czwartek, 8 września 2022

Anna z Doliny Rospudy - pozostały wspomnienia

Dzisiaj odeszła od nas Ś.P. Anna Deluga. O swojej babci pisze  Kaja.  "Moja babcia - miła, uśmiechnięta kobieta. Jak na swój wiek wygląda bardzo młodo i ma nadal w sobie tyle energii, że pozazdrościłaby jej tego niejedna czterdziestolatka. Na pierwszy rzut oka chyba nikt by się nie domyślił, co przeszła jako mała dziewczynka podczas wojny. Chociaż sama niewiele pamięta, te wydarzenia zna z opowieści rodziny. Przytoczę to, co mi opowiedziała, bo nie jestem w stanie tego niczym innym zastąpić:„Było to w latach 1940-1944 r. Mieszkaliśmy wtedy w Suwałkach 60 kilometrów od Prusów Wschodnich. Było tam wówczas więcej Żydów niż Polaków. Z tego też powodu SS często robiło nam kontrole. Mój ojciec wraz ze swoim kuzynem i sąsiadem chcieli pomóc tym Żydom. Wymyślili więc gdzie można ich ukrywać przed SS. Mieszkaliśmy niedaleko lasu i jakieś cztery kilometry w głąb można było dojść do moczarów. Przez ten las płynęła Rospuda. Były tam też takie suche miejsca, gdzie oni mogli spokojnie się ukrywać, bo żeby tam dojść, trzeba było znać drogę. Przychodzili więc do nas Żydzi i jeżeli nie było akurat SS, to tatuś wraz z tymi panami ich tam przeprowadzał, jeśli nie, to mieli takie miejsce, gdzie można było ich ukryć na troszkę. Obok klepiska była taka stodoła, a obok zasieki i w tych zasiekach była piwnica. W tej piwnicy właśnie ich tatuś ukrywał nawet kilka dni i jak SS odeszli to wtedy ich przeprowadzał na te bagna. Tatuś pracował u Niemców jako robotnik leśny. Tam było też między tymi pracownikami dużo partyzantów. I któregoś razu jeden z nich zabił Niemca, który pilnował tych pracowników. Jak się o tym inni dowiedzieli, to wszystkich robotników zabrali na posterunek. Niedługo jednak prawie wszystkich wypuścili. Wtedy któryś z tych robotników wydał tatusia. Powiedział, że tatuś tych Żydów ukrywał. I zabrali tatusia do obozu w Grajewie. W obozie był tatuś 10 miesięcy, aż do wyzwolenia. Wrócił w marcu 1945 rok, był tak poobijany, że miał obite nerki. Po dwóch latach zmarł." Tu babcia przerywa, widać, że nie było łatwo jej o tym mówić. Ja jednak jestem jej niezwykle wdzięczna za tę cenne dla mnie informacje. Postaram się to wszystko zapamiętać, aby w przyszłości móc opowiedzieć swoim dzieciom.
Nie chciałabym, żeby w przyszłości zapomniano o takich ludziach jak mój pradziadek. Uważam, że był naprawdę wyjątkowy i odważny. Chciałabym, aby długo o nim pamiętali w mojej rodzinie. Moja babcia jest bardzo aktywną kobietą".

Anna Deluga opowiada o latach dziecięcych i młodzieńczych spędzonych w okolicach Suwałk.

Fragmenty rozmowy przeprowadzonej z Anną Delugą w bibliotece :
(Po kliknięciu na "trójkąt" Playera odtwarzanie rozpocznie się za kilka sekund)



Migawki z życia nad Rospudą.

Internat Technikum Komunalnego w Suwałkach - rok 1953

Pochód 1 Majowy, rok 1953

Suwałki, rok 53- koleżanki z Technikum

Zdjęcie zrobione w dniu pogrzebu Stalina

Na podwórku szkoły w Godnem

7 klasa Szkoły Podstawowej w Godnem


Praktyki w Poznaniu

3 komentarze:

  1. Nie potrafię wyrazić słów jak mi przykro że odeszła tak wspaniała kobieta

    OdpowiedzUsuń
  2. Były nas cztery. Skończyły się nasze posiedzenia przy kawce, opowieści, ploteczki, wiadomości i kawały opowiadane przez Anię. Już Cię nie usłyszymy z daleka. Trudno się z tym pogodzić. Na razie żal i łzy.
    Nasz Trójka. Przekazała Wanda Kosowicz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z wielkim żalem żegnam Cię Pani Aniu i do zobaczenia!!!

    OdpowiedzUsuń