Noc w bibliotece - za oknem ciemno, a my oglądamy "Krzyżaków" |
Autor Agnieszka Glapa
Choć niektórzy w jednym z kadrów filmowych zobaczyli lodówkę, to jednak ustaliliśmy, że jej tam nie było.
Ale po kolei. W piątkowy wieczór grupa uczniów gimnazjum w Ruszowie spotkała się w bibliotece, by w ciekawy i niebanalny sposób uczyć się języka polskiego. Pomysł padł podczas wrześniowej lekcji bibliotecznej. Muszę
przyznać, że dostępność pomieszczeń miejscowej biblioteki (także na nocleg), a przede wszystkim - zaangażowanie i otwartość Pani Jadwigi na dziwne pomysły, są dobrodziejstwem, z którego warto i trzeba skorzystać. A zatem spotkaliśmy się, by porozmawiać na temat "Krzyżaków" H. Sienkiewicza. A tematów do omawiania było sporo: co jedli i jak mieszkali nasi przodkowie? Jakie stroje nosili? W jaki sposób powstał i funkcjonował Zakon Krzyżacki? Jaki był stan medycyny w średniowieczu? Przeprowadziłam konkurs znajomości lektury, w którym wygrała Patrycja Płonka; niewiele mniej punktów zdobyła Małgosia Wajman. W obecności komisji odbył się także konkurs rozpoznawania naparów ziołowych - ich smaku i przeznaczenia. Myślę, że takie konkursy są o wiele przyjemniejsze niż szkolne sprawdziany, a wiedza w ten sposób zdobyta na dłużej pozostanie w głowach. Dodatkową atrakcją była ciekawa prelekcja na temat historii samego zakonu i słodkie, czekoladowe nagrody. Dziewczęta upiekły pyszne, drożdżowe bułeczki (prawie jak średniowieczne kołacze). Nie obyło się bez pomyłek w odmierzaniu składników, ale efekt końcowy był wspaniały. A później już prawdziwy seans kinowy - prawie trzy godziny z filmem opartym na dziele Sienkiewicza. I tu właśnie wypatrywaliśmy lodówki... W nocy nastąpiła lekcja dla nauczyciela: wiem już, która dziewczyna jest najładniejsza, a która ma najzgrabniejszą figurę w szkole. Dowiedziałam się również, jak efektownie wejść na lekcję, który nauczyciel najgłośniej krzyczy, a kto zostanie słynnym piłkarzem, jak tylko w końcu zaśnie i zdoła się wyspać. No cóż - nikt z obecnych się nie wyspał, ale pobiliśmy rekord: nasza lekcja trwała aż 7 godzin! Dziękuję za pomoc Pani Jadwidze - bez niej całe wydarzenie nie byłoby możliwe.
Pytania były trudne, ale czasami udało się odpowiedzieć na ochotnika |
Napary z ziół - w której szklance jest koper, a w której mięta lub rumianek? |
Budowanie makiet nie było łatwe |
Wspólna praca |
Ania z Węglińca przyjechała z ogromną walizka, myśleliśmy, że zostanie przez tydzień |
Ciasto zagniecione, będą bułeczki |
Spanie rozłożone, ale jeszcze przed nami film "Krzyżacy" |
Olek jako operator rzutnika, ustawia obraz |
Zaraz się zacznie ogladanie |
Gdy się usnęło o 5 rano, ciężko wstać o 8 |
Olek wyjdzie z podpisami pamiątkowymi na gipsie, ale jest pierwszym chętnym na następny raz |
bardzo fajnie było!!! chcielibyśmy więcej takich lekcji ;) może dałoby radę coś dla 2 klasy wymyślić
OdpowiedzUsuńNarzekamy na brak oczytania dzieci, na agresję. Tutaj widać, że polskie szkolnictwo nie musi być skostniałe. Można zaciekawić dzieci lekturą podaną w przystępny sposób. Tej lekcji dzieci nie zapomną. A jakie zaciekawienie widać na twarzach uczniów. Pani Agnieszka zapracowała na +5.
OdpowiedzUsuń