Orzechowa z podrostkiem, listopad 2015 |
Autor: dr Katarzyna Bojarska
Jedno z najczęstszych pytań, jakie
słyszę w Ruszowie, brzmi „Pani Kasiu, to ile mamy tych wilków?”.
I chociaż moja praca polega na badaniu wilczych zwyczajów, a nie
liczeniu tych zwierząt, postaram się na to ważne pytanie
odpowiedzieć.
Problem z liczeniem wilków polega na
tym, że skład i wielkość watah zmienia się z roku na rok, wraz z
narodzinami nowych szczeniąt i odejściem ich starszego rodzeństwa.
Co gorsze, wilcza rodzina, podobnie jak ludzka, nie zawsze trzyma się
razem i często możemy obserwować tylko pojedynczych jej członków
lub podgrupy
w różnych konfiguracjach. Oprócz watah, po lasach wędrują też pojedyncze młode wilki, które opuściły swoje rodziny w poszukiwaniu własnego partnera
i terytorium.
Tej zimy wataha wilczycy Orzechowej,
zajmująca terytorium na zachód od Ruszowa, liczy pięć osobników.
Są to trzy dorosłe wilki, w tym zaobrożowana Orzechowa, oraz dwa
zeszłoroczne podrostki, w tym zaobrożowany niedawno Pumpak (w
języku górnołużyckim „pulchny”, „z brzuszkiem”).
Południowa granica obszaru zajmowanego przez tą rodzinę przebiega
na linii Jagodzin – Toporów (mapa:
http://wilknet.pl/user-data/downloads/Podzia%C5%82_watahy%20Rusz%C3%B3w.jpg).
Tegoroczny śnieg pozwolił nam ustalić, że grupa rodzinna żyjąca
na południe od tej linii również składa się obecnie z pięciu
wilków.w różnych konfiguracjach. Oprócz watah, po lasach wędrują też pojedyncze młode wilki, które opuściły swoje rodziny w poszukiwaniu własnego partnera
i terytorium.
To jednak nie koniec. Po drugiej
stronie drogi Iłowa – Węgliniec bytują już inne wilki, podobnie
na północ od Gozdnicy. Bory Dolnośląskie można uznać za
całkowicie „zawilczone”, zamieszkuje je najprawdopodobniej 8 –
9 watah, a więc około 50 wilków. Za dużo? Zdania są, jak
zwykle w tematyce wilczej, podzielone, a dyskusja trwa w całym kraju. Ja mogę tylko
powiedzieć, że w Borach Dolnośląskich dużo więcej wilków już
nie przybędzie. Skąd takie przekonanie? Przede wszystkim ze względu na
duże wymagania przestrzenne watah (każda potrzebuje do życia ponad
150 km2) i ich wzajemną agresję. Dla większej liczby wilków zwyczajnie zabraknie miejsca.
Orzechowa z podrostkiem, listopad 2015 |
Pani Kasiu mysle ze tym komentarzem przekonala Pani mieszkancow ze watahy wilkow zyja swoim zyciem a mieszkancy swoim ! Obawy o ich agresji sa bezpostawne ! Tak trzymac !!!!!
OdpowiedzUsuńKazdy czlowiek boi sie czy spotka wilka w lesie nie bajka jest tylko jedna. A Czerwony kapturek tez
OdpowiedzUsuńTak ze bez obaw wilk idzie swoja droga, a ty swoja. HISTORIA SIE POWTARZA ALE CZY W BAJKACH.POZDRAWIAM CZERWONY KAPTUREK.
Dzisiaj widziałam wilka w pobliżu Dłużyny, szłam brzegiem lasu w stronę Dłużyny Górnej,wilk biegł z lasu, zobaczył mnie i zawrócił a ja poszłam dalej.Biegam tą trasą tyle lat a teraz mam stracha.Niech mnie ktoś przekona że nie ma się czego bać!
OdpowiedzUsuńTy jesteś najlepszym dowodem na to, że nie ma się czego bać. Inaczej nie mogłabyś tego komentarza napisać.
OdpowiedzUsuń