czwartek, 24 sierpnia 2023

Szkoła Podstawowa w Ruszowie. Historia i wspomnienia pracowników szkoły. Część 1


Rys historyczny sporządzony na podstawie biuletynu opracowanego 
z okazji 70. szkoły polskiej w Ruszowie. Materiały udostępniła dyrektor szkoły Irena Droś

Wraz z pierwszym transportem repatriantów, 25 czerwca 1945 roku przybyło do Ruszowa dwoje nauczycieli, którzy od razu przystąpili do organizowania szkoły.

W niektórych salach budynku wstawiono szyby w oknach, uprzątnięto poszpitalne śmieci, wstawiono ławki i w dniu 1 kwietnia 1946 roku

rozpoczęto naukę.

Początkowo było zaledwie 12 uczniów, ale już 1 maja 1946 roku było ich 56. Ten skrócony do trzech miesięcy rok szkolny, zakończono 28 czerwca. W następnych latach liczba uczniów wzrastała. W roku szk. 1946/47 było ich 71, w 1947/48 – 86.

6 lipca 1948 r. odbył się pierwszy egzamin uczestników wieczorowego kursu
z zakresu szkoły powszechnej. Promocję otrzymało 11 kursantów.

W roku szkolnym 1948/49 szkoła liczyła  6 oddziałów ze 118 uczniami. Wtedy to, 10 kwietnia, wybrano pierwszy Komitet Rodzicielski. 

Nauczanie w pełnym zakresie szkoły powszechnej rozpoczęto od 1949/50 roku. Pierwsze świadectwa ukończenia  siedmioklasowej szkoły otrzymało pięciu  absolwentów.

W następnym roku szkoła liczy już 146 uczniów, później 454.

W  1963 zaczęła działać biblioteka.

            Ze względu na kapitalny remont w 1965r. zajęcia odbywały się w salach Ośrodka Zdrowia, Sali Ludowej i kina. W szkole dobudowano II piętro i oddano do użytku nowy budynek, gdzie został zorganizowany ośrodek szkolno – wychowawczy. Internat działał do 1972 roku.
W tym roku rozpoczęto budowę stadionu, która trwała 3 lata, zorganizowano też spółdzielnię uczniowską.

W październiku 1973 roku  szkoła otrzymała imię Bohaterów 37 pp 7 Dywizji II Armii WP.

W 1974r. do społeczności uczniowskiej Ruszowa przyłączono starsze klasy z oddalonej
o 6 km szkoły w Jagodzinie.

Jednym z ważniejszych wydarzeń
w życiu placówki było wybudowanie, przy znaczącej pomocy sponsorów, pełnowymiarowej  sali gimnastycznej, którą oddano do użytku
w 1991r

W 1999 roku w wyniku reformy powstała sześcioklasowa  szkoła podstawowa
i trzyklasowe gimnazjum. Placówka nosiła nazwę Zespół Szkoły Podstawowej
i Gimnazjum. W tym czasie szkoła  otrzymała pracownię komputerową na 10 stanowisk
z dostępem do internetu.

            W 2000 roku Szkoła Podstawowa
i Gimnazjum zaczynają funkcjonować jako dwie  odrębne placówki. 

            Szkoła liczyła 232 uczniów z Ruszowa
i pobliskich miejscowości: Jagodzina, Piasecznej, Polany, Rychlinka oraz Kościelnej Wsi. Oprócz zajęć lekcyjnych uczniowie mogą uczęszczać na liczne kółka pozalekcyjne
tj. polonistyczne, przyrodnicze, informatyczne, matematyczne, teatralne, redakcyjne, muzyczne, europejskie, języka niemieckiego. Swoją wiedzę sprawdzają w wielu konkursach szkolnych, gminnych, powiatowych i rejonowych, odnosząc sukcesy.

Placówka dbała o rozwój kulturalny wychowanków. Odbywały się Prezentacje Twórczości Artystycznej Dzieci. W ramach imprezy swoje umiejętności prezentowali uczniowie ze szkół całej gminy i gmin ościennych. Zapraszani artyści (rzeźbiarz, malarze, witrażysta,  artyści sztuki użytkowej), w formie warsztatów przybliżali dzieciom kulisy swojej pracy, zapoznawali z ciekawymi technikami.

            W tym czasie wybudowano boisko „Orlik” oraz plac zabaw, wymieniono okna oraz centralne ogrzewanie.

            W 2013 roku Szkoła Podstawowa i Gimnazjum znów jednoczą się w  Zespół Szkół w Ruszowie.

Szkoła nadal rozkwita. Poszerza swoje obszary działań. Nawiązano współpracę z norweską gminą Ha i szkołą w Varhaug. Nauczyciele nawzajem uczyli się od siebie,
jak rozwinąć kreatywność i zwiększyć motywowanie w procesie nauczania.

W 2015 roku, w ramach projektu termoizolacji, budynek szkolny zostaje ocieplony i odnowiony. Następuje zmiana ogrzewania na gazowe. Powstaje również gabinet pielęgniarki, nowa świetlica, szatnia. Sale nauczania zintegrowanego zyskują kolorowe meble. W wielu klasach szkolnych pojawiają się tablice interaktywne. Uczniowie uczestniczą w licznych projektach
m.in. „Pomagamy rozwinąć skrzydła”, w ramach którego poszerzają swoją wiedzę przyrodniczą, matematyczną, doskonalą umiejętności językowe, teatralne oraz szachowe. Programy „Owoce w szkole”, „Szklanka mleka”
oraz „Trzymaj formę” pomagają propagować zdrowe odżywianie.

Nadal odbywają się Prezentacje Artystycznej Twórczości dzieci, choć w nieco innej formule.

207 uczniów szkoły zawsze może liczyć na pomoc pedagoga i psychologa. Staramy się, aby zgodnie z mottem szkoły uczniowie kierowali się nie tylko rozumem, ale i sercem. Aby pielęgnowali historię i tradycje naszych przodków.

Opracowała: Sylwia Papież



KALENDARIUM


 

  • 1 kwietnia 1946 – otwarcie polskiej szkoły; nauczyciele-  Antonina Bagaj, Mikołaj Bagaj – kierownik szkoły;
  • rok szk. 1946 / 47 – 5 klas, 71 uczniów,

nauczyciele: Antonina Bagaj, Mikołaj Bagaj;

  • 1947/48 – 5 klas, 86 uczniów nauczyciele: Antonina Bagaj,

      Mikołaj  Bagaj;

  • 1948/49 – 6 oddziałów, 118 uczniów

10 kwietnia 1949- wybrano pierwszy Komitet Rodzicielski

  • 1949/50 – nauczanie w pełnym wymiarze szkoły powszechnej (I – VII)

1 kwietnia obowiązki kierownika przejmuje Edmund Fischer;

  • 1950/51 – 135 uczniów,

Bagaj Mikołaj – kierownik szkoły

do 1 marca

Głębocki Stanisław- kierownik szkoły

od 1 marca     

  • 1951/52 –146 uczniów

Głębocki Stanisław- kierownik szkoły;

  • 1952/53- 131 uczniów;

W czasie wakacji przeprowadzono kapitalny remont szkoły.

  • 1953/54

      Głębocki Stanisław- kierownik;        

  • 1954/55 - 1956r –  Zofia Sznajderowska – kierownik szkoły
  • 1956r1962 Stanisław Pielichowski- kierownik szkoły
  • 1962/63 – 454 uczniów

Aranowicz Tomasz- kierownik szkoły           Założono sklepik uczniowski „Bambino”;

  • 1963/64 – 461 uczniów

Ramus Maria – pierwszy bibliotekarz;

Powstaje gabinet fizyko- chemiczny

  • 1965/66 – 489 uczniów

Kierownikiem szkoły zostaje Stanisław Pielichowski.

Ze względu na kapitalny remont zajęcia odbywają się w budynkach Ośrodka Zdrowia, Sali Ludowej i kina.

  • 1966 /67

Kierownikiem szkoły zostaje Alfred Janicki.

Kończy się remont szkoły.

W sąsiednim budynku powstaje Ośrodek Szkolno-Wychowawczy pod

kierownictwem Anny Jewłoszewskiej.

Przy dużej pomocy społeczności Ruszowa rozpoczęto budowę stadionu, która trwała 3 lata. Drużyna harcerska pod opieką Michaliny Stachowiak i Barbary Kotyni
staje się samodzielnym szczepem.

Chór szkolny prowadzi Maria Nieckarz, zespół muzyczny Włodzimierz Smolec, Andrzej Olchawa.

1 września 1967 roku reforma wprowadza ośmioklasową szkołę podstawową.

  • 1971/72

Z końcem roku szkolnego 1971/72 przeniesiono środek szkolno- wychowawczy do Starego Węglińca, mały budynek wykorzystano na pomieszczenia lekcyjne (świetlicę, pracownię ZPT)

  • 1972/73

Alfred Janicki – dyrektor szkoły

  • 1973/74

Kazimierz Orczykowski - dyrektor szkoły  Danuta Piłat – od 1 grudnia 1973 roku dyrektor szkoły                       Stanisława Kamińska – z-ca                           

12 października 1973 roku szkoła otrzymała imię Bohaterów 37 pp 7 Dywizji II Armii WP oraz sztandar, otwarto Izbę Pamięci Narodowej, odsłonięto pomnik  

  • 1974/75

Danuta Piłat – dyrektor szkoły

Do szkoły przyłączono klasy V-VIII z Jagodzina, tam pozostaje punkt filialny z klasami I-IV, którym kieruje Stanisława Dąbrowska

  • 1975/76Dyrektorem szkoły zostaje Kazimierz Szubała. Ze względów na brak kadry pedagogicznej uczniowie klas I-IV z Jagodzina są dowożeni do Ruszowa,
    tam pozostaje odział przedszkolny prowadzony przez Stanisławę Dąbrowską Danuta Piłat – z-ca dyrektora
  • 1976/77

Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły

  • 1977/78

Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły

  • 1978/79

Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły

  • 1979/80

Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły

Jan Pieluchowski – z-ca

  • 1980/81

Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły

Jan Pielichowski – z-ca

W tym roku do szkoły uczęszcza 30 uczniów z Ośrodka Szkolno- Wychowawczego w Starym Węglińcu

  • 1981/82

Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły

8 maja 1982 roku szkoła otrzymuje nowy autobus

  • 1982/83

Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły

  • 1983/84
  • 1984/85

Edward Remiszewski – dyrektor szkoły

Jan Pielichowski – z-ca

  • 1989/90

Edward Remiszewski – dyrektor szkoły

Jan Pielichowski – z-ca

  • 1990/91

3 grudnia 1991 roku uroczyste otwarcie Sali gimnastycznej

  • 1992/93

Edward Remiszewski – Dyrektor szkoły

  • 1993/94

Edward Remiszewski – dyrektor szkoły

  • 1998

Powstanie pracowni komputerowej.

  • 1999

Utworzenie Zespołu Szkoły Podstawowej i Gimnazjum

  • 2000/01 Szkoła podstawowa i gimnazjum zaczynają funkcjonować jako oddzielne placówki. Dyrektorem SP  zostaje Lilla Ławniczak, gimnazjum Irena Droś.
  • 2002r. – wymiana okien
  • 2003r. – wymiana co

Szkoła Podstawowa w Ruszowie w 2003 roku uzyskała miano „Szkoły z klasą

  • 2005r. – remont toalet
  • 2009r. - otwarcie „Orlika”
  • 2011r. – oddanie do użytku „Placu Zabaw”
  • 2013r.-Szkoła Podstawowa i Gimnazjum znów jednoczą się w  Zespół Szkół w Ruszowie. Dyrektorem Zespołu Szkól w Ruszowie zostaje Irena Droś

 

 

  • 2015r. -  w ramach projektu

 termoizolacji, budynek szkolny zostaje ocieplony i odnowiony. Następuje zmiana ogrzewania na gazowe. Powstaje również gabinet pielęgniarki, nowa świetlica, szatnia. Sale nauczania zintegrowanego zyskują kolorowe meble. W wielu klasach szkolnych pojawiają się tablice interaktywne.

  • 2016r. – montaż łapaczy na piłkę
Nauczyciele (1946-2016)

Adamiak Stanisław

Adamin (Kańduła) Ewa

Aranowicz Tomasz

Bagaj Antonina

Bagaj Mikołaj

Basiuk Teresa

Bencer Zofia

Biernacka Wanda

Birant-Chlewicka Beata

BłaszczykTadeusz

Bocheńska Maria

Bocheńska Paulina

Brońska Jolanta

Buciuto Jadwiga

Butryn Tadeusz

Buźniak Andrzej

Buźniak Anna

Cader Lucjan

Chroma Małgorzata

Cichocki Marek

Cieślak Irena

Czajkowska Kazimiera

Czajkowska Krystyna

Czajkowski Jan

Czarna Łucja

Domagała Remigiusz

Domin Agnieszka

Domin Leszek

Droś Irena

Eksner Marzena

Fischer Edmund

Gajbowicz-Zadka Renata

Gajewska (Sikora) Joanna

Gardziej Jolanta

Gardziej Krystyna

Gidzewicz Antoni

Glapa Agnieszka

Głębocki Stanisław

Główka (Hawrot) Danuta

Główka Antoni

Gołdyn Jerzy

Grudzień Władysława

Grycz-Pudliszewska Katarzyna

Grzelakowska Paulina

Grzelakowski Robert

Gunia Jadwiga

Hawrot Leszek

Hawrot (Jurczak) Teresa

Jakimiuk Joanna

Janicki Alfred

Jaworska (Kupis) Elżbieta

Jaworski Marceli

Jewłoszewska Anna

Jędrzejuk (Nitarska) Krystyna

Jurkowska (Kaniowska) Krystyna

Kaczmarek Bożena

Kamińska Stanisława

Kańduła Halina

Karolak Szymon

Kazik Stefania

Korzeniowska Maria

Kotynia Barbara

Kowalska (Szczepaniak) Beata

Kowalska Anetta

Kraśnicka Maria

Kraśnicki Leszek

Ks. Pławecki Antoni

Ks. Porzeziński Jerzy

Kurowska Anna

Kurowska D.

Lichwa Maria

Ławniczak Lilla

Łupina Maria

Mackiewicz Janina

Masina Monika

Matuszewski Zdzisław

Mazur Beata

Mesjasz Urszula

Nakonieczna Katarzyna

Nieckarz Maria

Obolewicz Weronika

Olchowa Andrzej

Orczykowski Kazimierz

Pająk Alicja

Papież Sylwia

Pełka Waldemar

Pichórz Magdalena

Pielichowska Elżbieta

Pielichowski Jan

Pielichowski Stanisław

Piłat Danuta

Piłat Jolanta

Piłat Róża

Piotrowska Marzena

Pitura (Piątek) Zofia

Pitura Grażyna

Pitura Janina

Pitura Kazimierz

Pitura Małgorzata

Rabska Janina

Ramus Maria

Remiszewski Edward

Rodziewicz Lidia

Rouba Lidia

Sahajdak Wioleta

Siwakowska Zuzanna

Siwakowski Stanisław

Skoku Krystyna

Smolec Włodzimierz

Smoleń Dariusz

Sobolewska Małgorzata

Sochacki Jacek

Spalik Małgorzata

Stachowiak Michalina

Stachura Jacek

Stasiak Anna

Stasiak Barbara

Stępniarek Henryk

Stępniewicz Teresa

Szczuko (Curyło) Alicja

Szeremański Bronisław

Szewczyk Mikołajczyk Urszula

Sznajderowska Zofia

Szpitun Eugenia

Szpitun Włodzimierz

Szubała Kazimierz

Szubała Leszek

Szymko Franciszek

Świętalski Tadeusz

Sygut Anna

Tomaszewska Anna

Tyrakowski Grzegorz

Wacław Ewa

Wiciak Anna

Wieczorkowska (Mizgała) Danuta

Wilgan Zbigniew

Zel Krystyna

Zel Urszula

Zieliński Krzysztof

Zięba Małgorzata

Zioła Małgorzata

Zuzulak Jadwiga

Żulewicz Weronika


 



    Wspomnienia związane ze szkołą w Ruszowie

 

Autor: Janina Skotnicka zd. Karnas

 

Pamiętam pierwszy dzień w pierwszej klasie Szkoły Podstawowej w Ruszowie w roku 1960 r.
 Był piękny, pogodny dzień i po apelu ogólnym pani kierownik Szkoły Sznajderowska zgromadziła nas
z rodzicami na korytarzu na parterze, a następnie wyczytywała nazwiska- kto do Ia, a kto do Ib.
Ja zostałam zapisana do Ib.

 Pani Sznajderowska wprowadziła nas do klasy, usadziła w ławkach i powiedziała: dzieci proszę
o uwagę - to jest pan, który was będzie uczył wszystkiego, nazywa się Tadeusz Butryn. "Nasz Pan"
był bardziej naszym przyjacielem niż naszym panem. Umiał stworzyć atmosferę luzu, a równocześnie zaangażowania ze strony uczniów. Niestety, przyszła wiosna i pan Butryn został powołany do wojska. Wychowawczynią klasy Ib została pani Anna Kurowska i była wychowawczynią naszej klasy przez całe osiem lat. Dzieci w klasie traktowała jak własne, które trzeba wprowadzić w życie. O dziwo - pamięta się najbardziej to, co wykracza poza program lekcyjny. Nie wymieniam tutaj nauczycieli przedmiotów, gdyż

nie pozwała na to regulaminowa objętość pracy.

Byli to w większości nauczyciele, którzy przeszli okrucieństwo wojny i wiedzieli co jest w życiu ważne i starali się przekazać dzieciom problemy humanitarne, które kiełkowały w późniejszych czasach. Wtedy zaczęły się ZUCHY i HARCERSTWO, które uczy współpracy i solidarności. Czas leciał-nadszedł rok 1965 i remont szkoły. Moja klasa została ulokowana w kinie jako jedyna. Nigdy przedtem ani potem nie było w klasie tak dobrej, rodzinnej atmosfery Po trzech latach służby w "marynarce" wrócił z wojska pan Tadeusz Butryn - zaczął uczyć nas geografii. Mam go przed oczami, jak z globusem w ręce obchodzi klasę dookoła, aby zademonstrować ruch Ziemi wokół Słońca. Dużo lekcji odbywało się
w terenie, aby łatwiej było coś wytłumaczyć. Pan Butryn założył chór szkolny, kółko taneczne, zorganizował lodowisko na placu szkolnym, basen pływacki doprowadził do użytku, a ślizgawkę w parku osobiście polewał wodą, aby dalej się jechało. Pamiętam kulig przez las ciągniony przez traktor, a sanki były przywiązane do grubego łańcucha. Był to człowiek z głową pełną pomysłów, które chciał wcielać
w życie.

 Po remoncie był powrót do naszej szkoły. Dyrektorem szkoły był pan Alfred Janicki. Za około jeden lub dwa lata zaplanował budowę boiska sportowego. Ogłoszony został konkurs z nagrodami na udział klas w pracach społecznych na rzecz szkoły. Klasa pani Anny Kurowskiej była tak zjednoczona
 i zaangażowana w życie szkoły (efekt pracy wychowawczej), że wykopaliśmy szpadlami bieżnię dookoła boiska sportowego - głęboką na pół metra i szeroką na trzy lub cztery metry. Przy pożegnaniu
w klasie ósmej pani Kurowska przez łzy dziękowała nam, że na nas zawsze można liczyć.

Przyszły potem lata szkoły średniej i życia dorosłego i zamieszkałam w innym rejonie Polski. Wtedy miałam okazję ocenić mentalność ludzi "zza Buga". Urodzajne ziemie kresowe obfitowały we wszystkie pierwiastki chemiczne m.in. magnez i lit, co daje łagodność natury i pogodę ducha.

 Poza tym na terenie obecnej Ukrainy funkcjonowały obok siebie różne narody i religie co
 w sumie daje tolerancję. Spotykam ludzi z woj świętokrzyskiego i małopolskiego, którzy potrafią to ocenić i docenić, a niektórzy świadomie wybrali Dolny Śląsk na miejsce osiedlenia na stałe ze względu właśnie na ludzi. Wiedza wiedzą, ale proszę wszystkich, bądźmy dla siebie życzliwi i tolerancyjni, gdyż to naprawdę ułatwia codzienne życie.

Dziękuję WSZYSTKIM NAUCZYCIELOM ze Szkoły Podstawowej w Ruszowie i życzę dużo zdrowia.


 

Autor: Elżbieta Tofil  / Czajkowska/

Z wielką przyjemnością piszę ten tekst, gdyż wywołuje on we mnie same miłe wspomnienia.  Od tak dawna nie mieszkam ju w Ruszowie, los rzucił mnie na drugi koniec Polski, aczkolwiek często zaglądam na stronę Wędrowca Ruszowskiego gdzie śledzę sprawy bieżące i nie tylko mojej dawnej miejscowości. Uczęszczałam do szkoły podstawowej w latach 1970 – 1978. Z wszystkimi nauczycielami wiążą się ciepłe, miłe i przyjemne wspomnienia, ale przecież trudno o wszystkich pisać.

 Postanowiłam więc skupić się na jednej nauczycielce Pani Agnieszce Domin, która uczyła mnie
od VI do VIII klasy. Były to przedmioty: matematyka, fizyka i chemia. Pani Agnieszka miała dar tłumaczenia, robiła to z pasją, na lekcjach chemii przeprowadzała doświadczenia, na fizyce uczyła rozwiązywać trudne zadania. Mogę szczerze powiedzieć, że ja naprawdę umiałam i rozumiałam te dwa przedmioty po skończeniu szkoły podstawowej. Niestety w szkole średniej, do której poszłam, a było
to renomowane liceum w Stalowej Woli nie miałam już tak udanej kontynuacji fizyki, przez dłuższy czas bazowałam na wiadomościach z podstawówki.

Szkołę podstawową ukończyłam 38 lat temu, a to przecież szmat czasu, wielu nauczycieli
nie spotkałam już nigdy więcej, budynek szkoły widziałam tylko kilka razy z zewnątrz, wspomnienia coraz bardziej się zacierają ale Panią Agnieszkę Domin zapamiętam jako młodą, szczupłą i energiczną kobietę. Nosiła wtedy dłuższe włosy, miała konkretny dźwięczny głos i dużą dozę cierpliwości
 do uczniów. Nikogo nie wyróżniała, była sprawiedliwa, naprawdę starała się nam coś przekazać, było
w tej Jej pracy dużo zaangażowania, widać było, że lubi te przedmioty, których uczy.

Teraz, kiedy sama jestem nauczycielką, wiem, ile to musiało ją kosztować zdrowia, tym bardziej doceniam to co dla mnie, dla naszej klasy zrobiła. W mojej dawnej szkole podstawowej uczyło mnie dobre grono nauczycielskie i wszystkie te osoby rzeczywiście mile wspominam, nie chciałabym nikogo urazić nie wymieniając go, ale skoro tematem jest niezapomniany nauczyciel, to postanowiłam wybrać osobę Pani Agnieszki, tym bardziej, że była obecna na spotkaniu absolwentów rocznika 1978, czyli mojego, na którym nie mogłam być z racji odległego miejsca zamieszkania oraz pracy w szkole. 

Kończąc chciałabym bardzo podziękować za zorganizowanie tych obchodów oraz zamieszczenie pamiątkowych zdjęć uczniów i nauczycieli z lat  60  i  70 – tych, gdzie mogłam zobaczyć moją mamę Kazimierę Czajkowską, która uczyła w tej szkole w latach 1960 /albo 1959/ - 1978, a która nie żyje już 21 lat, oraz innych nauczycieli, którzy mnie wychowali.

Autor: uczennica z IA 

Szkoła niby ta sama, ale epoka zupełnie inna. Rozpoczęłam naukę w 1964 roku. Wychowawczynią była pani Skokun (imienia nie pamiętam). Były dwie równoległe klasy – wychowawczynią drugiej była p. Jabłońska. Obie panie przyjaźniły się. Byliśmy weseli i beztroscy,
bo nauka to były literki, szlaczki, słupki z matematyki, elementarz Falskiego. Wszystko było łatwe
do czasu, aż zaczęła się tabliczka mnożenia. Obrywaliśmy piórnikiem po „łapach” i klęczeliśmy w kącie. Czy nam to przeszkadzało i zrażało? Chyba nie. Byliśmy szczęśliwi, gdy „nasza pani” wołała nas
do siebie, do swojego mieszkania, a my sprzątaliśmy, trzepaliśmy dywany, odkurzaliśmy, myliśmy gary itp. Powtarzało się to kilkakrotnie. Teraz nie do pomyślenia, nauczyciel zostałby zlinczowany za prywatę. Uczyliśmy się najpierw w teraźniejszej szkole, później w obecnym domu kultury, po remoncie wróciliśmy do budynku szkoły. Na przerwach biegaliśmy do starego kina lub na cmentarz, gdzie
(w starszych klasach) popalaliśmy papierosy w czeluściach kościoła. Były jeszcze schody na wieżę kościelną, niekompletne i popróchniałe, po których wspinaliśmy się na sam szczyt. Jakim cudem nie doszło do nieszczęścia, Bóg tylko może wiedzieć. Idąc ze szkoły z koleżankami bawiłyśmy się
w wyimaginowany dom. Któraś była mamą, inna tatą, córką itp. Prowadziłyśmy poważne dialogi
o zakupach, chorobach i sprawach domowych na wzór naszych prawdziwych domów. Ulubionym hobby było zbieranie papierków od cukierków i plecenie z nich jak najdłuższych pasków. Coś na kształt obecnego kolekcjonowania naklejek. Z nauką było różnie, zależnie od umiejętności ucznia i nauczyciela. Gdy było coś nie tak, potrafiliśmy dorwać dziennik i „poprawić” ocenę. Kiedyś była chryja, bo któryś ze zdesperowanych uczniów z naszej klasy schował kilka dzienników. Po awanturze dzienniki się odnalazły. Zapewne było to z lęku, bo w tamtych czasach rodzice nie żałowali pasa za brak promocji. Takie to były czasy.


Sylwetki : Anna Buźniak 

Życie minęło szybko, spokojnie i szaro?

Do Ruszowa przyjechałam razem ze swoją koleżanką Władysławą Grochmal z Odrzykonia w woj. podkarpackim pow. krośnieński. Trudne warunki życia
w Polsce Centralnej i obietnica lepszej egzystencji na Zachodzie pchnęły młode nauczycielki, po Liceum Pedagogicznym w Krośnie, w te       strony. W „Pedagogu” przeszłam trudną szkołę życia; rygor, kary za najdrobniejsze przewinienia, dyrektor bez jednej nogi płaczący głośno po śmierci Józefa Stalina - to obraz szkoły wczesnych lat pięćdziesiątych.- Pamiętam jak chciano mnie ukarać    odebraniem stypendium, ponieważ jako przewodnicząca klasy nie dopilnowałam jednej z koleżanek, aby miała równo przypięty biały kołnierzyk. Na szczęście wybroniła mnie wychowawczyni klasy. Zabranie mi stypendium oznaczało koniec nauki, ponieważ moja rodzina była bardzo biedna i nie stać jej było na posyłanie dziecka do szkoły w powiecie. Ruszów wydał się mi się wspaniały w porównaniu z wioską, którą opuściłam. Tam słomiane strzechy, a tu piękne murowane domy. Ładna szkoła, miłe koleżanki i koledzy - żyć nie umierać, zwłaszcza, że my też byłyśmy młode i piękne.

Początkowo uczyłam języka polskiego w wybranych klasach. Dawniej nauczyciel po Liceum Pedagogicznym był przygotowany do nauki wszystkich przedmiotów. Tak jak obecnie jest w Norwegii.

I po co była to specjalizacja. Mamy dzisiaj profesorów od przedmiotów, a nie prawdziwych pedagogów. Kierownikiem, który przyjmował mnie do szkoły był Stanisław Pielichowski, a potem Zofia Sznajdrowska. Dzieci w tamtych czasach były o wiele grzeczniejsze niż dzisiaj. Nie do pomyślenia było, aby można było przeszkadzać na lekcjach lub dokuczać nauczycielowi. W szkole było bardzo biednie. Poniemieckie czteroosobowe ławki z dziurami na kałamarze, tablica i kreda to jedyne wyposażenie szkoły w tamtym czasie. Były co prawda podręczniki i zeszyty, ale jakieś szare i nieciekawe. Nie to
co teraz. W późniejszym okresie razem z Danutą Piłat, Stanisławą Kamińską wyspecjalizowałyśmy się
w nauczaniu klas I-III. I tak rok za rokiem, dzień za dniem uczyłyśmy małe dzieci. Zmieniali się dyrektorzy, władze oświatowe, tylko mu niezmiennie robiłyśmy swoje. Początkowo z pasją i ogromnym zadowoleniem, potem przyszła rutyna i przyzwyczajanie. I tak dotrwałam do emerytury. Historia jednak zatoczyła ogromne koło. Dzisiaj moja córka Beata jest nauczycielką nauczania początkowego
w Odrzykoniu - miejscowości o nowych domach wśród kwiatów. Życie moje może przeszło bez wielkich fajerwerków, ale pracowite, okresami bardzo trudne i uczciwe. Mieszkałam sama pod lasem, pogodzona
z losem...aż tu nagle „ Piraci” wtargnęli na moje podwórko i mówią. - Aniu, prawdziwe życie dopiero przed Tobą, wypływaj z tej spokojnej zatoki. A dokąd?... To się dopiero okaże. Może nawet odnajdziesz swoją młodość.

 

Redakcja: Krystyna Jurkowska     15 kwietnia 2016


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz