Wraz z pierwszym transportem repatriantów, 25 czerwca 1945 roku przybyło do Ruszowa dwoje nauczycieli, którzy od razu przystąpili do organizowania szkoły.
W niektórych salach budynku wstawiono szyby w oknach, uprzątnięto poszpitalne śmieci, wstawiono ławki i w dniu 1 kwietnia 1946 roku
rozpoczęto naukę.Początkowo było zaledwie 12 uczniów, ale już 1 maja 1946 roku było ich 56. Ten skrócony do trzech miesięcy rok szkolny, zakończono 28 czerwca. W następnych latach liczba uczniów wzrastała. W roku szk. 1946/47 było ich 71, w 1947/48 – 86.
6 lipca 1948
r. odbył się pierwszy egzamin uczestników wieczorowego kursu
z zakresu szkoły powszechnej. Promocję otrzymało 11 kursantów.
W roku szkolnym 1948/49 szkoła liczyła 6 oddziałów ze 118 uczniami. Wtedy to, 10 kwietnia, wybrano pierwszy Komitet Rodzicielski.
Nauczanie w pełnym zakresie szkoły powszechnej rozpoczęto od 1949/50 roku. Pierwsze świadectwa ukończenia siedmioklasowej szkoły otrzymało pięciu absolwentów.
W następnym roku szkoła liczy już 146 uczniów, później 454.
W 1963 zaczęła działać biblioteka.
Ze
względu na kapitalny remont w 1965r. zajęcia odbywały się w salach Ośrodka
Zdrowia, Sali Ludowej i kina. W szkole dobudowano II piętro i oddano do użytku
nowy budynek, gdzie został zorganizowany ośrodek szkolno – wychowawczy. Internat
działał do 1972 roku.
W tym roku rozpoczęto budowę stadionu, która trwała 3 lata, zorganizowano też
spółdzielnię uczniowską.
W październiku 1973 roku szkoła otrzymała imię Bohaterów 37 pp 7 Dywizji II Armii WP.
W 1974r. do
społeczności uczniowskiej Ruszowa przyłączono starsze klasy z oddalonej
o
Jednym z
ważniejszych wydarzeń
w życiu placówki było wybudowanie, przy znaczącej pomocy sponsorów,
pełnowymiarowej sali gimnastycznej,
którą oddano do użytku
w 1991r
W 1999 roku w
wyniku reformy powstała sześcioklasowa
szkoła podstawowa
i trzyklasowe gimnazjum. Placówka nosiła nazwę Zespół Szkoły Podstawowej
i Gimnazjum. W tym czasie szkoła
otrzymała pracownię komputerową na 10 stanowisk
z dostępem do internetu.
W
2000 roku Szkoła Podstawowa
i Gimnazjum zaczynają funkcjonować jako dwie
odrębne placówki.
Szkoła
liczyła 232 uczniów z Ruszowa
i pobliskich miejscowości: Jagodzina, Piasecznej, Polany, Rychlinka oraz
Kościelnej Wsi. Oprócz zajęć lekcyjnych uczniowie mogą uczęszczać na liczne
kółka pozalekcyjne
tj. polonistyczne, przyrodnicze, informatyczne, matematyczne, teatralne,
redakcyjne, muzyczne, europejskie, języka niemieckiego. Swoją wiedzę sprawdzają
w wielu konkursach szkolnych, gminnych, powiatowych i rejonowych, odnosząc
sukcesy.
Placówka dbała o rozwój kulturalny wychowanków. Odbywały się Prezentacje Twórczości Artystycznej Dzieci. W ramach imprezy swoje umiejętności prezentowali uczniowie ze szkół całej gminy i gmin ościennych. Zapraszani artyści (rzeźbiarz, malarze, witrażysta, artyści sztuki użytkowej), w formie warsztatów przybliżali dzieciom kulisy swojej pracy, zapoznawali z ciekawymi technikami.
W tym czasie wybudowano boisko „Orlik” oraz plac zabaw, wymieniono okna oraz centralne ogrzewanie.
W 2013 roku Szkoła Podstawowa i Gimnazjum znów jednoczą się w Zespół Szkół w Ruszowie.
Szkoła nadal
rozkwita. Poszerza swoje obszary działań. Nawiązano współpracę z norweską
gminą Ha i szkołą w Varhaug. Nauczyciele nawzajem uczyli się od siebie,
jak rozwinąć kreatywność i zwiększyć motywowanie w procesie nauczania.
W 2015 roku,
w ramach projektu termoizolacji, budynek szkolny zostaje ocieplony i
odnowiony. Następuje zmiana ogrzewania na gazowe. Powstaje również gabinet
pielęgniarki, nowa świetlica, szatnia. Sale nauczania zintegrowanego zyskują
kolorowe meble. W wielu klasach szkolnych pojawiają się tablice interaktywne.
Uczniowie uczestniczą w licznych projektach
m.in. „Pomagamy rozwinąć skrzydła”, w ramach którego poszerzają swoją wiedzę
przyrodniczą, matematyczną, doskonalą umiejętności językowe, teatralne oraz
szachowe. Programy „Owoce w szkole”, „Szklanka mleka”
oraz „Trzymaj formę” pomagają propagować zdrowe odżywianie.
Nadal odbywają się Prezentacje Artystycznej Twórczości dzieci, choć w nieco innej formule.
207
uczniów szkoły zawsze może liczyć na pomoc pedagoga i psychologa. Staramy się,
aby zgodnie z mottem szkoły uczniowie kierowali się nie tylko rozumem, ale
i sercem. Aby pielęgnowali historię i tradycje naszych przodków.
Opracowała: Sylwia
Papież
KALENDARIUM
- 1 kwietnia 1946 – otwarcie polskiej szkoły; nauczyciele- Antonina Bagaj, Mikołaj Bagaj – kierownik szkoły;
- rok szk. 1946 / 47 – 5 klas, 71 uczniów,
nauczyciele: Antonina Bagaj, Mikołaj Bagaj;
- 1947/48 – 5 klas, 86 uczniów nauczyciele: Antonina Bagaj,
Mikołaj Bagaj;
- 1948/49 – 6 oddziałów, 118 uczniów
10 kwietnia 1949- wybrano pierwszy Komitet Rodzicielski
- 1949/50 – nauczanie w pełnym wymiarze szkoły powszechnej (I – VII)
1 kwietnia obowiązki kierownika przejmuje Edmund Fischer;
- 1950/51 – 135 uczniów,
Bagaj Mikołaj – kierownik szkoły
do 1 marca
Głębocki Stanisław- kierownik szkoły
od 1 marca
- 1951/52 –146 uczniów
Głębocki Stanisław- kierownik szkoły;
- 1952/53- 131 uczniów;
W czasie wakacji przeprowadzono kapitalny remont szkoły.
- 1953/54 –
Głębocki Stanisław- kierownik;
- 1954/55 - 1956r – Zofia Sznajderowska – kierownik szkoły
- 1956r – 1962 Stanisław Pielichowski- kierownik szkoły
- 1962/63 – 454 uczniów
Aranowicz Tomasz- kierownik szkoły Założono sklepik uczniowski „Bambino”;
- 1963/64 – 461 uczniów
Ramus Maria – pierwszy bibliotekarz;
Powstaje gabinet fizyko- chemiczny
- 1965/66 – 489 uczniów
Kierownikiem szkoły zostaje Stanisław Pielichowski.
Ze względu na kapitalny remont zajęcia odbywają się w budynkach Ośrodka Zdrowia, Sali Ludowej i kina.
- 1966 /67
Kierownikiem szkoły zostaje Alfred Janicki.
Kończy się remont szkoły.
W sąsiednim budynku powstaje Ośrodek Szkolno-Wychowawczy pod
kierownictwem Anny Jewłoszewskiej.
Przy dużej
pomocy społeczności Ruszowa rozpoczęto budowę stadionu, która trwała 3 lata.
Drużyna harcerska pod opieką Michaliny Stachowiak i Barbary Kotyni
staje się samodzielnym szczepem.
Chór szkolny prowadzi Maria Nieckarz, zespół muzyczny Włodzimierz Smolec, Andrzej Olchawa.
1 września 1967 roku reforma wprowadza ośmioklasową szkołę podstawową.
- 1971/72
Z końcem roku szkolnego 1971/72 przeniesiono środek szkolno- wychowawczy do Starego Węglińca, mały budynek wykorzystano na pomieszczenia lekcyjne (świetlicę, pracownię ZPT)
- 1972/73
Alfred Janicki – dyrektor szkoły
- 1973/74
Kazimierz Orczykowski - dyrektor szkoły Danuta Piłat – od 1 grudnia 1973 roku dyrektor szkoły Stanisława Kamińska – z-ca
12 października 1973 roku szkoła otrzymała imię Bohaterów 37 pp 7 Dywizji II Armii WP oraz sztandar, otwarto Izbę Pamięci Narodowej, odsłonięto pomnik
- 1974/75
Danuta Piłat – dyrektor szkoły
Do szkoły przyłączono klasy V-VIII z Jagodzina, tam pozostaje punkt filialny z klasami I-IV, którym kieruje Stanisława Dąbrowska
- 1975/76Dyrektorem
szkoły zostaje Kazimierz Szubała.
Ze względów na brak kadry pedagogicznej uczniowie klas I-IV z Jagodzina są
dowożeni do Ruszowa,
tam pozostaje odział przedszkolny prowadzony przez Stanisławę Dąbrowską Danuta Piłat – z-ca dyrektora - 1976/77
Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły
- 1977/78
Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły
- 1978/79
Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły
- 1979/80
Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły
Jan Pieluchowski – z-ca
- 1980/81
Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły
Jan Pielichowski – z-ca
W tym roku do szkoły uczęszcza 30 uczniów z Ośrodka Szkolno- Wychowawczego w Starym Węglińcu
- 1981/82
Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły
8 maja 1982 roku szkoła otrzymuje nowy autobus
- 1982/83
Kazimierz Szubała – dyrektor szkoły
- 1983/84
- 1984/85
Edward Remiszewski – dyrektor szkoły
Jan Pielichowski – z-ca
- 1989/90
Edward Remiszewski – dyrektor szkoły
Jan Pielichowski – z-ca
- 1990/91
3 grudnia 1991 roku uroczyste otwarcie Sali gimnastycznej
- 1992/93
Edward Remiszewski – Dyrektor szkoły
- 1993/94
Edward Remiszewski – dyrektor szkoły
- 1998
Powstanie pracowni komputerowej.
- 1999
Utworzenie Zespołu Szkoły Podstawowej i Gimnazjum
- 2000/01 Szkoła podstawowa i gimnazjum
zaczynają funkcjonować jako oddzielne placówki. Dyrektorem SP zostaje Lilla Ławniczak, gimnazjum Irena
Droś.
- 2002r. – wymiana okien
- 2003r. – wymiana co
Szkoła Podstawowa w Ruszowie w 2003 roku uzyskała miano „Szkoły z klasą
- 2005r. – remont toalet
- 2009r. - otwarcie „Orlika”
- 2011r. – oddanie do użytku „Placu Zabaw”
- 2013r.-Szkoła Podstawowa i Gimnazjum znów jednoczą się w Zespół Szkół w Ruszowie. Dyrektorem Zespołu Szkól w Ruszowie zostaje Irena Droś
- 2015r. - w ramach projektu
termoizolacji, budynek szkolny zostaje ocieplony i odnowiony. Następuje zmiana ogrzewania na gazowe. Powstaje również gabinet pielęgniarki, nowa świetlica, szatnia. Sale nauczania zintegrowanego zyskują kolorowe meble. W wielu klasach szkolnych pojawiają się tablice interaktywne.
- 2016r. – montaż łapaczy na piłkę
Adamiak
Stanisław
Adamin
(Kańduła) Ewa
Aranowicz
Tomasz
Bagaj
Antonina
Bagaj
Mikołaj
Basiuk
Teresa
Bencer
Zofia
Biernacka
Wanda
Birant-Chlewicka
Beata
BłaszczykTadeusz
Bocheńska
Maria
Bocheńska
Paulina
Brońska
Jolanta
Buciuto
Jadwiga
Butryn
Tadeusz
Buźniak
Andrzej
Buźniak
Anna
Cader
Lucjan
Chroma
Małgorzata
Cichocki
Marek
Cieślak
Irena
Czajkowska
Kazimiera
Czajkowska
Krystyna
Czajkowski
Jan
Czarna
Łucja
Domagała
Remigiusz
Domin
Agnieszka
Domin
Leszek
Droś
Irena
Eksner
Marzena
Fischer
Edmund
Gajbowicz-Zadka
Renata
Gajewska
(Sikora) Joanna
Gardziej
Jolanta
Gardziej
Krystyna
Gidzewicz
Antoni
Glapa
Agnieszka
Głębocki
Stanisław
Główka
(Hawrot) Danuta
Główka
Antoni
Gołdyn
Jerzy
Grudzień
Władysława
Grycz-Pudliszewska
Katarzyna
Grzelakowska
Paulina
Grzelakowski
Robert
Gunia
Jadwiga
Hawrot
Leszek
Hawrot
(Jurczak) Teresa
Jakimiuk
Joanna
Janicki
Alfred
Jaworska
(Kupis) Elżbieta
Jaworski
Marceli
Jewłoszewska
Anna
Jędrzejuk
(Nitarska) Krystyna
Jurkowska
(Kaniowska) Krystyna
Kaczmarek
Bożena
Kamińska
Stanisława
Kańduła
Halina
Karolak
Szymon
Kazik
Stefania
Korzeniowska
Maria
Kotynia
Barbara
Kowalska
(Szczepaniak) Beata
Kowalska
Anetta
Kraśnicka
Maria
Kraśnicki
Leszek
Ks.
Pławecki Antoni
Ks.
Porzeziński Jerzy
Kurowska
Anna
Kurowska
D.
Lichwa
Maria
Ławniczak
Lilla
Łupina
Maria
Mackiewicz
Janina
Masina
Monika
Matuszewski
Zdzisław
Mazur
Beata
Mesjasz
Urszula
Nakonieczna
Katarzyna
Nieckarz
Maria
Obolewicz
Weronika
Olchowa
Andrzej
Orczykowski
Kazimierz
Pająk
Alicja
Papież
Sylwia
Pełka
Waldemar
Pichórz
Magdalena
Pielichowska
Elżbieta
Pielichowski
Jan
Pielichowski
Stanisław
Piłat
Danuta
Piłat
Jolanta
Piłat
Róża
Piotrowska
Marzena
Pitura
(Piątek) Zofia
Pitura
Grażyna
Pitura
Janina
Pitura
Kazimierz
Pitura
Małgorzata
Rabska
Janina
Ramus
Maria
Remiszewski
Edward
Rodziewicz
Lidia
Rouba
Lidia
Sahajdak
Wioleta
Siwakowska
Zuzanna
Siwakowski
Stanisław
Skoku
Krystyna
Smolec
Włodzimierz
Smoleń
Dariusz
Sobolewska
Małgorzata
Sochacki
Jacek
Spalik
Małgorzata
Stachowiak
Michalina
Stachura
Jacek
Stasiak
Anna
Stasiak
Barbara
Stępniarek
Henryk
Stępniewicz
Teresa
Szczuko
(Curyło) Alicja
Szeremański
Bronisław
Szewczyk
Mikołajczyk Urszula
Sznajderowska
Zofia
Szpitun
Eugenia
Szpitun
Włodzimierz
Szubała
Kazimierz
Szubała
Leszek
Szymko
Franciszek
Świętalski
Tadeusz
Sygut
Anna
Tomaszewska
Anna
Tyrakowski
Grzegorz
Wacław
Ewa
Wiciak
Anna
Wieczorkowska
(Mizgała) Danuta
Wilgan
Zbigniew
Zel
Krystyna
Zel
Urszula
Zieliński
Krzysztof
Zięba
Małgorzata
Zioła
Małgorzata
Zuzulak
Jadwiga
Żulewicz
Weronika
Wspomnienia związane ze szkołą w Ruszowie
Autor: Janina Skotnicka zd. Karnas
Pamiętam
pierwszy dzień w pierwszej klasie Szkoły Podstawowej w Ruszowie w roku 1960 r.
Był piękny, pogodny dzień i po apelu
ogólnym pani kierownik Szkoły Sznajderowska zgromadziła nas
z rodzicami na korytarzu na parterze, a następnie wyczytywała nazwiska- kto do
Ia, a kto do Ib.
Ja zostałam zapisana do Ib.
Pani Sznajderowska wprowadziła nas do klasy,
usadziła w ławkach i powiedziała: dzieci proszę
o uwagę - to jest pan, który was będzie uczył wszystkiego, nazywa się Tadeusz
Butryn. "Nasz Pan"
był bardziej naszym przyjacielem niż naszym panem. Umiał stworzyć atmosferę
luzu, a równocześnie zaangażowania ze strony uczniów. Niestety, przyszła wiosna
i pan Butryn został powołany do wojska. Wychowawczynią klasy Ib została pani
Anna Kurowska i była wychowawczynią naszej klasy przez całe osiem lat. Dzieci w
klasie traktowała jak własne, które trzeba wprowadzić w życie. O dziwo -
pamięta się najbardziej to, co wykracza poza program lekcyjny. Nie wymieniam
tutaj nauczycieli przedmiotów, gdyż
nie pozwała na to regulaminowa objętość pracy.
Byli to w
większości nauczyciele, którzy przeszli okrucieństwo wojny i wiedzieli co jest
w życiu ważne i starali się przekazać dzieciom problemy humanitarne, które
kiełkowały w późniejszych czasach. Wtedy zaczęły się ZUCHY i HARCERSTWO, które
uczy współpracy i solidarności. Czas leciał-nadszedł rok 1965 i remont szkoły.
Moja klasa została ulokowana w kinie jako jedyna. Nigdy przedtem ani potem nie
było w klasie tak dobrej, rodzinnej atmosfery Po trzech latach służby w
"marynarce" wrócił z wojska pan Tadeusz Butryn - zaczął uczyć nas
geografii. Mam go przed oczami, jak z globusem w ręce obchodzi klasę dookoła,
aby zademonstrować ruch Ziemi wokół Słońca. Dużo lekcji odbywało się
w terenie, aby łatwiej było coś wytłumaczyć. Pan Butryn założył chór szkolny,
kółko taneczne, zorganizował lodowisko na placu szkolnym, basen pływacki
doprowadził do użytku, a ślizgawkę w parku osobiście polewał wodą, aby dalej
się jechało. Pamiętam kulig przez las ciągniony przez traktor, a sanki były
przywiązane do grubego łańcucha. Był to człowiek z głową pełną pomysłów, które
chciał wcielać
w życie.
Po remoncie był powrót do naszej szkoły.
Dyrektorem szkoły był pan Alfred Janicki. Za około jeden lub dwa lata
zaplanował budowę boiska sportowego. Ogłoszony został konkurs z nagrodami na
udział klas w pracach społecznych na rzecz szkoły. Klasa pani Anny Kurowskiej
była tak zjednoczona
i zaangażowana w życie szkoły (efekt
pracy wychowawczej), że wykopaliśmy szpadlami bieżnię dookoła boiska sportowego
- głęboką na pół metra i szeroką na trzy lub cztery metry. Przy pożegnaniu
w klasie ósmej pani Kurowska przez łzy dziękowała nam, że na nas zawsze można
liczyć.
Przyszły potem lata szkoły średniej i życia dorosłego i zamieszkałam w innym rejonie Polski. Wtedy miałam okazję ocenić mentalność ludzi "zza Buga". Urodzajne ziemie kresowe obfitowały we wszystkie pierwiastki chemiczne m.in. magnez i lit, co daje łagodność natury i pogodę ducha.
Poza tym na terenie obecnej Ukrainy
funkcjonowały obok siebie różne narody i religie co
w sumie daje tolerancję. Spotykam ludzi
z woj świętokrzyskiego i małopolskiego, którzy potrafią to ocenić i docenić, a
niektórzy świadomie wybrali Dolny Śląsk na miejsce osiedlenia na stałe ze
względu właśnie na ludzi. Wiedza wiedzą, ale proszę wszystkich, bądźmy dla
siebie życzliwi i tolerancyjni, gdyż to naprawdę ułatwia codzienne życie.
Dziękuję WSZYSTKIM NAUCZYCIELOM ze Szkoły Podstawowej w Ruszowie i życzę dużo zdrowia.
Autor: Elżbieta
Tofil / Czajkowska/
Z wielką przyjemnością piszę ten tekst, gdyż wywołuje on we mnie same miłe wspomnienia. Od tak dawna nie mieszkam ju w Ruszowie, los rzucił mnie na drugi koniec Polski, aczkolwiek często zaglądam na stronę Wędrowca Ruszowskiego gdzie śledzę sprawy bieżące i nie tylko mojej dawnej miejscowości. Uczęszczałam do szkoły podstawowej w latach 1970 – 1978. Z wszystkimi nauczycielami wiążą się ciepłe, miłe i przyjemne wspomnienia, ale przecież trudno o wszystkich pisać.
Postanowiłam
więc skupić się na jednej nauczycielce Pani Agnieszce Domin, która uczyła mnie
od VI do VIII klasy. Były to przedmioty: matematyka, fizyka i chemia. Pani
Agnieszka miała dar tłumaczenia, robiła to z pasją, na lekcjach chemii
przeprowadzała doświadczenia, na fizyce uczyła rozwiązywać trudne zadania. Mogę
szczerze powiedzieć, że ja naprawdę umiałam i rozumiałam te dwa przedmioty po
skończeniu szkoły podstawowej. Niestety w szkole średniej, do której poszłam, a
było
to renomowane liceum w Stalowej Woli nie miałam już tak udanej kontynuacji
fizyki, przez dłuższy czas bazowałam na wiadomościach z podstawówki.
Szkołę
podstawową ukończyłam 38 lat temu, a to przecież szmat czasu, wielu nauczycieli
nie spotkałam już nigdy więcej, budynek szkoły widziałam tylko kilka razy z zewnątrz,
wspomnienia coraz bardziej się zacierają ale Panią Agnieszkę Domin zapamiętam
jako młodą, szczupłą i energiczną kobietę. Nosiła wtedy dłuższe włosy, miała
konkretny dźwięczny głos i dużą dozę cierpliwości
do uczniów. Nikogo nie wyróżniała, była
sprawiedliwa, naprawdę starała się nam coś przekazać, było
w tej Jej pracy dużo zaangażowania, widać było, że lubi te przedmioty, których
uczy.
Teraz, kiedy sama jestem nauczycielką, wiem, ile to musiało ją kosztować zdrowia, tym bardziej doceniam to co dla mnie, dla naszej klasy zrobiła. W mojej dawnej szkole podstawowej uczyło mnie dobre grono nauczycielskie i wszystkie te osoby rzeczywiście mile wspominam, nie chciałabym nikogo urazić nie wymieniając go, ale skoro tematem jest niezapomniany nauczyciel, to postanowiłam wybrać osobę Pani Agnieszki, tym bardziej, że była obecna na spotkaniu absolwentów rocznika 1978, czyli mojego, na którym nie mogłam być z racji odległego miejsca zamieszkania oraz pracy w szkole.
Kończąc chciałabym bardzo podziękować za zorganizowanie tych obchodów oraz zamieszczenie pamiątkowych zdjęć uczniów i nauczycieli z lat 60 i 70 – tych, gdzie mogłam zobaczyć moją mamę Kazimierę Czajkowską, która uczyła w tej szkole w latach 1960 /albo 1959/ - 1978, a która nie żyje już 21 lat, oraz innych nauczycieli, którzy mnie wychowali.
Autor: uczennica z IA
Szkoła niby ta
sama, ale epoka zupełnie inna. Rozpoczęłam naukę w 1964 roku. Wychowawczynią
była pani Skokun (imienia nie pamiętam). Były dwie równoległe klasy –
wychowawczynią drugiej była p. Jabłońska. Obie panie przyjaźniły się. Byliśmy
weseli i beztroscy,
bo nauka to były literki, szlaczki, słupki z matematyki, elementarz Falskiego.
Wszystko było łatwe
do czasu, aż zaczęła się tabliczka mnożenia. Obrywaliśmy piórnikiem po „łapach”
i klęczeliśmy w kącie. Czy nam to przeszkadzało i zrażało? Chyba nie.
Byliśmy szczęśliwi, gdy „nasza pani” wołała nas
do siebie, do swojego mieszkania, a my sprzątaliśmy, trzepaliśmy dywany,
odkurzaliśmy, myliśmy gary itp. Powtarzało się to kilkakrotnie. Teraz nie do
pomyślenia, nauczyciel zostałby zlinczowany za prywatę. Uczyliśmy się najpierw
w teraźniejszej szkole, później w obecnym domu kultury, po remoncie wróciliśmy
do budynku szkoły. Na przerwach biegaliśmy do starego kina lub na cmentarz,
gdzie
(w starszych klasach) popalaliśmy papierosy w czeluściach kościoła. Były
jeszcze schody na wieżę kościelną, niekompletne i popróchniałe, po których
wspinaliśmy się na sam szczyt. Jakim cudem nie doszło do nieszczęścia, Bóg
tylko może wiedzieć. Idąc ze szkoły z koleżankami bawiłyśmy się
w wyimaginowany dom. Któraś była mamą, inna tatą, córką itp. Prowadziłyśmy
poważne dialogi
o zakupach, chorobach i sprawach domowych na wzór naszych prawdziwych domów.
Ulubionym hobby było zbieranie papierków od cukierków i plecenie z nich jak
najdłuższych pasków. Coś na kształt obecnego kolekcjonowania naklejek. Z nauką
było różnie, zależnie od umiejętności ucznia i nauczyciela. Gdy było coś nie
tak, potrafiliśmy dorwać dziennik i „poprawić” ocenę. Kiedyś była chryja, bo
któryś ze zdesperowanych uczniów z naszej klasy schował kilka dzienników. Po
awanturze dzienniki się odnalazły. Zapewne było to z lęku, bo w tamtych czasach
rodzice nie żałowali pasa za brak promocji. Takie to były czasy.
Życie minęło szybko, spokojnie i szaro?
Do Ruszowa
przyjechałam razem ze swoją koleżanką Władysławą Grochmal z Odrzykonia w woj.
podkarpackim pow. krośnieński. Trudne warunki życia
w Polsce Centralnej i obietnica lepszej egzystencji na Zachodzie pchnęły młode
nauczycielki, po Liceum Pedagogicznym w Krośnie, w te strony. W „Pedagogu” przeszłam trudną szkołę życia; rygor, kary
za najdrobniejsze przewinienia, dyrektor bez jednej nogi płaczący głośno po
śmierci Józefa Stalina - to obraz szkoły wczesnych lat pięćdziesiątych.-
Pamiętam jak chciano mnie ukarać odebraniem stypendium, ponieważ jako
przewodnicząca klasy nie dopilnowałam jednej z koleżanek, aby miała równo
przypięty biały kołnierzyk. Na szczęście wybroniła mnie wychowawczyni klasy.
Zabranie mi stypendium oznaczało koniec nauki, ponieważ moja rodzina była
bardzo biedna i nie stać jej było na posyłanie dziecka do szkoły w powiecie. Ruszów
wydał się mi się wspaniały w porównaniu z wioską, którą opuściłam. Tam słomiane
strzechy, a tu piękne murowane domy. Ładna szkoła, miłe koleżanki i koledzy -
żyć nie umierać, zwłaszcza, że my też byłyśmy młode i piękne.
Początkowo uczyłam języka polskiego w wybranych klasach. Dawniej nauczyciel po Liceum Pedagogicznym był przygotowany do nauki wszystkich przedmiotów. Tak jak obecnie jest w Norwegii.
I po co była to specjalizacja.
Mamy dzisiaj profesorów od przedmiotów, a nie prawdziwych pedagogów.
Kierownikiem, który przyjmował mnie do szkoły był Stanisław Pielichowski, a
potem Zofia Sznajdrowska. Dzieci w tamtych czasach były o wiele grzeczniejsze
niż dzisiaj. Nie do pomyślenia było, aby można było przeszkadzać na lekcjach
lub dokuczać nauczycielowi. W szkole było bardzo biednie. Poniemieckie
czteroosobowe ławki z dziurami na kałamarze, tablica i kreda to jedyne
wyposażenie szkoły w tamtym czasie. Były co prawda podręczniki i zeszyty, ale
jakieś szare i nieciekawe. Nie to
co teraz. W późniejszym okresie razem z Danutą Piłat, Stanisławą Kamińską
wyspecjalizowałyśmy się
w nauczaniu klas I-III. I tak rok za rokiem, dzień za dniem uczyłyśmy małe dzieci.
Zmieniali się dyrektorzy, władze oświatowe, tylko mu niezmiennie robiłyśmy
swoje. Początkowo z pasją i ogromnym zadowoleniem, potem przyszła rutyna i
przyzwyczajanie. I tak dotrwałam do emerytury. Historia jednak zatoczyła
ogromne koło. Dzisiaj moja córka Beata jest nauczycielką nauczania początkowego
w Odrzykoniu - miejscowości o nowych domach wśród kwiatów. Życie moje może
przeszło bez wielkich fajerwerków, ale pracowite, okresami bardzo trudne i uczciwe.
Mieszkałam sama pod lasem, pogodzona
z losem...aż tu nagle „ Piraci” wtargnęli na moje podwórko i mówią. - Aniu,
prawdziwe życie dopiero przed Tobą, wypływaj z tej spokojnej zatoki. A dokąd?...
To się dopiero okaże. Może nawet odnajdziesz swoją młodość.
Redakcja: Krystyna Jurkowska 15 kwietnia 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz