbudować skansen własnymi rękami? Okazuje się, że tak. Królowa autostopu, Pani Teresa Bancewicz z Przejesławia, u której byliśmy na dzisiejszym rajdzie, co prawda nie wiedziała w jaki sposób kłaść pustaki, więc je kładła na płask, ale budowla powstała. Górne warstwy były budowane z rozłupywanych połówek pustaków, gdyż takie łatwiej było podnosić. Pani Teresa tynk kładła szpachelką, nie znając budowlanego rzemiosła. Powtarza, że wszystko było z biedy, gdyż życie, ani jej ani jej męża Jana, nie głaskało. Obydwoje artyści, wyposażyli wnętrze obrazami, rzeźbami,
plakatami, tkaninami, okoliczni mieszkańcy przynosili "żelastwo" i inne pamiątki zamierzchłych czasów. Jest co podziwiać. Lecz najwięcej podziwialiśmy pogodę gospodyni, jej radość pomimo niełatwego życia, oraz opowieści, którymi nas uraczyła.
Nasza 52 kilometrowa trasa przyciągnęła 19 rowerzystów i 5 samochodowców. Wyjechaliśmy o 10.00 z rana i, na szczęście, deszcz lunął dopiero, gdy byliśmy pod dachem. W powrotnej drodze zaliczyliśmy kilka przystanków, aby uniknąć przemoczenia. Chwaliliśmy leśne zadaszone postoje, które dawały schronienie wędrowcom. Wszyscy wrócili zdrowi i pod wrażeniem niedzieli na łonie przyrody, z dala od lodówki. Daliśmy radę, łącznie z najstarszą 76 letnią uczestniczką rajdu.
Wielka galeria fotografii znajduję się TUTAJ
Czy kobieta może zbudować skansen własnymi rękami? Okazuje się, że tak. Królowa autostopu, Pani Teresa Bancewicz z Przejesławia, u której byliśmy na dzisiejszym rajdzie, co prawda nie wiedziała w jaki sposób kłaść pustaki, więc je kładła na płask, ale budowla powstała. Górne warstwy były budowane z rozłupywanych połówek pustaków, gdyż takie łatwiej było podnosić. Pani Teresa tynk kładła szpachelką, nie znając budowlanego rzemiosła. Powtarza, że wszystko było z biedy, gdyż życie, ani jej ani jej męża Jana, nie głaskało. Obydwoje artyści, wyposażyli wnętrze obrazami, rzeźbami,
plakatami, tkaninami, okoliczni mieszkańcy przynosili "żelastwo" i inne pamiątki zamierzchłych czasów. Jest co podziwiać. Lecz najwięcej podziwialiśmy pogodę gospodyni, jej radość pomimo niełatwego życia, oraz opowieści, którymi nas uraczyła.
Nasza 52 kilometrowa trasa przyciągnęła 19 rowerzystów i 5 samochodowców. Wyjechaliśmy o 10.00 z rana i, na szczęście, deszcz lunął dopiero, gdy byliśmy pod dachem. W powrotnej drodze zaliczyliśmy kilka przystanków, aby uniknąć przemoczenia. Chwaliliśmy leśne zadaszone postoje, które dawały schronienie wędrowcom. Wszyscy wrócili zdrowi i pod wrażeniem niedzieli na łonie przyrody, z dala od lodówki. Daliśmy radę, łącznie z najstarszą 76 letnią uczestniczką rajdu.
Wielka galeria fotografii znajduję się TUTAJ
Zazdroszcze takich wycieczek i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń