Edward Remiszewski
Życie było by zbyt nudne, gdyby zawsze wybierać najkrótszą i najprostszą drogę.
Przed Domem Kultury w Ruszowie stanęła 18. osobowa grupa rowerzystów chętnych na niedzielną przejażdżkę. Oprócz stałych bywalców powitaliśmy w naszym gronie nowicjuszkę - Jolę.
Życie było by zbyt nudne, gdyby zawsze wybierać najkrótsza i
najprostszą drogę. Aby go trochę urozmaicić postanowiono pojechać do wieży widokowej przez Polanę; drogą czterokrotnie
dłuższą od tej najkrótszej i zahaczyć o krainę głuszców i
cietrzewi zaczynającą się w Zapałowie.
Po drodze Zbyszek opowiedział nam mrożącą krew w żyłach historię o bliskim spotkaniu z kogutem głuszca, tak bliskim, że mogło skończyć się tragicznie. Nasz kolega zauważył wielkiego, podobnego do indyka ptaka, który stał niedaleko drogi. Postanowił zrobić mu fotkę. O dziwo 'indyk" nie uciekał, W momencie gdy schylił się, aby zrobić mu pamiątkowe zdjęcie otrzymał potężny cios dzioba, wymierzony poniżej oka. Zalany krwią szybko wycofał się z placu boju, a głuszec stal dalej niewzruszony na widecie, broniąc wejścia do lasu. Groźny i piękny.
W miłej atmosferze dotarliśmy pod wieżę widokową zbudowaną przy "zielonej" trasie. A tu niespodzianka - pomarańczowy samochód o napędzie ręcznym, a w nim wnuczek Jadwigi. Rośnie nowe pokolenie "Piratów".
Przez godzinę toczyły się ożywione rozmowy na każdy temat, w końcu padło pytanie - A może urządzić tu picnic? Czy mamy coś zaplanowane na następną niedzielę?- Chyba nic - odpowiedział Zdzisia. No to... pomyślimy o dobrym jedzeniu.
Życie było by zbyt nudne, gdyby zawsze wybierać najkrótszą i najprostszą drogę.
Przed Domem Kultury w Ruszowie stanęła 18. osobowa grupa rowerzystów chętnych na niedzielną przejażdżkę. Oprócz stałych bywalców powitaliśmy w naszym gronie nowicjuszkę - Jolę.
Życie było by zbyt nudne, gdyby zawsze wybierać najkrótsza i
najprostszą drogę. Aby go trochę urozmaicić postanowiono pojechać do wieży widokowej przez Polanę; drogą czterokrotnie
dłuższą od tej najkrótszej i zahaczyć o krainę głuszców i
cietrzewi zaczynającą się w Zapałowie.
Po drodze Zbyszek opowiedział nam mrożącą krew w żyłach historię o bliskim spotkaniu z kogutem głuszca, tak bliskim, że mogło skończyć się tragicznie. Nasz kolega zauważył wielkiego, podobnego do indyka ptaka, który stał niedaleko drogi. Postanowił zrobić mu fotkę. O dziwo 'indyk" nie uciekał, W momencie gdy schylił się, aby zrobić mu pamiątkowe zdjęcie otrzymał potężny cios dzioba, wymierzony poniżej oka. Zalany krwią szybko wycofał się z placu boju, a głuszec stal dalej niewzruszony na widecie, broniąc wejścia do lasu. Groźny i piękny.
W miłej atmosferze dotarliśmy pod wieżę widokową zbudowaną przy "zielonej" trasie. A tu niespodzianka - pomarańczowy samochód o napędzie ręcznym, a w nim wnuczek Jadwigi. Rośnie nowe pokolenie "Piratów".
Przez godzinę toczyły się ożywione rozmowy na każdy temat, w końcu padło pytanie - A może urządzić tu picnic? Czy mamy coś zaplanowane na następną niedzielę?- Chyba nic - odpowiedział Zdzisia. No to... pomyślimy o dobrym jedzeniu.
Tak trzymać, może następnym razem my skorzystamy z zaproszenia.
OdpowiedzUsuń