niedziela, 30 marca 2014

Jasie i Małgosie, Baby Jagi i złe macochy, czyli Dzień Teatru


Autor Jadwiga Kuternozińska
Ruszowscy młodzi ludzie są kreatywni, sprytni i szybko się uczą. Nuda może prowadzić do destrukcyjnych zachowań, ale może też prowadzić do realizowania dobrych, rozwijających pomysłów. Magda, Wiktoria, Iza, Hubert, Piotr i Szymon stworzyli teatr. Jak go nazwali? Oczywiście "DAMY RADĘ". I dali radę. Dwa przedstawienia w ciągu miesiąca przed szeroką publicznością. Jedno w dniu kobiet, a drugie w czasie
Międzynarodowego Dnia Teatru w Pieńsku. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem ciepłego przyjęcia nas w tamtejszym Domu Kultury. Zostały zaspokojone nasze wszystkie potrzeby: dowieziono nas gimbusem razem ze wszystkimi naszymi bambetlami, akustyka była bez zarzutu, poczęstunek bardzo smaczny. I ludzie przemili. Zaprosiliśmy całą pieńską załogę na pierogi do Ruszowa. 
Jacy są nasi mali artyści?

Magda (pierwsza z prawej)- to ta, która zapoczątkowała całe przedsięwzięcie. Często z jej ust można było usłyszeć, "ale mi się nudzi".. Robiła to z kokieteryjnym uśmiechem. Cechy przywódcze. Zagrała rolę Baby Jagi tak, że ciarki chodziły po plecach, gdy mówiła do dzieci schwytanych w pułapkę.I to chyba pierwsza Baby Jaga, która chciała schrupać Jasia, mając pięknie pomalowane usta.



Wiktoria- posiadająca niesamowitą podzielność uwagi. Ciągle tańcująca po scenie, podskoki, marsze, siadanie, wstawanie,taneczne kroki, machanie nogami lub jakikolwiek ruch jest wpisany w jej naturę. Zastanawiałam się jak można "uziemić" choć na chwilę taką iskierkę nie tłamsząc jej. Moje myślenie okazało się niepotrzebne, gdyż w czasie przedstawienia Wiktoria wcieliła się w rolę bezbłędnie, skupiona i skoncentrowała pokazała pierwowzór Małgosi bez jednego potknięcia.




Iza- najmłodsza z dzieci, ale jednocześnie bardzo konkretna i najcichsza. Urodzona aktorka- potrafiła już na pierwszej próbie odnaleźć się w roli. Intonacją głosu wzbogaciła rolę złej macochy. Wyczuliśmy dzięki temu bezbłędnie jej paskudne intencje.Iza powinna dalej ćwiczyć. Może kiedyś wiele osiągnąć w teatrze.















Piotr-(w kapeluszu) to o nim pisałam w artykule "Stop agresji" i pokazywałam na filmiku jako wzór do naśladowania. Potrafił zachwycić mnie swoją opiekuńczością w stosunku do młodszego brata. Przystąpił do zespołu trochę z nudów, trochę z chęci zaistnienia w grupie, może poznania czegoś nowego. Na początku było trochę problemu z okazywaniem uczuć, ale po dwóch próbach minęło skrępowanie. Dał się przebrać za drwala, choć w Pieńsku zapytał czy on może wystąpić w spodniach dżinsowych. Gdy usłyszał, że nie, bez problemu przebrał się i grał ucharakteryzowany.












Szymek- lub, jak go nazywamy, Szymuś. Niewielkiej postury, ale dobrego serca. Chętny i zgodny - zagrał rolę Jasia. Bez problemu udawał płacz i dał się zamknąć przez złą Baby Jagę w komórce. To on pierwszy odrzucił scenariusz stwierdzając, że rolę zna na pamięć. I faktycznie, trochę improwizując, poradził sobie bez problemu.












Hubert- doszedł do zespołu w ostatnim dniu przed premierą zastępując chorą Natalię.  Dzięki swojej odwadze i pewności, że sobie poradzi, uratował całą trupę. I dał radę, czytał długi tekst narratora praktycznie bezbłędnie. Choć cały czas trzeba go było zapewniać, że dobrze mu idzie. Hubert bardzo chce jeszcze występować i pyta, gdzie możemy jeszcze pojechać. Chciałby pojechać w maju do Goerlitz , lecz obawiam się, że nasza sztuka nie nadaje się do występów na ulicznym trotuarze.



Przygotowywała się z nami tez Natalia, ale jak już wspomniałam, przed premierą rozchorowała się. Dziewczynka, którą bardzo frapował upieczony przez Panią Małgosię domek z piernika. Dopytywała się, czy będzie można go schrupać po przedstawieniu. Natalki nie ma z nami więc domek się ostał.






W drodze do Pieńska- KLAP i Damy Radę

2 komentarze:

  1. gratulacje dla całej grupy... było rewelacyjnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Było nam niesamowicie miło, ze byli na widowni ludzie z Ruszowa. Pozdrawiamy całą rodzinę.

      Usuń