niedziela, 24 września 2023

Echa stanu wojennego w Ruszowie


Wrona orła
nie pokona
I śmiesznie i strasznie - mawiali Rosjanie. W okresie stanu wojennego w małych miejscowościach, takich jak Ruszów wcale nie było śmiesznie, a nawet strasznie nie było. Tylko ta wszechogarniająca szarość, nuda, brud i bieda. 

Stan wojenny w Polsce był to stan nadzwyczajny wprowadzony 13 grudnia 1981 roku na terenie całej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, niezgodnie z Konstytucją Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Stan wojenny trwał do 22 lipca 1983 roku.
Był to okres, w którym rządziła Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON) na czele z gen. Wojciechem Jaruzelskim. Pomimo zniesienia stanu wojennego, aż do 1989 roku nie było tego czego człowiekowi potrzeba najbardziej - nadziei.

Matką głupich cię nazwali, nadziejo!
Ludzie podli, ludzie mali, nadziejo! (J. Pietrzak)

W okresie stanu wojennego w Polsce, komisarze wojskowi pełnili ważną rolę. Byli oni wprowadzani do cywilnych organów władz Polski Ludowej, jak również do zmilitaryzowanych zakładów pracy. Taki komisarz zarządzał również gminą Węgliniec. Najpierw kazał wprowadzić wojskowy dryl - wszędzie.  Nawet w szkole każda lekcja miał być poprzedzona krótkim apelem.- przewodniczący klasy uczeń Janek Kowalski melduje klasę gotową do lekcji - to miał być początek każdych zajęć - ale prawie nikt tego nie przestrzegał.

W ramach akcji "Ludowe Wojsko Polskie Pomaga Ludności komisarz osobiście rozwoził dary do każdej miejscowości. Nawet do Polany docierały paczuszki: mąka, chleb, cukier i... coś tam jeszcze. Zdarzyło się, że "wódz" pomylił drogi i zamiast w Polanie wylądował w Toporowie. Trudno opisać wściekłość wojskowego.- To sabotaż, jeszcze mnie popamiętacie -  krzyczał do przewodników.

A potem  zaczęło się oswajanie kapitana. Towarzysze z KG PZPR dbali, aby i nic  mu nie brakowało. Alkohol lal się strumieniami, a kapitan był potulny jak baranek. Cichy. Jakoby go wcale nie było. - To był porządny gość. Nikomu nie zaszkodził - mawiano.

Życie jak życie, trzeba było jakoś żyć. A zmiany to np. umundurowani spikerzy telewizyjni i plakietki z napisem „zakaz fotografowania, obiekt zmilitaryzowany”. W sklepach nic nie było, stało się w kolejce bo „a nuż coś rzucą”. Pamiętam, że stałam w kolejce po karpia na święta, od piątej rano do piętnastej, a później zmieniała mnie żona.

Wystarczyło podnieść słuchawkę telefonu a w niej dało się słyszeć komunikat.

salon 24
Było strasznie wychodzić na ulicę. Była wprowadzona godzina policyjna po 22.00 nie można było wychodzić z domu. Raczej było ciężko poruszać się po kraju.

Od 1991 roku w kraju rozpoczęły się zmiany. Dzięki Solidarności dzisiaj żyjemy w innym świecie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz