piątek, 9 sierpnia 2024

Bajka o pięknej młynarce Agnieszce i rycerzu Janie

Przejeżdżając asfaltową drogą przez Kościelną Wieś zauważyłem, że nad Małą Czerną, gdzie stał kiedyś okazały młyn trwają prace porządkowe. Po usunięciu chaszczy ukazały się mury zabudowań. Czyżby ktoś chciał przywrócić im dawną świetność? Jadąc dalej przypomniałem sobie  legendę związaną z tym miejscem.  Oto ona.

Pewnego razu w malowniczej wiosce Kościelnej Wsi, gdzie rzeka Mała Czerna płynęła leniwie między zielonymi borami, stał stary młyn. Młynarz, pan

August, był człowiekiem o spokojnym usposobieniu. Miał dobrą i pracowitą żonę i dwie urocze córki. Jego młyn był miejscem, gdzie mieszkańcy przychodzili z ziarnem, a on w zamian za pracę mełli  je na mąkę.

Z niezwykłej urody słynęła zwłaszcza jego młodsza córka Agnieszka. Miała długie złociste włosy, które opadały na ramiona, a oczy miała tak niebieskie jak letnie niebo. Agnieszka była nie tylko piękna, ale także pracowita i serdeczna. Wszyscy w wiosce ją lubili.

Pewnego dnia, kiedy słońce świeciło jasno na polach, do młyna przybył młody rycerz o imieniu Jan. Był przystojny, o ciemnych włosach i zdecydowanym spojrzeniu. Młynarka natychmiast zwróciła na niego uwagę. Jan przyszedł z prośbą o mąkę dla swojego zamku, który znajdował się na w pobliżu

Agnieszka z uśmiechem przyjęła zamówienie i zaczęła mleć ziarno. W międzyczasie Jan opowiadał jej o swoich przygodach, o smokach, których pokonał, i o swoim rycerskim życiu. Agnieszka słuchała go z zainteresowaniem, a jej serce zaczęło bić szybciej.

Dni mijały, a Agnieszka i Jan coraz częściej spotykali się przy młynie. Rozmawiali, śmiali się i patrzyli sobie w oczy. Ich uczucie rosło, a wiosenna aura sprawiała, że wszystko wydawało się jeszcze piękniejsze.

Jednak los miał dla nich inne plany. Pewnej nocy, kiedy wiatr szumiał w liściach drzew, Jan oznajmił Agnieszce, że musi wrócić na zamek. Jego obowiązki rycerskie nie pozwalały mu dłużej pozostać w wiosce. Agnieszka była smutna, ale wiedziała, że nie może go zatrzymać.

Jan obiecał, że wróci, ale minęły tygodnie, a Agnieszka nie widziała go. Młyn stał opustoszały, a serce młynarki było pełne tęsknoty. Czekając na powrót ukochanego, Agnieszka spędzała wieczory przy młynie, patrząc na gwiazdy i śpiewając smutne pieśni.

Aż pewnego dnia, kiedy słońce znów świeciło na polach, Jan nagle stanął przed młynem. Miał na sobie zbroję, ale jego oczy były pełne radości. Agnieszka wybiegła mu na spotkanie, a on przytulił ją mocno.

“Przyszedłem, Agnieszko,” powiedział. “Nie mogłem dłużej być z dala od ciebie.”

Z mieszka wysupłał 1000 talarów. To na rozbudowę młyna . Ma być piękny i nowoczesny. W zabudowaniach ma się znaleźć miejsce dla nas, dla Twojej siostry i  Waszych Rodziców.

Rycerz Jan przeniósł się tu ze swojego zamka do młyna. Odbyło się huczne wesele  pięknej młynarki i dzielnego rycerza. Cała Kościelna Wieś i pobliski Rusów bawili się przez cały tydzień.

 Agnieszka i Jan żyli razem długo i szczęśliwie . Mieli czworo dzieci ; dwie córki i dwóch synów.  Wszystkie dzieci odznaczały się nietuzinkową urodą pracowitością i dobrocią. Ich potomstwo zasiedliło okoliczne wioski.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz