Jadąc rowerem do Polany usłyszałem w okolicy "Stawów Bobrowych" głośne brzęczenie owadów.
Byłem przekonany, że to rój pszczół, ale o tej porze...? Podjechałem bliżej i ujrzałem duże kępy rdestowca sachalińskiego* pokrytego białymi, drobnymi kwiatami, a w wśród kwiecia tysiące obwodów, które uwijały się się jak w ukropie. Prym wiodły wielkie szerszenie, trzmiele, osy i pszczoły. Pracowicie zbierała nektar niezliczona chmara różnych błonkówek.
Na pierwszy rzut oka wspaniała roślina, dająca pokarm licznym owadom, ale w rzeczywistości to agresor pochodzący z dalekiego wschodu. Raz zadomowiony nie da się z tego miejsca usunąć nigdy. Nasuwa się mimowolnie porównanie do wypowiedzi "Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy" – słowa te wypowiedział w 1945 r. Władysław Gomułka, przywódca Polskiej Partii Robotniczej". Rdestwiec chce zapanować nad zdobytym terytorium. Jako jedyny przetrwał w epicentrum wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie.
Szczególnie upodobał sobie brzegi zbiorników wodnych, gdzie osiąga wysokość do 3 metrów. Wykopywany, koszony, wypalany przetrwa na przekór wszystkiemu. Zadomowiony w ogrodzie przepędzi wszystkie inne kwiaty. Oficjalnie istnieje zakaz uprawiania rdestowca.
.
*Rdestowiec sachaliński, falopia sachalińska, rdest sachaliński, rdestówka sachalińska (Reynoutria sachalinensis) – gatunek rośliny z rodziny rdestowatych. Pochodzi z wschodniej części Azji (Kuryle, Sachalin, Honsiu, Hokkaido)[3].
W Europie pojawił się w latach 1890−1940. Sprowadzony został przez ogrodników, a następnie samorzutnie rozprzestrzenił się w środowisku. W Polsce po raz pierwszy stwierdzony został na Warmii i Mazurach. Jest gatunkiem inwazyjnym, bardzo ekspansywnym. Obecnie występuje w całej Polsce .
(Wikipedia)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz