poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Można inaczej

Autor: Edward Remiszewski
Artykuł opublikowany za zgodą opisywanej postaci. 
Na miano bohatera  zasługuje nie tylko osoba, która oddała swoje życie za innych, ale również ta,  która stoczyła heroiczną, wygraną walkę z silnym uzależnieniem od alkoholu . Nie można tej walki wygrać samemu. Musi znaleźć się pomocna dłoń , która pomoże, albo wyciągnie za uszy z bagna. Janina Pietras taką walkę
wygrała. 
Chociaż, jak sam twierdzi, w okresie w którym ostro piła,  tylko alkohol się dla niej liczył naprawdę. Nieważna była rodzina, mieszkanie -
ba, nawet jedzenie. Ale kiedy i dzieci przestawały być ważniejsze od nalewek, przyszło na szczęście opamiętanie. -Pani dzieci zasługują na coś więcej, niż na wiecznie pijaną matkę. Niestety, muszą pójść do placówki opiekuńczej- powiedział kurator. Złość i wściekłość na wszystkich; kuratora , opiekę, sąd, policję. Jak oni śmią! Matce odbierać dzieci. Przecież ja je kocham. Pijane myśli kotłowały się w głowie Janiny. Wtedy jej  dorosła córka powiedziała. Mamo- może ty je kochasz- ale jak je bardzo krzywdzisz.  Zrozumiałam, że powinnam coś z tym zrobić. Muszę przestać pić! Ba, ale jak to zrobić. Jeden dzień udało mi się przeżyć, następny był już gehenną. Całe szczęście, że zjawił się ktoś kto chciał mi pomóc. Byli to ludzie skupieni wokół kościoła Zielonoświątkowców. Dziesiątki przegadanych z nimi godzin; o celach życiowych, o szczęściu , o silnej woli, o zadaniach jakie los stawia przed nami. Sam "Jasinek" poświęcił mi dziesiątki godzin. O nic nie pytał, nic nie kazał, nie zabraniał, do niczego nie namawiał. Miałam jednak oparcie. W każdej chwili pomoc przychodziła. Nawet o północy. Wystarczyło tylko zadzwonić. Bardzo dużego wsparcia doznałam od swoich córek. Było mi naprawdę potrzebne. Po pół roku takiej indywidualnej terapii, któregoś dnia zaklęłam szpetnie- mówi pani Jasia. O cholera!-ja nie patrzę już z pożądaniem na piwo, a nawet nalewki mnie nie pociągają. Wiem, że jestem nadal wredną alkoholiczką- ale niepijącą. Początkowo naprawdę okropną, krzyczącą i rozdrażnioną. Dzisiaj uczę się spokojnie mówić. Dostrzegać kolory wiosny , nawet mego syna, Patryka zaczynam rozumieć. Nie pozwolę,  aby stała  mu się krzywda. Dzisiaj nawet potrzepałam jego kolegą, który go pobił. Dzieci, to moja największa radość. A od kiedy nie piję staram się być dla nich dobrą matką. Mam nadzieję, że mi wybaczą krzywdy jakie doznały w czasie kiedy byłam prawdziwą alkoholiczką. Świat widziany na trzeźwo, jest naprawdę piękny. Warto było to zrobić.

1 komentarz: