Senna tafla —
cisza głębsza
niż cień chmur.
Nawłocie płoną,
ale ogień
jest z mgły.
Staw oddycha
powoli,
jakby uczył się snu.
Na wodzie
bez ruchu
przechodzi czas.
Niebo pęka
na tysiąc iskier,
ale staw nie drgnie.
Wiatru nie ma,
a trzciny
szepczą w głąb ziemi.
Ścieżka zniknęła,
tylko mimozy
pamiętają kroki.
Słońce umiera
na brzegu
bez jednego krzyku.
Cień sarny
przechodzi przez wodę,
jakby nigdy nie istniał.
Noc przychodzi
w ciszy,
która ma zapach torfu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz