piątek, 13 czerwca 2014

Pola i łąki

Kliknij aby powiększyć
Autor Jadwiga Kuternozińska
Częściej widujemy teraz sarny przy drogach niż krowy czy konie na łąkach. 
Tak się  przyzwyczaiłam do widoku ugorów, że zdziwił mnie widok skoszonej łąki i zaoranego pola przy ulicy Łużyckiej. Po czasach stabilizacji na polskiej wsi, gdzie w każdej zagródce była krowa, świnka, kilka kurek czy kaczek, a nutrie to obowiązkowo, nastały czasy ugorów. Polityka Państwa była bezlitosna w stosunku do robotniko-chłopów. Taniej i wygodniej było pójść do sklepu. Pamiętam czasy kombajnów i snopowiązałek pracujących  od rana
do ciemnej nocy.Tworzyły się niesamowite kolejki po usługi, ludzie kłócili się i kładli pod kombajny, byle tylko zdążyć swoje wykosić. Awaryjność maszyn, brak części do nich i sznurka do snopowiązałki nie dawał takiej gwarancji. Teraz w Ruszowie nieliczni "hobbyści" zajmują się uprawą i hodowlą kilku krówek. A ten zorany kawałek wygląda  raczej pod zalesienie niż uprawę roślin rolniczych.





2 komentarze:

  1. Ja też pamiętam te czasy:) I najwspanialszy kompot wiśniowy (chłodny ,bo wielka bańka trzymana w rzece) pity między pracami przy sianie w upalne dnie, u Twojej Babci, cudownej mądrej kobiety. Pozdrowienia z Paryża. Ulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :):):):) to były czasy. Jak ja nie lubiłam grabić tego siana, takie to nudne było.

      Usuń