wtorek, 15 sierpnia 2023

Jan Wasyluk opowiada o pracy w Cegielni Rychlinek

Cegielnia - widok z góry
Pamięć ludzka bywa zawodna, prosimy o sprostowanie nieścisłości i uzupełnienia. Pracowników zakładu było ze stu. Nie wszystkie nazwiska zostały zapamiętane

Praca w cegielni była bardzo ciężka, katorżniczo harowali ludzie obsługujący piece. Cegła, którą wydobywano z palenisk była bardzo gorąca. Temperatura  otoczenia przekraczała nawet 50 stopni C. Intensywnie pracowały fizycznie kobiety. Świeże cegły, które musiały wielokrotnie przesuwać ważyły po około 8 kg, po wysuszeni waga spadała do 2-3 kg. Dziennie przez ręce pracownic przechodziło tysiące cegieł.

  

Zakład składał się z dwóch zasadniczych części, zabudowań cegielni oraz położonej w odległości kilkuset metrów na zachód kopalni gliny.

Najważniejszym elementem zakładu była hala produkcyjna, w której stały cztery piece. Duży magazyn znajdował się obok hali a mniejszy nad nią.

Wydobywano glinę przy pomocy koparki czerpakowej, którą obsługiwali Franciszek Gniewek oraz Jerzy Czarnecki, glina była transportowana kolejką zakładową do fabryki.

Z zasilacza obsługiwanego przez Pana Owczarka i Wasyluka glina trafiała do kołogniotu królestwa Pana Mesjasza, następnie do prasy, przy której pracowały Panie: Mesjasz i Banaszewską. Cegły z prasy były dalej transportowane do suszarni wewnętrzną kolejką elektryczną obsługiwaną przez Zygmunta Matułę. Po wyschnięciu cegły szły do pieców: dwóch pracujących ciągle (Zygzak i Hofman) oraz dwóch okresowych.

Aby proces wypalania cegły przebiegał prawidłowo czuwał nad nimi majster Nowak. Do pieców sypali węgiel wysokiej jakości, którym wypalano cegły klinkierowe, a miał węglowy był używany do wytwarzania wyrobów mniej trwałych.

Obsługą pieców zajmowali się Panowie: Janasz,  Bolesław Mesjasz i Kołodziejczyk Majstrem był Pan Maj z Klikowa.

Ciuchcią spalinową  jeździli Panowie: Małachowski i Janasz.

Praca w cegielni była bardzo ciężka, katorżniczo harowali ludzie obsługujący piece. Cegła, którą wydobywano z pieca była  bardzo gorąca. Temperatura otoczenia przekraczała nawet 50 stopni C. Ciężko pracowały fizycznie kobiety. Świeże cegły, które musiały wielokrotnie przesuwać ważyły po około 8 kg, po wysuszeniu ich waga spadała do 2-3 kg. Dziennie przez ręce pracownic przechodziło tysiące cegieł.

W czasie postoju niektórzy panowie „bawili” się okrutnie, ze złomu wyrabiali samopały. Podczas takiej zabawy jeden z nich zginął.

Gotowe produkty ładowali do wagoników Panowie Suchan i Piskorski, a do wagonów na stacji  PKP  Panowie Olszewski i Szustka. Maszynistami lokomotywek kolejki wąskotorowej byli Panowie: Janasz, Małachowski i Grzelak, a pomocnikami: Jan Wasyluk, Matuszak Ryszard oraz Ryszard Brac. Kolejka kursowała  kilka razy dziennie na trasie cegielnia - przystanek Szklarka. Do dzisiaj pozostały nasypy po wąskotorówce oraz zamieszkały budynek dworcowy. Gotowe produkty rozsyłano po całym świecie, klinkier trafiał nawet do Szwajcarii.

Czasami zdarzało się, że wagonik wpadł na inny. Śmiechu było co niemiara. Wagony się kochają, będą małe wagoniki - mówili świadkowie wydarzenia.  

Średni zarobek pracownika fizycznego  wynosił 2 tys. zł, co odpowiada dzisiejszym 4 tys. Było to stosunkowo dużo, po 3 lata można było zaoszczędzić na małego fiata 126p i pochwalić się pierwszym polskim  samochodem w Kościelnej Wsi.

 

Kopalnia gliny i cegielnia 

Widok z góry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz