wtorek, 25 sierpnia 2020

Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński przejechał przez Ruszów. Aktualizacja - zdjęcia

We wtorek, 25.08.2020 r. około godziny 12:00 przemknęli ulicą  Żagańską w Ruszowie grupy 
motocyklistów biorących udział w Międzynarodowym Motocyklowym Rajdzie Katyńskim. Uczestnicy Rajdu przyjechali od strony Żagania w siedmiu  grupach liczących po 10 motorów, poruszających się  w 3 minutowych odstępach. Zespół ruszowskich motocyklistów poprowadzi Pan Kazimierz Tyrakowski. Wśród  uczestników MMRK znajduje się Mariusz Wieczorek - Burmistrz Gminy i Miasta Węgliniec, który bierze udział w imprezie od jej samego początku.




Młodzi strażacy czekają na uczestników Rajdu przed budynkiem OSP w Ruszowie











7 komentarzy:

  1. Miłośnicy i posiadacze jednośladów - czas na start - miło będzie powitać jadący MMRK w taki sposób. Drugiej okazji nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. chcę podpowiedzieć, że też dobrym miejscem i bezpiecznym jest plac po drugiej stronie żagańskiej, zatrzymując sie przy bramie wjazdowej do parku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rajd Katyński wspaniała inicjatywa !! To jest już XX Rajd Katyński i pierwszy raz tylko w Polsce (covid). Inicjatorem i twórcą rajdów był ś.p. Wiktor Węgrzyn wspaniała osoba, patriota, wielka charyzma. Z Powiatu Zgorzeleckiego są trzy osoby które przejechały CAŁE swoje pierwsze rajdy na motocyklu w 2012 Piotr Frąszczak (Zgorzelec) w 2013 Zbyszek Kuczko (Bogatynia) w 2014 Mirek Święcicki (Zgorzelec) i Jacek Solecki (Sulików) który przejechał dwa rajdy prowadząc busa z lawetą jako wsparcie techniczne. I tylko te osoby otrzymały po zakończeniu rajdu tabliczki pamiątkowe potwierdzające przejechanie rajdu i uprawniające do noszenia charakterystycznej kamizelki Rajdu Katyńskiego. Myślą przewodnią Wiktora Węgrzyna było szerzenie pamięci wśród Polaków o osobach pomordowanych w Zbrodni Katyńskiej a także niesienie otuchy i wsparcia dla Polaków, którzy pozostali na Kresach. Motocykliści przyjeżdżając na Kresy przywozili wiele darów ale najważniejsze były rozmowy z Polakami mieszkającymi na Kresach aby wiedzieli, że o nich nie zapominamy, od nich mogliśmy się często uczyć patriotyzmu. Rajdowcy jadąc przez Polskę spotykali się z miejscowymi motocyklistami (prawie wszędzie), zasiadali do wspólnych spotkań, wymieniali poglądy, opisywali trudy rajdu a zarazem ich zadaniem było zachęcenie następnych motocyklistów do udziału w kolejnych rajdach. Wszystko odbywało się wspólnie bez podziałów. Takie były moje doświadczenia i kolegów biorących udział w rajdach. To wszystko było do wczoraj ! Część motocyklistów z Powiatu Zgorzeleckiego i sąsiednich pojechała do Żagania aby przywitać Rajd na Stalagu a druga część przyjechała później już do Węglińca, aby tam spotkać się z rajdem. Pierwszy raz spotkaliśmy się że dokonano podziału motocyklistów, na plac przed świetlicą nie wpuszczono motocyklistów, którzy przyjechali spotkać się z uczestnikami rajdu. Cały rajd zajął 1/3 powierzchni placu. Na spotkanie z uczestnikami rajdu nie było także miejscowych motocyklistów (około 20 maszyn) a w rajdzie uczestniczyło około 50 motocykli. Osobą, która zabraniała wjechać na plac przed świetlicą była burmistrzowa Anna Wieczorek, byliśmy zdziwieni, bo na placu byli urzędnicy i oni nie widzieli przeszkód i problemu a wręcz zwracali uwag, że tak się nie robi. Czy pani Ania ma fikcję w urzędzie, może zastępcy burmistrza. Czy tutaj chodziło o te wyższe wartości, czy tylko tani lans. Później pojechaliśmy razem do Zgorzelca gdzie pod pomnikiem Bohaterów II AWP złożyliśmy razem kwiaty. Rajd odprowadziliśmy jadąc wspólnie w kierunku Jeleniej Góry. Proszę o umieszczenie mojego komentarza, nikogo nie obrażam, podpisuję się z imienia i nazwiska. Piotr Frąszczak

    OdpowiedzUsuń
  4. "Patrioci", "ludzie integrujacy różne grupy społeczne" - wyszła klasa! To, że wiele osób zaangażowało się w przejazd rajdu to była w większości spontaniczna inicjatywa tych osób a nie sukces organizacyjny osób wskazanych w powyższym wpisie. W przeszłości uczestnicząc w paradach motocyklowych mieliśmy zapewnione nie tylko poczęstunek grochową, kiełbaskę, ciasto i napoje a przede wszystkim wszyscy razem mieliśmy zapewnione miejsca do zaparkowania. No cóż, są osoby, które potrzebują stażu albo praktyki z zakresu planowania, przygotowania i realizacji inicjatyw społecznych. W odpowiedzi na tak kreatywną postawę ciśnie się na usta - proszę nie wykorzystywać spontanicznej inicjatywy mieszkańców powiatu zgorzelckiego (byli też panowie z powiatu bolesławieckiego)do budowania autopromocji i uznawania tego za sukces, przyozdobienie własnej działalności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jako uczestnikowi nie podobała mi sie jedna rzecz, politykowanie na Cmentarzu II Armii WP w Zgorzelcu. W Węglincu na Skwerze Podolskim górnolotne słowa, hymn odśpiewany przez wszystkich. A w Zgorzelcu mędrkowanie czy ich smierć była bezsensowna czy nie.
    Ciekawe czy to samo środowisko polityczne przyznałoby racje, że śmierć cywilów w powstaniu tez była bezsensowna. Boje sie że przez klapki na oczach raczej by tak nie było.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do powyższych treści. Uważam, że bez względu na to, czy to jest prezes, sprzedawca bazarowy czy osoba bezrobotna, to wszyscy budują autorytet, uznanie i szacunek do własnej osoby nie poprzez nakazy lub oczekiwania lecz budują poprzez sposób wyrażania myśli, okazywaną postawę i zaangażowanie i jakość wykonywanej pracy -ludzie to zauważą i docenią. W budowaniu autorytetu, w zdobywaniu szacunku i uznania niesamowicie pomaga znajomość i umiejętność wykorzystania swego miejsca, tego co powinniśmy zrobić, co musimy zrobić i co możemy zrobić. Jest to znajomość swego miejsca w społeczeństwie, znajomość tego m.in. za co my odpowiadamy a za co ktoś inny odpowiada funkcją, stanowiskiem tym zadaniem zleconym lub podjętym - ale co komu do domu, gdy chata nie jego? Czy na podejmowane decyzje w innych relacjach społeczno - zawodowych, w innej działalności zawodowej też jest taka postawa? Tego pojąć nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nasz skromny blog nie służy atakowaniu innych. Wstrzymujemy dalsze komentowanie.

    OdpowiedzUsuń