W ręce członków LGH w Ruszowie wpadł "Zbiór kolęd i pastorałek" odnaleziony w dworu szlacheckim na Litwie. Niewielka, ale gruba, książeczka została wydana przez wydawnictwo Zamoyskijch w Krakovi (pisownia oryginalna) w roku 1821, czyli w okresie Królestwa Polskiego.
Od wydania tej pozycji minęło prawie 200 lat, podczas których zmienił się bardzo nasz język. W Kongresówce szlachta władała językiem będącym mieszaniną polszczyzny i łaciny. Równolegle funkcjonowała gwara ludowa.
Dzisiaj łacinę zastępuje język angielski.
Zmieniły się również problemy. Czyżby?
Ówczesną służbę obchodziło głownie... jak nie dać się poobijać szlachcie, czyli jak uniknąć kary, a jednocześnie uszczknąć (ukraść) jak najwięcej z pańskiego stołu.
A szlachta zastanawiała się nad tym - jak nauczyć pospólstwo moresu.
Przynajmniej tak wynika z odnalezionego zbioru.
Dwie zeskanowane kartki mówią wiele o tamtych czasach: pierwsza stanowi przykład kolędy szlacheckiej (baz łaciny ani rusz), a druga opisuje rozmowę toczoną przez parobków na temat unikania drakońskich kar cielesnych stosowanych nagminnie przez Mości panów.
2
Od wydania tej pozycji minęło prawie 200 lat, podczas których zmienił się bardzo nasz język. W Kongresówce szlachta władała językiem będącym mieszaniną polszczyzny i łaciny. Równolegle funkcjonowała gwara ludowa.
Dzisiaj łacinę zastępuje język angielski.
Zmieniły się również problemy. Czyżby?
Ówczesną służbę obchodziło głownie... jak nie dać się poobijać szlachcie, czyli jak uniknąć kary, a jednocześnie uszczknąć (ukraść) jak najwięcej z pańskiego stołu.
A szlachta zastanawiała się nad tym - jak nauczyć pospólstwo moresu.
Przynajmniej tak wynika z odnalezionego zbioru.
Dwie zeskanowane kartki mówią wiele o tamtych czasach: pierwsza stanowi przykład kolędy szlacheckiej (baz łaciny ani rusz), a druga opisuje rozmowę toczoną przez parobków na temat unikania drakońskich kar cielesnych stosowanych nagminnie przez Mości panów.
1
2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz