Redakcja
Były zamierzenia by wmurować wszystkie odnalezione tablice w mur cmentarny i stworzyć małe lapidarium. Kamienną ścieżkę historii naszej miejscowości.
Były zamierzenia by wmurować wszystkie odnalezione tablice w mur cmentarny i stworzyć małe lapidarium. Kamienną ścieżkę historii naszej miejscowości.
W połowie lat 60-tych, kiedy upłynęło 20 lat od ostatniego pochówku na niemieckich cmentarzach, władza ludowa wydała bestialski nakaz usunięcia wszystkich "szwabskich" nagrobków. Część płyt porozbijano, część ułożono w pryzmę, która po pewnym czasie zarosła zielskiem i krzakami. W ten sposób starano się wymazać pamięć o gospodarzach tych ziem
i udowodnić, że Dolny Śląsk od zawsze był polski, a po II wojnie światowej wrócił do Macierzy. 800 lat historii przestało istnieć. Pozostała terra incognita (ziemia nieznana), którą zagospodarowali Polacy. Nie wszystkie świadectwa jednak przepadły. Podczas prac remontowych i kopania grobów odkrywane są coraz to nowe kamienie nagrobne, które zaczynają mówić. Z monumentu stojącego przy murze cmentarnym dowiadujemy się, że w latach 1914-1918 "Wierni, aż do śmierci. Zginęło 88 niemieckich braci naszej ewangelickiej parafii". Podczas kopania nowych grobów odsłaniane są tablice grobowe osób, które żyły w Ruszowie na początku XIX wieku. Udało się nam odczytać dzieje jedynej Niemki, której pomnik ocalał. ( pod zdjęciami, na dole strony załączamy art. Jadwigi Kuternozińskiej - "A mnie jest żal".
i udowodnić, że Dolny Śląsk od zawsze był polski, a po II wojnie światowej wrócił do Macierzy. 800 lat historii przestało istnieć. Pozostała terra incognita (ziemia nieznana), którą zagospodarowali Polacy. Nie wszystkie świadectwa jednak przepadły. Podczas prac remontowych i kopania grobów odkrywane są coraz to nowe kamienie nagrobne, które zaczynają mówić. Z monumentu stojącego przy murze cmentarnym dowiadujemy się, że w latach 1914-1918 "Wierni, aż do śmierci. Zginęło 88 niemieckich braci naszej ewangelickiej parafii". Podczas kopania nowych grobów odsłaniane są tablice grobowe osób, które żyły w Ruszowie na początku XIX wieku. Udało się nam odczytać dzieje jedynej Niemki, której pomnik ocalał. ( pod zdjęciami, na dole strony załączamy art. Jadwigi Kuternozińskiej - "A mnie jest żal".
Należy wrócić do planów i wmurować wszystkie odnalezione tablice w mur cmentarny, stworzyć małe lapidarium. Kamienną ścieżkę historii naszej miejscowości.
Autor Jadwiga Kuternozińska
A mnie jest żal
Artykuł z archiwum z dn. 6 października 2013
A mnie jest żal
Artykuł z archiwum z dn. 6 października 2013
„Jest na ruszowskim cmentarzu pomnik przeznaczony do
usunięcia. Kończy mu się termin 20 letniej opłaty za
wykorzystanie miejsca na grób. Pomnik ten jest częścią historii
Ruszowa. Ogromne pieniądze kosztuje renowacja kościoła
ewangelickiego. Może uszczknąć z nich na opłaty przedłużające
dzierżawę grobu o następne 20 lat? Wiąże się z pochowaną tam
osobą piękna, romantyczna historia.
Elwira Specht urodziła się w 1905
roku. Pochodziła z Gozdnicy, gdzie mieszkali jej rodzice. Po wyjściu
za mąż za leśniczego o imieniu Otto przeprowadziła się do
Polany. Zamieszkali w leśniczówce, po której nie ma już śladu.
Na posesji zostały jedynie dwa świerki, a pomiędzy nimi kasztan
oraz ślad klombu, na którym rosły piękne róże. Elwira w wieku
25 lat urodziła syna, któremu dali na imię Wolfram. Po wybuchu
wojny Otto został powołany do wojska i wysłany na front, aż pod
francuską granicę. A ponieważ nieszczęścia lubią chodzić
parami, Elwira zachorowała. Rak piersi spowodował, że lekarze
musieli odjąć jej pierś. Mąż dostał przepustkę i siedział
przy ciężko chorej żonie w szpitalu we Wrocławiu, trzymając ją
w ramionach i pocieszając. Przepustka się skończyła, musiał
wracać na służbę. Tymczasem u Elwiry pojawiły się przerzuty,
żyła jeszcze tylko dwa tygodnie. Zmarła mając 35 lat. Otto
przyjechał zrozpaczony na pogrzeb. Jako pomnik postawił kamień,
który przetrwał do dziś. Obok niego posadził srebrny świerk,
który niedawno złamał się ze starości. Otto wojnę przeżył. Do
Polski przyjechał w odwiedziny po raz pierwszy po wielu latach, w
1971 roku. Odnalazł grób żony. Na cmentarzu spotkał p. Marcina
Piętę, którego rodzina opiekowała się grobem. Nawiązała się
wieloletnia przyjaźń.
Lecz wróćmy do tego strasznego roku 1942. Gdy zmarła Elwira, jej 15-letnim synem zaopiekowała się rodzina mieszkająca w Ruszowie. Miał u niej dobrze i razem wyjechali z Polski do Bawarii. Wolfram uznawał ich za swoich rodziców i opiekował się przybranymi rodzicami do ich śmierci. Ale też, co rok przyjeżdżał na grób własnej matki i utrzymuje kontakt z Państwem Piętów, opiekunami grobu. W zamian zapraszał swoich polskich przyjaciół do siebie, fundował im zwiedzanie Niemiec. Jest on dobrze wykształconym człowiekiem, który piastował wysokie stanowisko. Obecnie ma 83 lata i zdrowie nie pozwala na wojaże do Polski. W ostatnim liście pisze do pani Marii, aby z tego powodu nie przedłużać dalszej rezerwacji grobu jego matki.
Myślę, że jeżeli tak się stanie, będzie nam czegoś brak. Zniknie świadectwo tamtych czasów.
Później uzupełniałam artykułu:
Przy kolejnej bytności na grobach zastałam niemiły widok. Obramowanie grobu Elwiry Specht było z obydwu stron popękane, tablica przechylona do tyłu. Nie wiem, czy stało się to siłami przyrody, czy ktoś dopomógł w tym dziele zniszczenia. Tak czy inaczej, było mi żal.
Lecz wróćmy do tego strasznego roku 1942. Gdy zmarła Elwira, jej 15-letnim synem zaopiekowała się rodzina mieszkająca w Ruszowie. Miał u niej dobrze i razem wyjechali z Polski do Bawarii. Wolfram uznawał ich za swoich rodziców i opiekował się przybranymi rodzicami do ich śmierci. Ale też, co rok przyjeżdżał na grób własnej matki i utrzymuje kontakt z Państwem Piętów, opiekunami grobu. W zamian zapraszał swoich polskich przyjaciół do siebie, fundował im zwiedzanie Niemiec. Jest on dobrze wykształconym człowiekiem, który piastował wysokie stanowisko. Obecnie ma 83 lata i zdrowie nie pozwala na wojaże do Polski. W ostatnim liście pisze do pani Marii, aby z tego powodu nie przedłużać dalszej rezerwacji grobu jego matki.
Myślę, że jeżeli tak się stanie, będzie nam czegoś brak. Zniknie świadectwo tamtych czasów.
Później uzupełniałam artykułu:
Przy kolejnej bytności na grobach zastałam niemiły widok. Obramowanie grobu Elwiry Specht było z obydwu stron popękane, tablica przechylona do tyłu. Nie wiem, czy stało się to siłami przyrody, czy ktoś dopomógł w tym dziele zniszczenia. Tak czy inaczej, było mi żal.
Okazało się później, że to ktoś z obsługi cmentarza nieopatrznie najechał na nagrobek i go zniszczył. W ramach rekompensaty postawił pomnik współczesny i całkowicie zabudowany. I tak nieuważny kierowca przyczynił się do przedłużenia życia grobu o dalsze lata. Może nie będzie on miał dawnego uroku, ale nie będzie wymagał nasadzania i podlewania kwiatków.
A ja mam pytanie, gdzie się. Podziały te wszystkie tablice, które były przy kościele jeszcze przed jego remontem. Było ich znacznie więcej.
OdpowiedzUsuńLapidarium to dobry pomysł na utrwalenie pamięci o ludziach tworzących historię Ruszowa lat międzywojennych.. Jedna z tablic nie jest mile widziana (nie jest na zdjęciach). mystan
OdpowiedzUsuńMiło jest odbierać rozmowy telefoniczne od czytelników. Jeden z nich zaproponował oznaczenie starych grobów tabliczką "zabytek", aby uniknąć zlikwidowania ich. Jest to część naszej historii, nieważne czy dotyczą dobrych czasów czy złych. Propozycja dla radnych lub ludzi zajmujących się historią: pomyślmy o tej sugestii Czytelnika.
OdpowiedzUsuńA mordowanie Polaków podczas wojen nie było bestialskie, nie? Wszyscy teraz tacy tolerancyjni, widocznie lewackie media i prasa Wam zamydliły oczy.
OdpowiedzUsuńZastanówmy się przed wyborami, na kogo zagłosujemy...
Miarą człowieczeństwa jest szacunek do ludzkich grobów. Kto tego nie zrozumie to widocznie niczego nie jest w stanie pojąć.
UsuńPóki świat światem,nie będzie Niemiec Polakowi bratem!
OdpowiedzUsuńTak wszędzie szukamy zła lata wojny przeminęły i mamy wszyscy nadzieję że już nie powrócą . Należy pamiętać ilu naszych rodaków zginęło w tamtych czasach i należy IM się wieczna pamięć.Ale pamiętajmy również o innych narodach które również brali udział w tamtych wydarzeniach nie zawsze z własnej woli takie były czasy.Nawoływanie do niszczenia lub zapomnienia o grobach dawnych mieszkańców ziem zachodnich wydaje mi się barbarzyństwem. Niejednokrotnie byli to ludzie o pokojowym nastawieniu do ludności innego narodu niż oni sami , fakt że byli wśród nich również zbrodniarze wojenni należy o tym pamiętać i to piętnować ,Ale sami wołamy o zachowanie grobów i cmentarzy naszych rodaków które pozostały na ziemiach wschodnich .Oburzamy się gdy niszczy się tam nasze groby a sami chcemy zrobić to samo .Ale my Polacy już tak mamy co nasze to święte a obce niech się nam po naszej ojczyźnie nie pałęta należy zniszczyć zapomnieć itp. Wydaje mi się że nie tędy droga i mam nadzieję że podobnie myśli jak ja większość naszego społeczeństwa .A zebranie w jednym miejscu pozostałych nagrobków uważam za świetny pomysł .Należy pamiętać że historia to nie tylko dzisiejsze czasy ale te które już dawno minęły .Szanowni Państwo dość już tej nienawiści .Z poważaniem mieszkaniec Ruszowa
OdpowiedzUsuńPiękna i mądra wypowiedź. Zgadzam się w pełni. Dosyć nienawiści i poniżania innych.Staramy się na Wędrowcu odkrywać prawdziwą historię naszej Ziemi. Tę tworzoną przez 800 lat przez Niemców i tę zapisywaną przez Polaków. Dziękujemy za ten komentarz.
OdpowiedzUsuń