środa, 5 czerwca 2019

W poszukiwaniu żołnierskiej mogiły - dokończenie - lipiec 2021

Czterech członków  Rodziny 
 przed pomnikiem żołnierzy WP
w Ruszowie
Pan Grzegorz planuje w najbliższym czasie wyprawę do Toporowa, aby na własne oczy ujrzeć miejsce bitwy, pełne zachowanych autentycznych śladów walk, stoczonych w tym miejscu w połowie kwietnia 1945 r. Być może uda się precyzyjnie określić miejsce śmierci stryja i do końca wyjaśnić zagadkę jego pochówku. Marzenie uległo spełnieniu.
10 lipca 2021 r.  ośmioosobowa delegacja złożona z 5 członków rodziny Jęczmieniowskich, w asyście członków Lokalnej Grupy Historycznej w Ruszowie: Adama Pawłowskiego, Zbyszka Mesjasza i Edwarda Remiszewskiego wyruszyła do Toporowa.  Pogoda dopisała idealnie nadająca się do  jazdy rowerem. Jakoby dusze poległych żołnierzy II Armii WP sprzyjały tej wyprawie. Nasi goście, którzy przebyli do nas aż spod Warszawy, odnaleźli kamienny obelisk postawiony nad Nysą Łużycką dla uczczenia bohaterów poległych w obronie Ojczyzny oraz transzeje w których kryli się nasi żołnierze przed gradem  niemieckich kul.  
Szkoda tylko, że to  miejsce nasiąknięte krwią żołnierzy polskich jest tak bardzo zaniedbane.

Mój ojciec Piotr, który skończył już 84 lata, opowiadał czasem o swoim starszym bracie Aleksandrze Jęczmieniowskim. Wiadomo było tylko, że zaginął w młodym wieku jako żołnierz artylerii gdzieś nad Nysą Łużycką w kwietniu 1945 roku. Największym pragnieniem taty było odszukanie mogiły brata oraz poznanie okoliczności jego śmierci- opowiada Grzegorz Jęczmieniowski, który wraz z dziesięcioma członkami swojej rodziny dotarł spod Warszawy do Ruszowa, w poszukiwaniu prawdy o wojennych losach swojego stryja.

Pan Grzegorz chcąc spełnić marzenia ojca, zaczął przeczesywać wszystkie dostępne dokumenty wojskowe związane z rodzinna historią. W Wojskowym Biurze Historycznym w Rembertowie był stałym bywalcem, badał dokumentacje PCK związaną z ekshumacją żołnierzy poległych w okolicach Bolesławca i Zgorzelca. Przy okazji odkrył internet jako nieocenione źródło wiedzy, do którego odnosił się do tej pory mówiąc oględnie, dosyć sceptycznie. Spędził dziesiątki godzin analizując dokumenty wojskowe, z których wyłonił się później prawie kompletny tragiczny los młodego, polskiego żołnierza.

Aleksander Jęczmieniowski wcielony w ramach powszechnej mobilizacji we wrześniu 1944 r. do II Dywizji Artylerii, którą sformowano w ok. Włodawy. Swój szlak bojowy rozpoczął w pierwszych dniach marca 1945 r. w walkach pod Chlebowem, Drawnem i Dąbiem w okolicach Szczecina, a następnie wraz z 44 pułkiem Artylerii Haubic wchodzącym w skład II Dywizji Artylerii został przerzucony na południowy zachód by wziąć udział w operacji forsowania Nysy Łużyckiej przeprowadzonej przez II Armię Wojska Polskiego.

Z dokumentów wojskowych wynika że, zginął na prawym brzegu Nysy Łużyckiej ok.1,5 km na północ od Prędocic (Toporowa) rejon miejscowości Rothenburg, trzy dni przed ofensywą, czyli 13 kwietnia 1945 roku, trafiony odłamkiem pocisku z niemieckiego moździerza. Miejscem pochówku miał być cmentarz w miejscowości Brand nad Nysą (w rzeczywistości Brand (Polana) leży 12 km na wschód od rzeki i nie ma tam cmentarza).

Prawie wszyscy żołnierze polscy polegli w operacjach forsowania Nysy Łużyckiej i Budziszyńskiej zostali ekshumowani i pogrzebani na Cmentarzu Bohaterów II Armii Wojska Polskiego w Zgorzelcu. Tam pośród 3392 nagrobków żołnierzy WP znajduje się samotna mogiła kaprala Aleksandra Jęczmieniowskiego ur. w 1921r. z 44 pułku Artylerii Haubic (sektor 1d, rząd 3,nr. grobu 1824)

To jednak nie koniec historii. Na cmentarzu  komunalnym w Bolesławcu istnieje zbiorowa mogiła 28 żołnierzy polskich poległych w czasie przemarszu przez miasto w kierunku ześrodkowania nad Nysą i z powrotem po zakończeniu wojny. Na płycie pamiątkowej wymieniono z nazwiska 16 żołnierzy w tym Jęczmieniowskiego Aleksandra i 12 żołnierzy bezimiennych.

Które miejsce spoczynku jest prawdziwe? Trudno dociec. Z pewnością rodzina będzie starała się wyjaśnić i tę historyczną zagadkę. Przyjmuje się hipotezę, że ciała żołnierzy, którzy zginęli jeszcze przed ofensywą zostały pochowane na okolicznych cmentarzach, między innymi w Bolesławcu. W latach późniejszych zostały one przeniesione na cmentarz wojskowy w Zgorzelcu.

Wiadomo również, że mieszkańcy niektórych miejscowości nie godzili się na ekshumacje. W Parowej na przykościelnym cmentarzu spoczywają zwłoki 3 bohaterów walk o wyzwolenie spod faszyzmu ziem, które po II wojnie światowej zasiedlili Polacy. Mieszkańcy twierdzą, że są to ich dobre duchy opiekuńcze.

Zagadka jak do tej pory nie została w pełni rozwiązana, ale nie bacząc na to rodzina Jęczmieniowskich, na czele z seniorem rodu panem Piotrem, odwiedziła obie nekropolie: w Bolesławcu i Zgorzelcu, modląc się za poległych i zapalając znicze pamięci. 

Pan Grzegorz planuje w najbliższym czasie wyprawę do Toporowa, aby na własne oczy ujrzeć miejsce bitwy, pełne zachowanych autentycznych śladów walk, stoczonych w tym miejscu w połowie kwietnia 1945 r. Być może uda się precyzyjnie określić miejsce śmierci stryja i do końca wyjaśnić zagadkę jego pochówku. (er)

Korekta i uzupełnienia oraz zdjęcia mogił: Grzegorz Jęczmieniowski

Tarlica pamiątkowa w na cmentarzu w Bolesławcu, Na płycie pamiątkowej  z nazwiska 16 żołnierzy w tym Jęczmieniowskiego Aleksandra i 12 żołnierzy bezimiennych.


Mogiła kaprala Aleksandra Jęczmieniowskiego
 ur. w 1921r. z 44 pułku Artylerii Haubic
 (sektor 1d, rząd 3,nr. grobu 1824)
Cmentarz Wojskowy w Zgorzelcu
Na parkingu w Polanie

W drodze do Toporowa - przy wieży obserwacyjnej 

Plan bitwy nad Nysą Łużycką

Zaniedbany pomnik 

Adam opowiada

Zdjęcie pamiątkowe








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz