Po drodze do odkrycia miejsca historyczne: pomnik z okresu I wojny światowej (tylko ślady), cmentarz w Nowoszowie, ruiny Nowoszowa, krzyż pokutny oraz Turlandia.
.
Miejsce 1. Buk Kmieć- pomnikowe drzewo
🔻 Miejsce 2- Pomnik poległych w I wojnie światowej mieszkańców Kościelnej Wsi
W tym miejscu stał pomnik upamiętniający poległych podczas wielkiej wojny mieszkańców Kościelnej Wsi. Rozebrany pod koniec lat pięćdziesiątych. Tablica prawdopodobnie jest ukryta w pobliskich zaroślach. (Brak ilustracji - tylko relacje mieszkańców).
Lata 1914-1918. Ten na pozór krótki odcinek czasu dla milionów walczących na frontach I Wojny Światowej żołnierzy, okazał się straszliwą hekatombą śmierci. Wojna, na której każdy dzień przypadało średnio 5 tysięcy zabitych, a czasem dziesięć razy więcej, zebrała szczególnie krwawe żniwo na polach Francji i Belgii. Na ośmiu walczących wypadał jeden zabity, a co trzeci był ranny, często w stopniu dożywotniego kalectwa. Cesarstwo Niemieckie okupiło udział w tej okrutnej wojnie śmiercią ponad 1,8 mln powołanych pod broń żołnierzy (jeden zabity przypadał na 35 mieszkańców tego państwa). Wedle tradycji sięgającej początków XIX wieku, ku pamięci poległych wystawiano różnego rodzaju pomniki zawierające ich nazwiska oraz daty śmierci. Pomniki takie o przeróżnej formie i kształcie ustawiano w miejscach powszechnie uczęszczanych, takich jak pobliże kościołów, szkół, urzędów pocztowych, cmentarzy, na placach oraz przy rozwidleniach dróg.
Miejsce nr 3. Nowoszów
Przedwojenne widokówki
Gospoda w Nowoszowie |
Zdjęcia współczesne
Czerna Wielka-najdziksza rzeka na Dolnym Śląsku |
Czerwony Most |
Stary klon przy drodze |
Informacje
W bezpośrednim sąsiedztwie miejsca znajduje się granica województw lubuskiego i dolnośląskiego. Leży na pograniczu historycznych Łużyc Górnych i Łużyc Dolnych oraz Dolnego Śląska, na terenie Borów Dolnośląskich nad Czerną Wielką. Na północ od Nowoszowa w odległości ok. 4 km przebiega autostrada A4.
W Nowoszowie istniał zamek zwany Nowym Dworem lub Nowym Domem wybudowany na lewym brzegu Czernej Wielkiej około roku 1366 przez księcia świdnicko-jaworskiego i margrabiego Dolnych Łużyc Bolka II Małego. Zamek, wraz z m.in. oddalonym o ok. 15 km zamkiem w Kliczkowie czy położonym dalej na południe zamkiem Czocha, był częścią systemu warowni granicznych strzegących zachodnich rubieży księstwa przed najazdami wojsk czeskich (sąsiadujące Milsko od 1348 wchodziło w skład Korony Czeskiej) a ponadto strzegł nowego traktu handlowego wytyczonego przez księcia, który omijał miasta Górnołużyckiego Związku Sześciu Miast. Krótko po śmierci Bolka świdnickiego, za panowania księżnej Agnieszki Habsburżanki, wdowy po nim, pomiędzy rokiem 1368 a 1369 warownia i jej umocnienia zostały zniszczone na polecenie mieszczan zgorzeleckich przez wojska Związku Sześciu Miast w ramach walki z rycerzami-rabusiami (niem.Raubrittern). Widoczne jeszcze w ubiegłym stuleciu ślady po twierdzy Bolka Małego II zostały ponownie odkryte dopiero niedawno przez archeologów. Teren został oznaczony palikami.
Po roku 1370, po włączeniu Dolnych Łużyc do Królestwa Czech, Agnieszka, sprzedała Nowoszów Heinrichowi von Seidlitz. W 1377 nowym właścicielem wsi został Beneš z Dubí – wójt Górnych Łużyc, który nabył wieś za kwotę 200 grzywien. Od niego zaś Nowoszów odkupili mieszczanie zgorzeleccy.
W Nowoszowie (podobnie, jak np. w pobliskich Kowalicach czy Ruszowie) liczne były kuźnice hamernie, powstałe w średniowieczu w okolicy bogatej w pokłady rudy darniowej oraz drewna, którym przepływająca przez miejscowość rzeka dawała napęd za pośrednictwem kół wodnych. W 1845 roku we wsi istniał młyn wodny oraz pracowały 4 krosna tkackie z napędem wodnym.
We wsi istniał kościół ewangelicki należący do parafii ewangelicko-augsburskiej w Koninie Żagańskim, o czym świadczą zachowane w zasobach Archiwum Państwowego w Zielonej Górze parafialne księgi metrykalne z lat 1765–1887. W pobliżu wsi, przy leśnej drodze w kierunku Przejęsławia, zachował się łaciński krzyż pokutny wykonany z piaskowca o wymiarach 130 × 44 x 26 cm z wyrytą datą 1768*.
W pierwszej połowie XIX wieku właścicielką miejscowości była księżna Dorota Talleyrand z Żagania. Od 1833 wieś znajdowała się w obrębie gminy w Iłowej. 1 października 1929 do ówczesnej wsi Neuhaus dołączono mniejszą, leżącą również nad Czerną Wielką nieco dalej na północ, osadę Neudorf a./Tschirne. Do 1945 wieś licząca ok. 600 mieszkańców (1939)
W dniach 6-10 kwietnia 1945 mieścił się tutaj sztab przygotowującej się do operacji berlińskiej II Armii WP. Po zakończeniu II wojny światowej miejscowość została opuszczona, zniszczona i rozebrana. Do czasów współczesnych zachowały się jedynie resztki cmentarza i ruiny młyna oraz podziemne pozostałości zabudowy mieszkalnej i gospodarczej.
Wikipedia+ aktualizacje własne
* wątpliwości budzi data. To chyba nie jest krzyż pokutny. Od stulecia nie stawiano krzyży pokutnych
Miejsce nr 4. Cmentarz w Nowoszowie
Resztki muru okalającego cmentarz |
Mieszkańcy Neuhaus uczcili pamięć poległych podczas I wojny światowej rodaków pomnikiem. Na zdjęciu jego resztki na cmentarzu. Czasami ktoś zapali tu znicze. |
Zachowana tablica nagrobna z XIX wieku |
Odnaleziony znak (prywatne wykopaliska) |
Miejsce nr 5. Ścieżka dydaktyczna "Wenecja"
Miejsce nr 6. Krzyż pokutny
W poniższym linku znajdziesz wiele interesujących informacji o tym krzyżu pokutnym
Źródło: Ścieżką w bok- kliknij na link
Na przecięciu ramion krzyża znajduje się dziś właściwie niewidoczny trójwierszowy napis: SW 1768 16. Novbr.
Ciekwostki- Turlandia
W latach 90 XX wieku istniało tu obozowisko mężczyzn, których rodziny wyrzuciły z domów za alkoholizm. W pewnych okresach " leśna osada" liczyła nawet 20 osób. Drwale żyli pod wojskowymi namiotami, mieli studnię, polową kuchnię, toaletkę i konie. Pracowali dorywczo w lesie. Podstawę ich diety stanowiły "Tury" (nalewki)- stąd nazwa obozowiska. Osada przetrwała 3 sezony.
O mieszkańcach Turlandii pisały Nowiny Jeleniogórskie w 1996 roku
O mieszkańcach Turlandii pisały Nowiny Jeleniogórskie w 1996 roku
Obozowisko |
Plenerowa toaletka |
Zbigniew Rzońca . Nowiny Jeleniogórskie 22/96. Zdjęcia: Daniel Antosik
... z domów uciekli bądź zostali z nich wyrzuceni. Można się domyśleć: alkohol, awantury, zdrady... Początkowo uciekali przed życiem, przed żonami, potem przed samymi sobą. Jeden zostawił nawet pięknie wykończoną willę. Wolał odludzie i samotność; „Żyć tak, jak się chce, a nie tak, jak wypada". Las daje im anonimowość, nikt nie zagląda im tutaj ani w oczy, ani w sumienia. Mogą być takimi, jakimi są naprawdę, przestać grać role, do których nie bardzo się przecież nadają. - No, cóż - wzdycha Tato - po prostu lubią alkohol. Bez alkoholu ani rusz. Tacy już są i ja ich nie zmienię. Lepiej jednak, by byli tu, niż gdyby mieli „błądzić" gdzieś po świecie. Z miejscowości, w której Tato mieszka, na stanowiska pracy daleko, więc zaproponowali, by zbudować w lesie osadę. Osada? Czemu nie? - pomyślał. Osada, na skraju gminy Osiecznica, powstała w samym środku lasu. W którą stronę nie popatrzeć, do najbliższych ludzkich zabudowań 10 kilometrów. Dukt leśny, zabagniony, ledwo przejezdny; samochodem, skręcając to w jedną, to w drugą przecinkę – jakieś półgodziny jazdy. Zabłądzić jednak nie sposób.-Rano tylko zimnica brała - wspomina Andrzej. - Jak „kozy" wystygły. Ale ogólnie szło wytrzymać. Z większym przestrachem wspominają ubiegłoroczną jesień. Skądś wracali koniem. Nagle rozszalała się burza. Pioruny cięły nad ich głowami czubki sosen; drzewa pękały i waliły się we wszystkich kierunkach. Ze strachu wywrócili wóz i przykryli się nim jak kocem... Powszednie dni są jednak przyjemne: zaprzyjaźnili się z dzikiem i teraz każdej nocy podchodzi pod namioty. Obserwują jelenie i sarny. Nad wodą są też kormorany oraz, całkiem niedaleko, dwa gniazda orła bielika. Pracują więc, piją i żyją lasem. Nad jednym, z namiotów wywiesili piracką flagę z trupią czaszką i piszczela-mi, nad drugim wyrzeźbioną w drewnie głowę byka. Do drzewa przybili półkę na której stoi miska, lusterko oraz plastikowy portrecik Matki Boskiej. Wydają się być szczęśliwi. Rozmawiać specjalnie nie chcą - wszak nie po to uciekali od świata, by teraz udzielać wywiadów i pozować do zdjęć. Gości w Turlandii nie lubią. My wszak byliśmy pierwszymi, których nie poszczuto psami...
Panie Edwardzie Skąd u Pana takie zamiłowania do staroświeckiego określenia "stanica"? Ta leśna konstrukcja to bardziej obozowisko bo to nie jest wojskowa konstrukcja.
OdpowiedzUsuńSłownik PWN na pierwszym miejscu określa stanicę jako miejsce wypoczynku przy wodzie.
UsuńStanica to nie jest staroświeckie określenie. Koło DK też powstanie stanica i super
OdpowiedzUsuńDrogi Panie Edwardzie .w Turlandi nie mieszkali osoby wyrzucone z domow za alkocholizm bo tez tam pracowalem i ja wymyslilem ta nazwe Turlandia przez to ze chlopaki pili tam wina Tur a nie nalewki .I niech pan mi wiezy ze pracowali tam bardzo dobrzy pilarze zreszta zatrudnieni jak ja przez śp Pana Andrzeja .nazwiska nie pamietam a zaczelismy tam nocowac w namiotach wojskowych ktore dostarczyl jego szwagier Janusz Kowal.dlatego ze po buzy drzewa zwalone na drogi utrudnialy dojazd do lasu .Pozdrawiam Mariusz D.
OdpowiedzUsuń