Kliknij na zdjęcie |
Autorką tekstu jest Pani Janina Skotnicka zamieszkała w Staszowie. Dziękujemy i zapraszamy inne osoby do podzielenia się swoimi wspomnieniami związanymi ze szkołą w Ruszowie. Czas nadsyłania tekstów upływa 31 marca 2016 r.
Wspomnienia w "Czytaj dalej"
Temat dowolny
Pamiętam pierwszy dzień w pierwszej klasie Szkoły Podstawowej w Ruszowie w roku 1960 r. Był piękny, pogodny dzień i po apelu ogólnym pani kierownik Szkoły Sznajderowska zgromadziła nas z rodzicami na korytarzu na parterze, a następnie wyczytywała nazwiska- kto do Ia, a kto do Ib. Ja zostałam zapisana do Ib.
Pani Sznajderowska wprowadziła nas do klasy, usadziła w ławkach i powiedziała: dzieci proszę o uwagę - to jest pan, który was będzie uczył wszystkiego, nazywa się Tadeusz Butryn. "Nasz Pan" był bardziej naszym przyjacielem niż naszym panem. Umiał stworzyć atmosferę luzu, a równocześnie zaangażowania ze strony uczniów. Niestety, przyszła wiosna i pan Butryn został powołany do wojska. Wychowawczynią klasy Ib została pani Anna Kurowska i była wychowawczynią naszej klasy przez całe osiem lat. Dzieci w klasie traktowała jak własne, które trzeba wprowadzić w życie. O dziwo - pamięta się najbardziej to, co wykracza poza program lekcyjny. Nie wymieniam tutaj nauczycieli przedmiotów, gdyż nie pozwała na to regulaminowa objętość pracy.
Byli to w większości nauczyciele, którzy przeszli okrucieństwo wojny i wiedzieli co jest w życiu ważne i starali się przekazać dzieciom problemy humanitarne, które kiełkowały w późniejszych czasach. Wtedy zaczęły się ZUCHY i HARCERSTWO, które uczy współpracy i solidarności. Czas leciał-nadszedł rok 1965 i remont szkoły. Moja klasa została ulokowana w kinie jako jedyna. Nigdy przedtem ani potem nie było w klasie tak dobrej, rodzinnej atmosfery Po trzech latach służby w "marynarce" wrócił z wojska pan Tadeusz Butryn -zaczął uczyć nas geografii. Mam go przed oczami, jak z globusem w ręce obchodzi klasę dookoła, aby zademonstrować ruch Ziemi wokół Słońca (jedno z dzieci). Dużo lekcji odbywało się w terenie, aby łatwiej było coś wytłumaczyć. Pan Butryn założył chór szkolny, kółko taneczne, zorganizował lodowisko na placu szkolnym, basen pływacki doprowadził do użytku, a ślizgawkę w parku osobiście polewał wodą, aby dalej się jechało. Pamiętam kulig przez las ciągniony przez traktor, a sanki były przywiązane do grubego łańcucha. Był to człowiek z głową pełną pomysłów, które chciał wcielać w życie.
Po remoncie był powrót do naszej szkoły. Dyrektorem szkoły był pan Alfred Janicki. Za około jeden lub dwa lata zaplanował budowę boiska sportowego. Ogłoszony został konkurs z nagrodami na udział klas w pracach społecznych na rzecz szkoły. Klasa pani Anny Kurowskiej była tak zjednoczona i zaangażowana w życie szkoły (efekt pracy wychowawczej), że wykopaliśmy szpadlami bieżnię dookoła boiska sportowego - głęboką na pół metra i szeroką na trzy lub cztery metry. Przy pożegnaniu w klasie ósmej pani Kurowska przez łzy dziękowała nam, że na nas zawsze można liczyć. Przyszły potem lata szkoły średniej i życia dorosłego i zamieszkałam w innym rejonie Polski. Wtedy miałam okazję ocenić mentalność ludzi "zza Buga". Urodzajne ziemie kresowe obfitowały we wszystkie pierwiastki chemiczne m.in. magnez i lit, co daje łagodność natury i pogodę ducha.
Poza tym na terenie obecnej Ukrainy funkcjonowały obok siebie różne narody i religie co w sumie daje tolerancję. Spotykam ludzi z woj świętokrzyskiego i małopolskiego, którzy potrafią to ocenić i docenić, a niektórzy świadomie wybrali Dolny Śląsk na miejsce osiedlenia na stałe ze względu właśnie na ludzi.
Wiedza wiedzą, ale proszę wszystkich, bądźmy dla siebie życzliwi i tolerancyjni, gdyż to naprawdę ułatwia codzienne życie.
Dziękuję WSZYSTKIM NAUCZYCIELOM ze Szkoły Podstawowej w Ruszowie i życzę dużo zdrowia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz