niedziela, 31 stycznia 2016

Jeden wilk, dwa wilki, trzy wilki…

Orzechowa z podrostkiem,
listopad 2015
Autor: dr Katarzyna Bojarska
Jedno z najczęstszych pytań, jakie słyszę w Ruszowie, brzmi „Pani Kasiu, to ile mamy tych wilków?”. I chociaż moja praca polega na badaniu wilczych zwyczajów, a nie liczeniu tych zwierząt, postaram się na to ważne pytanie odpowiedzieć.
Problem z liczeniem wilków polega na tym, że skład i wielkość watah zmienia się z roku na rok, wraz z narodzinami nowych szczeniąt i odejściem ich starszego rodzeństwa. Co gorsze, wilcza rodzina, podobnie jak ludzka, nie zawsze trzyma się razem i często możemy obserwować tylko pojedynczych jej członków lub podgrupy


różnych konfiguracjach. Oprócz watah, po lasach wędrują też pojedyncze młode wilki, które opuściły swoje rodziny w poszukiwaniu własnego partnera
terytorium.

Tej zimy wataha wilczycy Orzechowej, zajmująca terytorium na zachód od Ruszowa, liczy pięć osobników. Są to trzy dorosłe wilki, w tym zaobrożowana Orzechowa, oraz dwa zeszłoroczne podrostki, w tym zaobrożowany niedawno Pumpak (w języku górnołużyckim „pulchny”, „z brzuszkiem”). Południowa granica obszaru zajmowanego przez tą rodzinę przebiega na linii Jagodzin – Toporów (mapa: http://wilknet.pl/user-data/downloads/Podzia%C5%82_watahy%20Rusz%C3%B3w.jpg). Tegoroczny śnieg pozwolił nam ustalić, że grupa rodzinna żyjąca na południe od tej linii również składa się obecnie z pięciu wilków.

To jednak nie koniec. Po drugiej stronie drogi Iłowa – Węgliniec bytują już inne wilki, podobnie na północ od Gozdnicy. Bory Dolnośląskie można uznać za całkowicie „zawilczone”, zamieszkuje je najprawdopodobniej 8 – 9 watah, a więc około 50 wilków. Za dużo? Zdania są, jak zwykle w tematyce wilczej, podzielone, a dyskusja trwa w całym kraju. Ja mogę tylko powiedzieć, że w Borach Dolnośląskich dużo więcej wilków już nie przybędzie. Skąd takie przekonanie? Przede wszystkim ze względu na duże wymagania przestrzenne watah (każda potrzebuje do życia ponad 150 km2) i ich wzajemną agresję. Dla większej liczby wilków zwyczajnie zabraknie miejsca.


Orzechowa z podrostkiem, listopad 2015


4 komentarze:

  1. Pani Kasiu mysle ze tym komentarzem przekonala Pani mieszkancow ze watahy wilkow zyja swoim zyciem a mieszkancy swoim ! Obawy o ich agresji sa bezpostawne ! Tak trzymac !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kazdy czlowiek boi sie czy spotka wilka w lesie nie bajka jest tylko jedna. A Czerwony kapturek tez
    Tak ze bez obaw wilk idzie swoja droga, a ty swoja. HISTORIA SIE POWTARZA ALE CZY W BAJKACH.POZDRAWIAM CZERWONY KAPTUREK.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj widziałam wilka w pobliżu Dłużyny, szłam brzegiem lasu w stronę Dłużyny Górnej,wilk biegł z lasu, zobaczył mnie i zawrócił a ja poszłam dalej.Biegam tą trasą tyle lat a teraz mam stracha.Niech mnie ktoś przekona że nie ma się czego bać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty jesteś najlepszym dowodem na to, że nie ma się czego bać. Inaczej nie mogłabyś tego komentarza napisać.

    OdpowiedzUsuń