Dawno, dawno, prawie 600 lat temu, ziemie pomiędzy Nysą Łużyckąa Bobrem zamieszkiwali zgodnie Serbołużyczanie, Czesi i Niemcy.Hymn Łużycki TUTAJ
łużyckie stroje ludowe |
Poeta renesansowy Krzysztof Winter opisywał te okolice. Oto mały fragment poematu.
Lecz Zgorzelec zewsząd otaczają miejscowości sławne z powodu żelaza i kruszcorodnej ziemi. Dlatego ślę więc ten poemat — zacne dzieło wybitnego wieszcza — wydaję pod opieką waszego imienia..
Opiewana przez poetę kraina była w większości porośnięta lasami. Mylił by się jednak ten, który by sądził, że to nieprzebyta puszcza, pełna dzikiego zwierza.
Nad całą okolicą roznosił się odór palonego drewna, a dymy zasłaniały słońce.
Ludziom tutaj żyjącym trudno było oddychać, często chorowali na suchoty. Dzikie zwierzęta w większości uciekły z zadymionych borów. W okolicach Ruszowa żyły tylko trzy dziki, dwie sarny i jeden stary, kulawy jeleń. W Kościelnej Wsi widziano ponoć wilka, a w Jagodzinie łosia. Ponoć...
Mieszkańcy trudnili się przeważnie produkcją węgla drzewnego, wytwarzanego w tysiącach stosów, zwanych mielerzami lub kurzajkami.
Skan lidarowy - kółka to pozostałości mielerzy wokół Rychlinka. Pomiędzy Ruszowem a Gozdnicą było ich tysiące. |
Krajobraz mielerzowy |
Pewnego razu wędrowny alchemik, przybyły z Górnego Śląska, trafił do położonego w centrum łużyckiego zagłębia węglowego Ruszowa. Człowiek ten wędrował po Świecie i uczył ludzi jak przemieniać błoto w złoto.
Tułacz zatrzymał się w ruszowskiej karczmie „Pod Ostatnim Dzikiem”. Wokół niego szybko zgromadziła się liczna gromada wieśniaków ciekawych wieści z dalekich krain.
- Skąd przybywasz Wędrowcze i co Ciebie sprowadziło w nasze strony? - zapytał sołtys Ruszowa.
Przybywam teraz ze Śląska i uczę ludzi jak przemieniać błoto w złoto.
Ooo! - to nas bardzo zaciekawia. Trochę złota by nam się przydało, bo żyje się nam bardzo, bardzo licho.
- Naprawdę potrafisz to uczynić? - zapytał jeden z kurzków.
- Tak, ale potrzebuję waszej pomocy.
- Zgoda - pomożemy. Mów wędrowcze!
- Chętnie opowiem.
- Musicie pójść nad Gummnicę i na brzegach tej rzeczki wykopać kilka fur rudego błota zwanego rudą darniową.
Rozlewiska nad Gummnicą - fot. Marek Wajman |
Nigdy go nie zabraknie, bo ten surowiec sam odrasta.
Następnie dam wam plany i rysunki pieca, w którym można wyprażać z rudy żelazo.
- Eee tam... tyle pracy! - odezwał się głośno jeden lekko podchmielony, kudłaty ruszowianin.
- Bez pracy nie ma kołaczy, a tym bardziej złota - odpowiedział wędrowiec.
Słuchajcie!
- Nauczę Was również przemieniać surowe żelazo w stal i wytwarzać z niej rycerskie zbroje i miecze oraz lemiesze do pługów. Wasze wyroby chętnie kupią okoliczni rycerze i kmiecie - zapewniam. Hojnie sypną złotem, jeśli produkty będą podobnej jakości ja te z Damaszku
Nóż z damasceńskiej stali. |
-Spróbujemy to uczynić ? - powiedział wódz wioski.
- Zaraz po powrocie do domów zabrali się do budowy kuźnic zwanych hamerniami.
Minął rok, może dwa. Hutnicy nagromadzili mnóstwo wyrobów ze stali, a następnie udali się do alchemika po radę.
- A teraz ślijcie heroldów, niech dotrą do wszystkich niemieckich Krajów i do Rzeczypospolitej, Niech głoszą wszem i wobec, że w Ruszowie na placu przyklasztornym zwanym Parkiem Konnym, w pierwszy piątek po Wielkiejnocy odbędą się wielkie targi wyrobów żelaznych. Niech przybywają kupcy, rycerze, budowniczowie, mieszczanie i kmiecie, bo okazja nabycia tak dobrych sztuk ze stali może się nie powtórzyć.
- Nasza stal jest tak dobra jak ta damasceńska - głoście!
Wieść szybko rozniosła się po okolicy. Do Ruszowa przybyli na targ kupcy. Do piątkowego wieczora wykupili metalowe wyroby... do ostatniej sztuki.
Ooo!- gut, gut! - powiedział zachwycony niemiecki rycerz oglądając turniejową zbroję za 100 złotych monet.
Brzęczące złoto posypało się hojnie z pękatych sakiewek.
Za zarobione pieniądze ruszowianie wznieśli okazałe, murowane domy,
a ich rodziny mogły jeść mięso nawet 3 razy w tygodniu. Dzieci rosły zdrowo, kobiety były tłuste, a chłopy silne i dziarskie.Alchemik z łużycką żoną |
A nasz alchemik ożenił się z najpiękniejszą Łużyczanką. Razem żyli długo i szczęśliwie - wychwali dwóch uroczych synów. Obaj zostali hutnikami, a w Jagodzine i Kowalicach koło Iłowej zbudowali wielkie hamernie (kuźnice).
Synowie wdali się w ojca. Też trudnili się alchemią. Nauczyli Tutejszych zamieniać glinę w piękne naczynia kuchenne, cegły i dachówki, a piasek w szkło.
Pozostałości kuźnicy w Jagodzinie |
Koniec
Ruszów 1 kwietnia 2023 roku. Opracował ER.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz