środa, 16 kwietnia 2014

Nie bij mnie - kochaj mnie!


Autor Jadwiga Kuternozińska
(...)W dzisiejszych czasach jest chyba więcej niż wtedy takich Piotrusiów, dla których każdy z nas mógłby coś dobrego zrobić. Wystarczy rozejrzeć się wokół. Pomóc w lekcjach, wziąć z sobą na wycieczkę, kupić potrzebną książkę do szkoły, i po prostu uśmiechnąć się, zainteresować. Wówczas i agresor będzie się bał zrobić krzywdę dziecku.(...)
 Wczoraj, czekając na występ dla dzieci, dorośli członkowie KLAP zgadali się na temat bicia dzieci. Snuli wspomnienia, ile kto razy i za co oberwał od rodziców. A jeżeli w szkole
nauczyciel wpisał w dzienniczek uwagę, w domu obowiązkowa była kara. Marysia wspominała jak mama skarżyła ojcu, a on- wg swoistego kodeksu karnego- za dane przewinienie wymierzał paskiem określoną ilość razów. Andrzej
natomiast, wiercipięta, miał ciągłe zatargi w szkole w związku z nadpobudliwym temperamentem. Przenosiło się to także na kary w domu. Krzysztof opowiadał, jak jego ojciec nie tolerował w domu kredek, bloków rysunkowych, a jego tak ciągnęło do rysowania. Jednak nie słychać było o małych dzieciach, które lądowały w szpitalach pobite do nieprzytomności. Teraz telewizja nie szczędzi nam informacji o takich faktach. Dzisiaj wysłuchałam audycji na temat akcji Owsiaka:

Nie bij mnie - kochaj mnie!



Symbolem są pluszowe misie: pokiereszowane, z naklejonymi plastrami, zabandażowane, z urwanym uchem. Zwracają uwagę na przemoc wobec dzieci. Maltretowane dziecko może takiego miśka wystawić przed swoje drzwi, na klatkę schodową. Oznacza to prośbę o pomoc.
Sama pamiętam pewnego Piotrusia. Było to ok 16 lat temu, gdy zaczynałam pracę w bibliotece. Chłopczyk, ok 7-8 letni, przyjechał skądś z matką.  Zamieszkali na Batorego. Tam "zaopiekował się" nimi nasz "dzielnicowy" śp. Mundek. Dzieciak większość popołudni spędzał, bawiąc się, na wykładzinie podłogowej w bibliotece. Lubił tez czytać bajeczki. Zapamiętałam Piotrusia dlatego, że co kilka minut pytał mnie, która jest godzina. Sam się jeszcze nie znał na zegarku. Zorientowałam się, że ma przykazane wrócić o określonej porze. Lęk tego dziecka, gdy się zagapił, był ogromny. Wszystko wskazywało, że był ten dzieciak zastraszany i maltretowany. Bał się zamykania, strychu, szczurów. Ale jednocześnie wiedział, że nie wolno mu było pisnąć słówka na temat tego, co działo się w domu. Po pewnym czasie Piotruś znikł. Mówiono, ze uciekł do ojca, do Gozdnicy.Czy ktoś jeszcze go pamięta? Chciałabym wiedzieć, jak mu się życie ułożyło. Może jest szczęśliwy.

16 komentarzy:

  1. Art. 207. § 1. Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

    § 2. Jeżeli czyn określony w § 1 połączony jest ze stosowaniem szczególnego okrucieństwa, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, są za to kary. Tylko zazwyczaj sprawa wychodzi na jaw, gdy dziecko trafia do szpitala.

      Usuń
  2. Przykro mi, ze komentarze podlegają cenurze i opinie, ktore nie sa przychylne nie pojaowiają sie na tej stronie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko posty obraźliwie i wulgarne są usuwane. Zachęcamy do konstruktywnej dyskusji.

      Usuń
  3. Zastanawia mnie jedna rzecz jeśli chodzi o wspomnienia z dziecinstwa. Byłam mieszkanką Ruszowa w latach 80-tych i doskonale pamiętam chłopca, którego ojciec posadził na rozgrzanej kucchence. Wiec dochodzę do wniosku, że to nie jet problem ostaniego 10lecia.Pani Jadwigo nie atakuję ani nie oceniam Pani postawy, jednakże zastanawia mnie jedna rzecz. jęśli zdawała sobie Pani sprawę z problemu jakie miał Piotruś, to dlaczego Pani nie interweniowała i nie pomogła dziecku, które w wieku 7lat jest bezradne a teraz sie zastanawia co stało sie z tym chłopcem?. Jeśli nas naprawdę interesuje lois dzieci i co z nimi sie dzieje, kiedy wróca do domu, to raczej nie czekamy na to pytanie 16lat, tylko nie pozwalamy aby nie działa sie krzywda zasłaniając sie obandażowanym miśkiem, który ma usprawiedliwiać w pewien sposób nasze sumienie. Pozdrawiam była mieszkanka Ruszowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co Pani zrobiła, aby pomóc choć jednemu z dzieci, przykładowo temu z rozgrzanej kuchenki?

      Usuń
  4. "Wszystko wskazywało, że był ten dzieciak zastraszany i maltretowany" i co szanowna autorka zrobiła w tej sprawie? Bo jeśli nic to raczej dzisiejsza troska brzmi dość obłudnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stwarzałam temu dziecku azyl i poczucie bezpieczeństwa w bibliotece. Rozmawiałam z matką i "ojczymem" na temat Piotrusia, aby mógł tu przebywać bez ograniczenia czasowego. Gdy dziecko się bało, odprowadzałam je do domu. Były rozmowy z opieką społeczną. Wiem, że i szkoła otoczyła opieką to dziecko, miało zapewnione posiłki. Gdy nie byłam w bibliotece Piotruś przychodził na moje podwórko lub ogródek. Bardzo lubił zrywać truskawki, marchewkę schrupać, chleb z dżemem zjeść.I tyle mogłam zrobić. To nie były czasy, gdy policja zajmowała się "takimi podejrzeniami".

      Usuń
  5. Święta to czas radości i spokoju. Proponuję, aby w tym okresie zaniechać jakichkolwiek form agresji. Czasami słowa tak samo bolą jak klapsy.( zgodnie z literą prawa wymierzenie dziecku klapsa jest przestępstwem). Nikt jeszcze z tego powodu nie poszedł do wiezienie- ale trzeba mieć świadomość tego faktu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Re: Pani Jadwigo nic nie zrobiłam, z jednego powodu byłam w wieku Piotrusia moze miałam z 9lat trudno zrobić coś w sprawie dziecka będąc dzieckiem. Jak już wspomniałam ja nie ocenianiam. tylko nie rozumiem nagłego zainteresowania po 16latach, kiedy pod nosem siedział ten chłopiec i oprócz godzin za ktore ma pani wynagrodzenie. Zwyczajnie zainteresowania ludzkiego nie było.A co do pana Edwarda, nieprzychylna opinia nie jest formą aagresji. Myslę,ze mam prawo do własnego zdania niekoniecznie musi mieć pozytywny wydzwięk. Jęsli strona opowiada o sprawach Ruszowa i rónych zagadnieniach, to wysilmy sie na szczere opinie. Pozdrawiam. Nadal sladąca z ogromnym zaiteresowaniem Ruszowianka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za zainteresowanie stroną. W dzisiejszych czasach jest chyba więcej niż wtedy takich Piotrusiów, dla których każdy z nas mógłby coś dobrego zrobić. Wystarczy rozejrzeć się.wokół. Pomóc w lekcjach, wziąć z sobą na wycieczkę, kupić potrzebną książkę do szkoły, i po prostu uśmiechnąć się, zainteresować. Wówczas i agresor będzie się bał zrobić krzywdę dziecku. I temu mają służyć te artykuły.

      Usuń
  7. Jednym słowem dziecko było pod dobra opieką na "czas okreslony" a potem wracało do domu, ktrego sie bało. Może moimi postami chce zwrócić uwagę na to, ze posiłek szkolny, albo bezpieczenstwo zapewnione na okres nauczania, lub świetlicy środowiskowej nie załatwia sprawy. Nie przekonuje mnie osobiście akcja wystawiania miśka.Ruszowianka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Anonimowej: Ilu dzieciom pomogłaś i jak to zrobiłaś? Jak policzyłem masz ok 25 lat. Od 7 lat jesteś pełnoletnia. Mam po sąsiedzku pijacką rodzinę z dziećmi. Ujawnij się to podam ich zamieszkanie. Pogadamy, co możesz dla nich zrobić. Krzysiek

      Usuń
  8. Jedna drobna pochwała znaczy więcej niż 1000 słów krytyki i to nie tylko w stosunku do dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  9. Do anonimowego, nie wiem skąd takie wyliczenia co do mojego wieku( jestem znacznie starsza) i skąd pomysł na licytowanie sie co kto zrobiłi i dla ilu dzieci. Nie sadze, że artykuł" nie bij mnie" ma na celu gloryfikowanie i prześciganiu sie w tym ile kto co zrobił, tylko co można zrobić.Polecam czytac z uwagą artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jako anonimowy zwracam się do pozostałych anonimowych pamiętajcie, że każde wasze pytanie,wyrażona wątpliwość w kółku wzajemnej adoracji będzie odebrana jako atak personalny, próba wsadzenia kija w mrowisko a w ogóle to na pewno jesteście "piątą kolumną" oraz sami nic nie zrobiliście a nas się czepiacie ble ble ble i wesołych świat pozdrawiam Michał z Mazowsza

    OdpowiedzUsuń