Autor: Katarzyna Nowocień
Witam wszystkich! Nazywam
się Kasia Nowocień. Aktualnie mieszkam we Wrocławiu. Tutaj pracuje
i uczę się w systemie zaocznym. Jednakwychowałam się w naszym
malowniczym Ruszowie. W nim spędziłam najmłodsze lata i przeżyłam
najwspanialsze przygody. Co nie oznacza, że teraz moje życie jest
nudne i monotonne. Nie, nie! ;). Jestem także żołnierzem Narodowych
Sił Rezerwowych, stąd ten artykuł o ,,Żołnierzach Wyklętych’’. Trud żołnierza nie jest mi obcy, dlatego postanowiłampoprzez swój poprzedni artykuł przypomnieć wszystkim o tym, jaki dobry kawał roboty wykonało wojskowe środowisko podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego, stawiające opór próbie sowietyzacji Polski i podporządkowania jej ZSRR. Raz jeszcze – chwała Bohaterom!
Moją pasją od wczesnych lat jest rower oraz wszystko co jest z nim związane. W Ruszowie, a raczej na drogach asfaltowych prowadzących do niego, często można było mnie spotkać gnającą w ciemnym ubraniu na białym rowerze. Teraz także śmigam, lecz po Wrocławiu, jego obrzeżach, różnych ścieżkach i parkach z tym, że ubrana na jasno i na czarnym rowerze. Z nabytego doświadczenia wiem, że jazda po drogach lokalnych jest o wiele przyjemniejsza
i wygodniejsza, niż
jazda po drogach miejskich. Ponieważ poruszając się po mieście
muszę przystosować prędkość, do wielu warunków panujących na
drodze czy ścieżkach rowerowych, niestety coraz częściej
uczęszczanych przez pieszych. Nie myślących o tym, że idą po
drodze dla rowerów, gdy dosłownie obok jest dla nich chodnik. Jadąc
zaś po drogach lokalnych trzeba zwracać uwagę tylko na ruch
samochodowy i jeszcze jedną ważną rzecz - dziury… Dzięki nim
wiemy przynajmniej, że jeździmy po polskich drogach ;)
Weszłam w skład redakcji strony internetowej jaką jest Wędrowiec Ruszowski. Oznacza to, że będę czasami „wrzucała” jakieś artykuły, którymi mam nadzieję nikogo nie zanudzę. Postaram się pisać o rzeczach ważnych i pożytecznych, co nie znaczy, że nie śmiesznych. A czy mi się to uda? To już nie mnie to oceniać.
Weszłam w skład redakcji strony internetowej jaką jest Wędrowiec Ruszowski. Oznacza to, że będę czasami „wrzucała” jakieś artykuły, którymi mam nadzieję nikogo nie zanudzę. Postaram się pisać o rzeczach ważnych i pożytecznych, co nie znaczy, że nie śmiesznych. A czy mi się to uda? To już nie mnie to oceniać.
...fajnie że jesteś na Wędrowcu Ruszowskim,to tak jakbyś była w Ruszowie:)
OdpowiedzUsuń