wtorek, 1 grudnia 2015

Złodzieje nasi powszedni

Wywiad z pracownicą jednego ze sklepów w Ruszowie opracował Edward Remiszewski
(Na życzenie rozmówczyni nazwisko  tylko do wiadomości redakcji).
 - To tylko mały kefirek... z tego powodu nie zbiedniejecie. 
Kto i co kradnie oraz w jaki sposób i jaki jest zasięg tego zjawiska?- o tym postanowiłem porozmawiać z ekspedientką pracującą w jednym z ruszowskich sklepów. 



Jak reagują złodzieje kiedy zostaną przyłapani na gorącym uczynku?
- Najpierw do niczego się nie przyznają. Często pałają świętym oburzeniem.- Jak Pani śmie posądzać mnie o kradzież- ja nigdy w życiu niczego nie ukradłem! W końcu oglądając nagranie z kamer sklepowych dodają. "To tylko mały kefirek... z tego powodu nie zbiedniejecie". Nie zdarzyło się jeszcze, aby ktoś przeprosił. Po udowodnionej kradzieży złodziej przez kilka tygodni nie przychodzi do sklepu. Po jakimś czasie wraca. Wtedy wszystkie kamery sklepowe są skierowane w stronę podejrzanej osoby. . Policji najczęściej nie wzywamy, bo kradzież towaru za 2 zł to nawet nie wykroczenie.-mówi pracownica sklepu.

Kim są osoby, ktore kradną w sklepie i co znika ze sklepowych półek najczęściej?- pytam.

-Trudno w to uwierzyć, ale najczęściej kradną kobiety pamiętające jeszcze czasy kolejek sklepowych. Mężczyźni rzadziej. Może dlatego, że mniej z nich robi zakupy. Drobnych kradzieży dokonują osoby o stosunkowo dobrej pozycji materialnej. To chyba coś w rodzaju kleptomanii albo przejaw niezwykłej zapobiegliwości wywodzącej się z czasów, kiedy rzadko się  kupowało, a często organizowało lub dzieliło się z Państwem (bo sklepy w czasach " słusznie minionych"  w większości były państwowe lub spółdzielcze)- info dla młodzieży.

Młodzież nie  kradnie?

- Nigdy nie zdarzyło nam się "nakryć"  na złodziejstwie  młodego człowieka. I to nas bardzo cieszy.

A dzieci szkolne?

- Bardzo rzadko. Czasami  po wizycie grupy uczniów znika jakaś guma do żucia albo batonik. Dorośli natomiast upodobali sobie kosmetyki, chemię gospodarczą i nabiał. Ulubionym łupem złodziejaszków jest... jogurt.

Wydawać by się mogło, że kradną najbiedniejsi, ci których nie stać na zakup towarów.

- Tak nie jest. Naprawdę biedni ludzie nie kradną nigdy. Proszą sklepową o to, aby dala im "na kreskę"... i oddają w ustalonym terminie. 

A ci Panowie od nalewek?

-Tych to dobrze pilnujemy. Oni mają inny sposób. Marudzą, proszą, biorą ekspedientki na litość. Zaklinają się na wszystkie świętości, że oddadzą już jutro. I oddają?- Niestety, prawie nigdy, ale sklepowe mają twardy charakter i na plewy się już nie nabierają. 

Jaka jest wartość złodziejskich fantów? 

- Jednorazowo niewielka - od 2 do 20 zł., ale miesięcznie ze sklepu giną towary wartości 300-400 zł. A to już jest prawie 1/4 zarobków młodego pracownika. Na jednym jogurcie mamy zysk 10 groszy. Aby odrobić straty musimy sprzedać 10-15 pojemników.

W jaki sposób pilnujecie towarów? Nie widać, aby sprzedawczynie chodziły po sklepie.

-Od tego są kamery ustawione w takich miejscach, że  nikomu do głowy nie przyjdzie, że one tam mogą być. Oczy "wielkiego brata" dobrze widzą. Zdarza się, że z kamery zewnętrznej korzystają policjanci. Niedawno dzięki naszemu nagraniu wykryto sprawcę wypadku drogowego w Bielawie Dolnej.

Może dożyjemy czasów, w których kraść będą tylko prawdziwi kleptomani. 

-Oby!

Dziękuję za rozmowę


2 komentarze:

  1. Proszę o więcej wywiadów dotyczących życia miejscowości (oczywiście bez nieuprzejmego wkładania nosa wszędzie), dobra forma na ciekawe wykorzystanie Wędrowca. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo ciekawy artykuł
    ciekaw jestem ,czy ta sugestia dotrze do ludzi ,którzy twierdzą ;;oni nie zbiednieją ;;
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń